~ Cassie’s P.O.V ~
Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Nadzwyczajnie w świecie brakowało mi słów. Nie potrafiłam
sobie odpowiedź na pytanie „Dlaczego Niall to zrobił i czym sobie na to
zasłużyłam?” Potraktował mnie gorzej niż szmatę : pierw przeleciał, pozbawiając
dziewictwa, potem zostawił mnie na całą noc zakutą w kajdankach, a na samym
końcu pobił w sposób niezwykle brutalny.
Chuju muju, on pobił kobietę! Mnie! Nie miał zahamować! Jak
po tym wszystkim miałam na niego spojrzeć? Nie chciałam nawet spotkać go na
swojej drodze! Nawet czuć tego jego zapachu perfum Hugo Bossa… Jebać je! Przez
niego nie mogę się prawie ruszać! Widok jego takiego… rozwścieczonego, choć to
i tak mało powiedziane, w jakim był wtedy stanie… Przeraziło mnie nie na żarty.
Był zupełnie inny… Jego mimika twarzy była tak straszna, że moje ciało drżało,
mimo tego, że od pobicia mnie minęło już dobre kilka godzin. Siedziałam w tym
czasie non stop w pokoju Harrego, tego w lokach i leżałam zwinięta na łóżku w
kłębek, okryta cienkim kocem, który mi uprzejmie dał. Harry był inny, niż
Niall, albo przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Może i wyglądał na takiego,
co miał wywalone we mnie, ale widziałam w jego spojrzeniu coś, co gdy mnie
zobaczył pobitą w sypialni Niall’a.
Współczucie.
Gangsterzy też je chyba mają? Może i mieszkałam w Rezydencji
z takim jednym Dereciem, ale takich typów nigdy u siebie w posiadłości nie
miał. Co najwyżej biznesmanów z jakiś znanych i sławnych korporacji, którym
musiałam obciągać laskę… Po prostu cudo.
- Jak się czujesz? – pod wieczór przyszedł do mnie Harry,
uśmiechnięty lekko. Jego uśmiech był uroczy.
- Tak jak wyglądam – wzdycham i siadam powoli, bo moje ciało
było wciąż obolałe po szaleńczym ataku pięści Niall’a. Harry nadal stał w
drzwiach z założonymi rękoma. – Nie wchodzisz?
- Ktoś chce z Tobą porozmawiać – Harry z niechęcią, ale
jednak odsuwa się lekko na bok i ukazuje mi blond głowę. Sztywnieję w jednej
chwili, a moje serce podchodzi pod gardło. Dyskretnie opatulam się kocykiem i
nadal wytrzeszczonymi oczami patrzę na Niall’a. – Chcesz, żeby wszedł?
- A mam jakiś wybór? – pytam odważniej, czego bym się w
takim momencie w ogóle po sobie nie spodziewała. Harry wzruszył ramionami i
wycofał się kilka kroków w tył, dając Niall’owi drogę wolną. Przełknęłam głośno
ślinę.
- Będę stał przed drzwiami – informuje mnie lokers, po czym
zamyka drzwi.
A ja zostaję z
blondynem sam, na sam.
Nie odzywamy się do siebie. Panuje nad nami krępująca cisza,
której nikt z nas nie potrafi przerwać. Nawet ja – bardzo gadatliwa dziewczyna,
nie chciałam nawet pisnąć słowem. Tylko nawzajem mierzyliśmy się wzrokiem. Mina
blondyna była pełna skruchy i wstydu. Może blondyn żałował? Niee… To na pewno
nie jest w jego „stylu”.
- Wyglądasz okropnie – Niall w końcu przerywa ciszę,
wkładając dłonie w kieszenie swoich jasnych rurek. Wtedy zauważyłam, że był
ubrany wyjściowo, albo po prostu jak lanser, chciał wyglądać tandetnie i
swagersko.
- Podziękuj autorowi dzieła – burczę, a on się krzywi.
- Cassie… nie wiem jak to wytłumaczyć… - zająkuje się.
- Najlepiej będzie jeśli zostawisz mnie w spokoju – mówię.
- Nie wydaje mi się – kręci głową.
- A mi tak. Po co w ogóle tu przyszedłeś? Chcesz mnie dobić
i będzie po wszystkim? – parskam.
