niedziela, 14 września 2014

1.7

~ Cassie’s P.O.V ~

Nie wiedziałam, co powiedzieć.

Nadzwyczajnie w świecie brakowało mi słów. Nie potrafiłam sobie odpowiedź na pytanie „Dlaczego Niall to zrobił i czym sobie na to zasłużyłam?” Potraktował mnie gorzej niż szmatę : pierw przeleciał, pozbawiając dziewictwa, potem zostawił mnie na całą noc zakutą w kajdankach, a na samym końcu pobił w sposób niezwykle brutalny.

Chuju muju, on pobił kobietę! Mnie! Nie miał zahamować! Jak po tym wszystkim miałam na niego spojrzeć? Nie chciałam nawet spotkać go na swojej drodze! Nawet czuć tego jego zapachu perfum Hugo Bossa… Jebać je! Przez niego nie mogę się prawie ruszać! Widok jego takiego… rozwścieczonego, choć to i tak mało powiedziane, w jakim był wtedy stanie… Przeraziło mnie nie na żarty. Był zupełnie inny… Jego mimika twarzy była tak straszna, że moje ciało drżało, mimo tego, że od pobicia mnie minęło już dobre kilka godzin. Siedziałam w tym czasie non stop w pokoju Harrego, tego w lokach i leżałam zwinięta na łóżku w kłębek, okryta cienkim kocem, który mi uprzejmie dał. Harry był inny, niż Niall, albo przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Może i wyglądał na takiego, co miał wywalone we mnie, ale widziałam w jego spojrzeniu coś, co gdy mnie zobaczył pobitą w sypialni Niall’a.

Współczucie.

Gangsterzy też je chyba mają? Może i mieszkałam w Rezydencji z takim jednym Dereciem, ale takich typów nigdy u siebie w posiadłości nie miał. Co najwyżej biznesmanów z jakiś znanych i sławnych korporacji, którym musiałam obciągać laskę… Po prostu cudo.
- Jak się czujesz? – pod wieczór przyszedł do mnie Harry, uśmiechnięty lekko. Jego uśmiech był uroczy.
- Tak jak wyglądam – wzdycham i siadam powoli, bo moje ciało było wciąż obolałe po szaleńczym ataku pięści Niall’a. Harry nadal stał w drzwiach z założonymi rękoma. – Nie wchodzisz?
- Ktoś chce z Tobą porozmawiać – Harry z niechęcią, ale jednak odsuwa się lekko na bok i ukazuje mi blond głowę. Sztywnieję w jednej chwili, a moje serce podchodzi pod gardło. Dyskretnie opatulam się kocykiem i nadal wytrzeszczonymi oczami patrzę na Niall’a. – Chcesz, żeby wszedł?
- A mam jakiś wybór? – pytam odważniej, czego bym się w takim momencie w ogóle po sobie nie spodziewała. Harry wzruszył ramionami i wycofał się kilka kroków w tył, dając Niall’owi drogę wolną. Przełknęłam głośno ślinę.
- Będę stał przed drzwiami – informuje mnie lokers, po czym zamyka drzwi.

A ja zostaję z blondynem sam, na sam.

Nie odzywamy się do siebie. Panuje nad nami krępująca cisza, której nikt z nas nie potrafi przerwać. Nawet ja – bardzo gadatliwa dziewczyna, nie chciałam nawet pisnąć słowem. Tylko nawzajem mierzyliśmy się wzrokiem. Mina blondyna była pełna skruchy i wstydu. Może blondyn żałował? Niee… To na pewno nie jest w jego „stylu”.