- Przepraszam, okay? – powiedział, wzdychając głośno. – To
nie byłem ja. Nigdy nie uderzyłem kobiety, to był mój pierwszy raz, a ty
naprawdę mnie wkurwiłaś.
- I od razu musiałeś mnie pobić? – podnoszę zagadkowo jedną
brew do góry.
- Nie, ale…
- No właśnie. Przejebałeś sobie u mnie po całości,
blondasie. Wyjdź stąd i daj mi spokój – prycham, odwracając się do niego plecami.
Usłyszałam, jak coś szepcze pod nosem w stylu „Upierdliwa idiotka” i wychodzi.
On po prostu nie brał tego na poważnie. Nie docierało do niego to, że mógł mnie
zabić. Schowałam twarz w miękkiej poduszce, która chłonęła moje łzy pełne bólu…
***
- Dasz radę zejść na kolację pojednawczą? – pyta mnie Harry,
znowu zjawiając się w sypialni z jakąś godzinę później.
- A mam jakiś wybór? – odpowiadam pytaniem.
- Nie bardzo – wzrusza ramionami. – Spokojnie, nie ma tam
Niall’a i Zayn’a. Wyszli gdzieś, załatwić jakąś sprawę. Jestem tylko ja, Louis
i Liam.
- Kto? – ponownie pytam. Przecież nie znałam ich, miałam
prawo zapytać o niewiadome.
- Wszystko po kolei – powiedział z lekkim uśmiechem. Z
cichym jękiem podnoszę się do góry i z trudem zsuwam nogi z łóżka, które od
ciągłego leżenia zdrętwiały. W końcu staję na nich i rozpościeram ramiona, od
razu czując duży ból w plecach. Lekceważę go, bo nie chcę być użalającą się nad
sobą dziewczyną, robiąc z siebie szkło, którego nie wolno tykać. Musiałam być
twarda. Tak „wychował” mnie Derec. Poprawiłam swoje ubrania, włosy przeczesałam
palcami i w trakcie przemierzania pokoju, natrafiłam na duże lustro, na które
mimo woli spojrzałam, widząc w nim siebie.
Z moich ust wyrwał się cichy okrzyk zaskoczenia i podchodząc
do niego bliżej, dotykam swojej posiniaczonej twarzy, kręcąc głową z wyraźnym
niedowierzaniem na mojej twarzy. Pod moim prawym okiem rozciągał się duży,
purpurowy siniak, który powoli przybierał koloru dojrzałej śliwki. Siniaki też
miałam na szczęce, rękach, ramionach, nogach i brzuchu. Na tych dwóch ostatnich
pozycjach było ich najwięcej. Minie wiele dni, nim miałam wrócić do pierwotnego
stanu. Oprócz tego : po prostu wyglądałam obrzydliwie.
- Przydałoby Ci się trochę makijażu – odezwał się po długiej
ciszy Harry, obserwując mnie uważnie.
- No co ty nie powiesz, Sherlocku – prychnęłam, odwracając
się do niego przodem.
- Idziemy? – kiwam niepewnie głową i wychodzę z jego pokoju.
Stawiam powolne kroki, czując na swoich plecach badawczy wzrok Harrego. Typowy
samiec.
- Mam nadzieję, że nie chcecie mnie otruć – zagaduję Harrego,
gdyż trwałam w ciszy zdecydowanie za długo, jak na jeden dzień.
- To lepiej nic nie jedz – powiedział, puszczając mi
filuternie oczko. – I idź szybciej, bo zaraz oszaleję – dodał po chwili, kręcąc
oczami.
- Bo co? Uderzysz mnie? – spytałam go i zauważyłam jak się
spina. Raptownie chwycił mnie za ramiona, wbijając boleśnie palce w moją skórę.
- Zrozum kilka rzeczy, Cassie. Żaden z nas nigdy nie uderzył
kobiety, mimo tego, że Niall jest bardzo nerwowo, ale nawet nie dotknął jej
palcem. Był mocno wkurwiony na siebie, gdy zdał sobie sprawę, że zrobił Ci
krzywdę, rozumiesz? On tego żałuje, lecz nigdy tego nie wyzna, bo robi z siebie
pieprzonego twardziela. Nie chcę byś myślała, że katujemy pierwsze lepsze napotkane
dziewczyny, pieprzymy je i wyrzucamy za drzwi. Jesteś tutaj, bo Cię chronimy
przed Dereciem.