- Wyglądasz okropnie – Niall w końcu przerywa ciszę, wkładając dłonie w kieszenie swoich jasnych rurek. Wtedy zauważyłam, że był ubrany wyjściowo, albo po prostu jak lanser, chciał wyglądać tandetnie i swagersko.
- Podziękuj autorowi dzieła – burczę, a on się krzywi.
- Cassie… nie wiem jak to wytłumaczyć… - zająkuje się.
- Najlepiej będzie jeśli zostawisz mnie w spokoju – mówię.
- Nie wydaje mi się – kręci głową.
- A mi tak. Po co w ogóle tu przyszedłeś? Chcesz mnie dobić i będzie po wszystkim? – parskam.
- Przepraszam, okay? – powiedział, wzdychając głośno. – To nie byłem ja. Nigdy nie uderzyłem kobiety, to był mój pierwszy raz, a ty naprawdę mnie wkurwiłaś.
- I od razu musiałeś mnie pobić? – podnoszę zagadkowo jedną brew do góry.
- Nie, ale…
- No właśnie. Przejebałeś sobie u mnie po całości, blondasie. Wyjdź stąd i daj mi spokój – prycham, odwracając się do niego plecami. Usłyszałam, jak coś szepcze pod nosem w stylu „Upierdliwa idiotka” i wychodzi. On po prostu nie brał tego na poważnie. Nie docierało do niego to, że mógł mnie zabić. Schowałam twarz w miękkiej poduszce, która chłonęła moje łzy pełne bólu…

***
- Dasz radę zejść na kolację pojednawczą? – pyta mnie Harry, znowu zjawiając się w sypialni z jakąś godzinę później.
- A mam jakiś wybór? – odpowiadam pytaniem.
- Nie bardzo – wzrusza ramionami. – Spokojnie, nie ma tam Niall’a i Zayn’a. Wyszli gdzieś, załatwić jakąś sprawę. Jestem tylko ja, Louis i Liam.
- Kto? – ponownie pytam. Przecież nie znałam ich, miałam prawo zapytać o niewiadome.
- Wszystko po kolei – powiedział z lekkim uśmiechem. Z cichym jękiem podnoszę się do góry i z trudem zsuwam nogi z łóżka, które od ciągłego leżenia zdrętwiały. W końcu staję na nich i rozpościeram ramiona, od razu czując duży ból w plecach. Lekceważę go, bo nie chcę być użalającą się nad sobą dziewczyną, robiąc z siebie szkło, którego nie wolno tykać. Musiałam być twarda. Tak „wychował” mnie Derec. Poprawiłam swoje ubrania, włosy przeczesałam palcami i w trakcie przemierzania pokoju, natrafiłam na duże lustro, na które mimo woli spojrzałam, widząc w nim siebie.

Z moich ust wyrwał się cichy okrzyk zaskoczenia i podchodząc do niego bliżej, dotykam swojej posiniaczonej twarzy, kręcąc głową z wyraźnym niedowierzaniem na mojej twarzy. Pod moim prawym okiem rozciągał się duży, purpurowy siniak, który powoli przybierał koloru dojrzałej śliwki. Siniaki też miałam na szczęce, rękach, ramionach, nogach i brzuchu. Na tych dwóch ostatnich pozycjach było ich najwięcej. Minie wiele dni, nim miałam wrócić do pierwotnego stanu. Oprócz tego : po prostu wyglądałam obrzydliwie.

- Przydałoby Ci się trochę makijażu – odezwał się po długiej ciszy Harry, obserwując mnie uważnie.
- No co ty nie powiesz, Sherlocku – prychnęłam, odwracając się do niego przodem.
- Idziemy? – kiwam niepewnie głową i wychodzę z jego pokoju. Stawiam powolne kroki, czując na swoich plecach badawczy wzrok Harrego. Typowy samiec.
- Mam nadzieję, że nie chcecie mnie otruć – zagaduję Harrego, gdyż trwałam w ciszy zdecydowanie za długo, jak na jeden dzień.
- To lepiej nic nie jedz – powiedział, puszczając mi filuternie oczko. – I idź szybciej, bo zaraz oszaleję – dodał po chwili, kręcąc oczami.
- Bo co? Uderzysz mnie? – spytałam go i zauważyłam jak się spina. Raptownie chwycił mnie za ramiona, wbijając boleśnie palce w moją skórę.
- Zrozum kilka rzeczy, Cassie. Żaden z nas nigdy nie uderzył kobiety, mimo tego, że Niall jest bardzo nerwowo, ale nawet nie dotknął jej palcem. Był mocno wkurwiony na siebie, gdy zdał sobie sprawę, że zrobił Ci krzywdę, rozumiesz? On tego żałuje, lecz nigdy tego nie wyzna, bo robi z siebie pieprzonego twardziela. Nie chcę byś myślała, że katujemy pierwsze lepsze napotkane dziewczyny, pieprzymy je i wyrzucamy za drzwi. Jesteś tutaj, bo Cię chronimy przed Dereciem.
- Trzymanie mnie pod kluczem w waszej Rezydencji nazywacie chronieniem? Już wolałam być więziona przez Dereca – szepnęłam drżącym głosem.
- Nie wiesz co mówisz – mówi, przechylając głowę na bok.
- Mieszkałam z nich trzy lata, Harry. Wiem, co mówię.
- To wiesz, że miał zamiar Cię i jego pozostałe dziwki sprzedać największym dziwkarzom z Florydy i wziąć za was 10 milionów? – zbladłam.
- Nie wierzę Ci – prycham.
- To uwierz, tylko tyle Ci zostało. Też mam kres swojej cierpliwości, Cassie. Albo dasz sobie pomóc…
- Grozisz mi? – pytam go z ironią.
- Żebyś wiedziała – warknął groźnie, na co się uciszyłam. – Świetnie, to chyba się zrozumieliśmy. Teraz idziemy na kolację i nie słyszę nawet słowa odmowy, ani jakiegokolwiek pyskowania do reszty, jasne? – pokiwałam głową, a Harry zwycięsko uśmiechnął. – Wspaniale – Harry odwraca mnie i trzymając mocno w talii pcha przez korytarze, a potem ostrożnie prowadzi mnie po schodach, bym z nich przypadkowo lub specjalnie nie spadła.

Im byliśmy bliżej salonu, tym bardziej odczuwałam rosnący głód, mimo tego, że kilka godzin wcześniej jadłam pizzę, którą przyniósł mi Harry. Chwyciłam się jedną ręką za brzuch, w myślach każąc mu się uspokoić. Nagle przypomniałam sobie o czynności, której kompletnie zapomniałam.

- Harry, nie wzięłam tabletki – przed wejściem do salonu zatrzymuję chłopaka z poważną miną.
- Jakie tabletki? – marszczy brwi.
- Antykoncepcyjne – wyjaśniam, po czym dodaję. – Miałam je w torebce… którą ma Derec…
- Po co Ci tabletki, jeśli nawet nie uprawiałaś seksu? – podnosi pytająco brew.
- Derec kazał mi je brać, nie wiem po co – powiedziałam, a mój umysł lekko szalał. Przecież uprawiałam rano seks z Niall’em… czy jeszcze wtedy tabletka działała?
- Umówimy Cię do ginekologa i przepisze Ci nowe – odparł, a mnie wzięła panika. Nigdy nie lubiłam ginekologów, bo tylko ja miałam prawo by oglądać moją cipkę, nikt inny.
- Ale ja…
- Spokojnie, to nasz dobry, zaufany znajomy. Nic Ci się nie stanie.
- To on jest mężczyzną?! – piskam cicho, a Harry się śmieje.
- Przecież Niall już widział Twoją małą i ją splądrował. Nie ma się czego wstydzić – uśmiecha się szelmowsko i ciągnie mnie do salonu, gdzie przy stole siedzi dwójka chłopaków pogrążonych w rozmowie. Gdy nas zauważają przestają rozmawiać i oboje patrzyli na mnie przez dobrą chwilę. Spuściłam głowę i opatuliłam się rękoma pokazując im, że gdy tak mi się przypatrują, czuję się skrępowana. Jeden z nich odwrócił wzrok, a drugi minutę później.
- Jak się czujesz? – pyta jeden z nich, z lekkim zarostem i nieładem na głowie. Przypominał mi trochę Piotrusia Pana w wersji punkowej.
- Mogłoby być lepiej… - szepczę z gulą w gardle i patrzę na nich nieufnie.
- Jestem Louis, a ten obok to Liam – Liam machnął mi krótko i jednym gryzem wsunął w siebie ciastko czekoladowe. – Siadaj, musisz nam pomóc to zjeść – nie ruszam się z miejsca, więc Harry delikatnie mnie popchnął do przodu, w stronę krzesła, na którym usiadłam, naprzeciwko Louisa. – Harry, przynieś Cassie jakieś tabletki przeciwbólowe, na pewno się jej przydadzą – ponownie Louis odezwał się do Harrego, a ten bez protestu znikł w kuchni. – Jedz śmiało, Liam się napracował specjalnie, żebyś się najadła.
- Zrobił to dla mnie? – zapytałam go zdziwiona.
- Poniekąd, my też byliśmy głodni. Zazwyczaj gotuje nam nasza gosposia, rzadko używamy kuchenki.
- Widzę, że trafiłam do zadufanych bogaczy mających lewe ręce – odparłam, nim ugryzłam się w język, ale nie żałowałam tych słów. Louis nawet złośliwie się uśmiechnął.
- Lewe ręce do gotowania, ale do innych rzeczy są stworzone – poruszał zabawnie brwiami, a siedzący obok niego Liam, zadławił się jedzeniem ze śmiechu. Nie zwróciłam na nich uwagi, bo wtedy wrócił Harry z tabletkami dla mnie. Z wahaniem je przyjęłam i popiłam wodą ze szklanki, która stała przede mną na stole. – Dobra, koniec uprzejmości, mamy do Ciebie kilka pytań.
- Skąd ja to wiedziałam? – parsknęłam, zakładając ręce i oparłam się plecami o krzesło.
- Nie tym tonem – ostrzegł mnie Harry, siadając obok Louisa.
- Co chcecie wiedzieć? – wzdycham teatralnie, spoglądając na całą trójkę zagadkowo.
- Najlepiej zacznijmy od samego początku. 