- Trzymanie mnie pod kluczem w waszej Rezydencji nazywacie
chronieniem? Już wolałam być więziona przez Dereca – szepnęłam drżącym głosem.
- Nie wiesz co mówisz – mówi, przechylając głowę na bok.
- Mieszkałam z nich trzy lata, Harry. Wiem, co mówię.
- To wiesz, że miał zamiar Cię i jego pozostałe dziwki
sprzedać największym dziwkarzom z Florydy i wziąć za was 10 milionów? –
zbladłam.
- Nie wierzę Ci – prycham.
- To uwierz, tylko tyle Ci zostało. Też mam kres swojej
cierpliwości, Cassie. Albo dasz sobie pomóc…
- Grozisz mi? – pytam go z ironią.
- Żebyś wiedziała – warknął groźnie, na co się uciszyłam. –
Świetnie, to chyba się zrozumieliśmy. Teraz idziemy na kolację i nie słyszę
nawet słowa odmowy, ani jakiegokolwiek pyskowania do reszty, jasne? – pokiwałam
głową, a Harry zwycięsko uśmiechnął. – Wspaniale – Harry odwraca mnie i
trzymając mocno w talii pcha przez korytarze, a potem ostrożnie prowadzi mnie
po schodach, bym z nich przypadkowo lub specjalnie nie spadła.
Im byliśmy bliżej salonu, tym bardziej odczuwałam rosnący
głód, mimo tego, że kilka godzin wcześniej jadłam pizzę, którą przyniósł mi
Harry. Chwyciłam się jedną ręką za brzuch, w myślach każąc mu się uspokoić. Nagle
przypomniałam sobie o czynności, której kompletnie zapomniałam.
- Harry, nie wzięłam tabletki – przed wejściem do salonu
zatrzymuję chłopaka z poważną miną.
- Jakie tabletki? – marszczy brwi.
- Antykoncepcyjne – wyjaśniam, po czym dodaję. – Miałam je w
torebce… którą ma Derec…
- Po co Ci tabletki, jeśli nawet nie uprawiałaś seksu? –
podnosi pytająco brew.
- Derec kazał mi je brać, nie wiem po co – powiedziałam, a
mój umysł lekko szalał. Przecież uprawiałam rano seks z Niall’em… czy jeszcze
wtedy tabletka działała?
- Umówimy Cię do ginekologa i przepisze Ci nowe – odparł, a
mnie wzięła panika. Nigdy nie lubiłam ginekologów, bo tylko ja miałam prawo by
oglądać moją cipkę, nikt inny.
- Ale ja…
- Spokojnie, to nasz dobry, zaufany znajomy. Nic Ci się nie
stanie.
- To on jest mężczyzną?! – piskam cicho, a Harry się śmieje.
- Przecież Niall już widział Twoją małą i ją splądrował. Nie
ma się czego wstydzić – uśmiecha się szelmowsko i ciągnie mnie do salonu, gdzie
przy stole siedzi dwójka chłopaków pogrążonych w rozmowie. Gdy nas zauważają
przestają rozmawiać i oboje patrzyli na mnie przez dobrą chwilę. Spuściłam
głowę i opatuliłam się rękoma pokazując im, że gdy tak mi się przypatrują,
czuję się skrępowana. Jeden z nich odwrócił wzrok, a drugi minutę później.
- Jak się czujesz? – pyta jeden z nich, z lekkim zarostem i
nieładem na głowie. Przypominał mi trochę Piotrusia Pana w wersji punkowej.
- Mogłoby być lepiej… - szepczę z gulą w gardle i patrzę na
nich nieufnie.
- Jestem Louis, a ten obok to Liam – Liam machnął mi krótko
i jednym gryzem wsunął w siebie ciastko czekoladowe. – Siadaj, musisz nam pomóc
to zjeść – nie ruszam się z miejsca, więc Harry delikatnie mnie popchnął do
przodu, w stronę krzesła, na którym usiadłam, naprzeciwko Louisa. – Harry,
przynieś Cassie jakieś tabletki przeciwbólowe, na pewno się jej przydadzą –
ponownie Louis odezwał się do Harrego, a ten bez protestu znikł w kuchni. –
Jedz śmiało, Liam się napracował specjalnie, żebyś się najadła.