***********************************

No to witam w 7 rozdziale! :D Troskliwy Harry? Czy to tylko na pokaz, by dobrać się do Cassie? Hmm? Co o tym sądzicie? Piszcie w komentarzach :D 

A no i ktoś w którymś komentarzy pod którymś rozdziałem XD to zdanie mnie zabiło XD Dobra. Ktoś napisał, że to opowiadanie jest podobne do Stockholm Syndrome... Owszem, czytałam wszystkie części, ale nie piszę nic na ten wzór :) 


19 komentarzy = Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3

Katie. 

26 komentarzy:

  1. Czekam na nn :D rozdzial boski

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam ten blog. to mój jrden z ulubionych. szkoda że rozdziały nie są częściej ale rozumiem że przez szkołę nie masz czasu. dziękuję ze zaczęłas to opowiadanie, to jest twoje najlepsze z Angry <3 nie mogę doczekać się kolejnej części.
    nw czemu ale chcę żeby Cassie nie wybaczyla Niall'owi i żeby połączyło ja cos z Hazza, ale chodzi mi o bliską przyjaźń żeby blondyn był zazdrosny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest extra! Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle zajebisty !!! Czekam mną nn! I myślę ze będzie szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. omg, ale będzie rozmowa ;o dlatego jeszcze niecierpliwiej czekam na kolejny rozdział :D
    Cassie... mogłaby sobie odpuścić już to prychanie i być nieco milsza.
    co do Hazzyto nw,, fajnie by było gdyby się blisko zaprzyjaźnił NIC WIĘCEJ :)
    pozdrawiam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, fajna akcja by była gdyby Hazz chciał wykorzystać Cassie, żeby ją przelecieć, a Niall jako bohater by ją uratował, ach ta moja wyobraźnia XD + bardzo podoba mi się charakterek bohaterki :) XD
    Zapraszam do mnie: alive-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. ;ooo ja chcę kolejny ;ooo *_* Zajebiste to jest *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg świetne *.* +zapraszam do siebie na changes-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Chce kolejny takie boskie!

    OdpowiedzUsuń
  10. super rozdzial bede czekac nanastepny

    OdpowiedzUsuń
  11. jejku świetny XD

    OdpowiedzUsuń
  12. nie moge doczekać sie nastepnego rozdzialu, najlepszy:3

    OdpowiedzUsuń
  13. Biedna Cassie, ciekawe co to bedzie za rozmowa ajshhenduemdbs

    OdpowiedzUsuń
  14. super, kiedy next <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Mega wciagajace <33

    OdpowiedzUsuń
  17. kiedy kolejny rozdział
    sylwia

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do dalszej pracy <3 Lov yaa <3