- Zrobił to dla mnie? – zapytałam go zdziwiona.
- Poniekąd, my też byliśmy głodni. Zazwyczaj gotuje nam
nasza gosposia, rzadko używamy kuchenki.
- Widzę, że trafiłam do zadufanych bogaczy mających lewe ręce
– odparłam, nim ugryzłam się w język, ale nie żałowałam tych słów. Louis nawet
złośliwie się uśmiechnął.
- Lewe ręce do gotowania, ale do innych rzeczy są stworzone –
poruszał zabawnie brwiami, a siedzący obok niego Liam, zadławił się jedzeniem
ze śmiechu. Nie zwróciłam na nich uwagi, bo wtedy wrócił Harry z tabletkami dla
mnie. Z wahaniem je przyjęłam i popiłam wodą ze szklanki, która stała przede
mną na stole. – Dobra, koniec uprzejmości, mamy do Ciebie kilka pytań.
- Skąd ja to wiedziałam? – parsknęłam, zakładając ręce i
oparłam się plecami o krzesło.
- Nie tym tonem – ostrzegł mnie Harry, siadając obok Louisa.
- Co chcecie wiedzieć? – wzdycham teatralnie, spoglądając na
całą trójkę zagadkowo.
- Najlepiej zacznijmy od samego początku.
***********************************
No to witam w 7 rozdziale! :D Troskliwy Harry? Czy to tylko na pokaz, by dobrać się do Cassie? Hmm? Co o tym sądzicie? Piszcie w komentarzach :D
A no i ktoś w którymś komentarzy pod którymś rozdziałem XD to zdanie mnie zabiło XD Dobra. Ktoś napisał, że to opowiadanie jest podobne do Stockholm Syndrome... Owszem, czytałam wszystkie części, ale nie piszę nic na ten wzór :)
19 komentarzy = Nowy rozdział!! :* <3
Komentujcie <3
Katie.
Czekam na nn :D rozdzial boski
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten blog. to mój jrden z ulubionych. szkoda że rozdziały nie są częściej ale rozumiem że przez szkołę nie masz czasu. dziękuję ze zaczęłas to opowiadanie, to jest twoje najlepsze z Angry <3 nie mogę doczekać się kolejnej części.
OdpowiedzUsuńnw czemu ale chcę żeby Cassie nie wybaczyla Niall'owi i żeby połączyło ja cos z Hazza, ale chodzi mi o bliską przyjaźń żeby blondyn był zazdrosny :)
Rozdział jest extra! Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle zajebisty !!! Czekam mną nn! I myślę ze będzie szybko :)
OdpowiedzUsuńomg, ale będzie rozmowa ;o dlatego jeszcze niecierpliwiej czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCassie... mogłaby sobie odpuścić już to prychanie i być nieco milsza.
co do Hazzyto nw,, fajnie by było gdyby się blisko zaprzyjaźnił NIC WIĘCEJ :)
pozdrawiam xoxo
Super, fajna akcja by była gdyby Hazz chciał wykorzystać Cassie, żeby ją przelecieć, a Niall jako bohater by ją uratował, ach ta moja wyobraźnia XD + bardzo podoba mi się charakterek bohaterki :) XD
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: alive-1d.blogspot.com
Zajebiste opowiadanie :D
OdpowiedzUsuń;ooo ja chcę kolejny ;ooo *_* Zajebiste to jest *.*
OdpowiedzUsuńOmg świetne *.* +zapraszam do siebie na changes-ff.blogspot.com
OdpowiedzUsuńsuper :))
OdpowiedzUsuńChce kolejny takie boskie!
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial bede czekac nanastepny
OdpowiedzUsuńjejku świetny XD
OdpowiedzUsuńnie moge doczekać sie nastepnego rozdzialu, najlepszy:3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńBiedna Cassie, ciekawe co to bedzie za rozmowa ajshhenduemdbs
OdpowiedzUsuńJeju, świetny!
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńsuper, kiedy next <3
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next
OdpowiedzUsuńNext please :)
OdpowiedzUsuń*.* CUDO <3
OdpowiedzUsuńCudowny, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMega wciagajace <33
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńsylwia