niedziela, 30 listopada 2014

1.22

~ Cassie’s P.O.V ~

- Cco? – spytałam pełna szoku i czując w połowie ulgę. Co miałam o tym myśleć? Niall przed chwilą wyznał mi miłość, a teraz mówi mi, że zabił Zayn mojego ojca! Jeśli Niall mnie nie kłamał i o niczym nie wiedział… Nie, to wtedy też nie. – Mój Boże, ja nnie wiem… jak zareagować.
- Nie musisz nic mówić – szepnął, głaszcząc delikatnie mój policzek.
- Powinnam być na was mega wściekła, ale… gdyby ojciec nie zrobił mi tyle krzywd przez całe moje nastoletnie życie… Cholera, on mnie molestował!
- Chcesz o tym porozmawiać ze mną w końcu? Chyba teraz możesz się przede mną otworzyć? – zaproponował, obejmując w pasie i przyciągnął do siebie. Pokręciłam głową.
- Później – stwierdziłam, po czym odwróciłam się w jego stronę. Nasze twarze były od siebie oddalone tylko na kilka centymetrów. – Teraz chcę zapomnieć, choć na chwilę – szepnęłam, przebiegając palcami po jego białym T-Shirtcie. – Chcę zapomnieć o jego dotyku i chcę zapamiętać tylko i wyłącznie Twój – spojrzałam w jego błękitne oczy. – Kochaj mnie.
- Zawsze, maleńka – mruknął, łącząc nasze usta w długim i czułym pocałunku. Oboje położyliśmy się na boku, lecz i tak chwilę później już tkwiłam nad nim, siedząc mu na biodrach. W pokoju słychać było tylko mlaski naszych, zderzających się ze sobą ust i przyśpieszone oddechy. Niall położył dłonie na moich pośladkach, przyciskając do siebie jeszcze mocniej powodując u mnie jęk rozkoszy,  przez ocieranie się o niego biodrami, po czułym miejscu. – Kurwa – syknął w moje usta, przekręcając nas i byłam pod nim i jego przenikliwym spojrzeniem. – Kto by powiedział, że ty i ja…
- Cśś… - uciszyłam go kolejnym pocałunkiem, jednocześnie pozbywając koszulki i rzucając byle gdzie. Dotknęłam jego klatki piersiowej, niedbale całując jego usta, chcąc więcej. – Nie ładnie tak obmacywać – zganił mnie, śmiejąc się pod nosem.
- Nie mogę? – spytałam go ze słodkim uśmieszkiem.
- Moja urocza Cassie… - powiedział tylko tyle i pozbył się moich spodni i bluzki praktycznie, że w tym samym czasie. – Wiesz co mi się w Tobie najbardziej spodobało? – pyta mnie, a jego dłonie wślizgnęły się pod moje plecy, dopadając zapięcia stanika. – Twoje cycki – przyznał bez skrępowania, a ja wręcz przeciwnie : zarumieniłam się. – Czyżbym zawstydził moją ukochaną diablicę? – uśmiechnął się figlarnie, zsuwając zwinnie ze mnie stanik. – Te piersi są takie… duże i miękkie – by potwierdzić swoje słowa jak ręce ujęły moje piersi, które ledwo mieściły się w jego masywnych dłoniach. – Wszystkie moje uległe były sztuczne, a ty… jesteś naturalnym cudem.
- Zawsze tyle będziesz gadał, by przeciąg moment wejścia we mnie? – skwitowałam, pragnąc go. Potrzebowałam jego dotyku, a on zwodził mnie do ostatniej chwili! Mój seksowny palant.
- Uwielbiasz to – uśmiechnął się jeszcze szerzej. Podenerwowana, rozpięłam jego spodnie i zsunęłam drażniąco powoli, by poczuł, jak się w tej chwili czuję. W dodatku drugą dłonią w między czasie masowałam jego ogromnego członka przez bokserki. Niall stęknął, zdejmując gwałtownie ze mnie stringi i wbijając we mnie dwa palce w moje ciasne wnętrze.
- Niall! – jęknęłam gardłowo, wyginając się w łuk. Niall tylko się uśmiechnął i bawił się mną, doprowadzając na skraj przepaści. – Proszę, pieprz mnie… - błagałam go zduszonym głosem. Po jego minie widziałam, że go to kręciło i słysząc moje błagania, podniecał się jeszcze bardziej.

Bo był Dominatem, idiotko!

By nie być w tyle, z taką samą gwałtownością traktowałam jego członka, jednocześnie pożerając jego usta w namiętnym pocałunku. Moje ciało tonęło w rozkoszy, którą dawał mi blondyn.
- Niall, proszę… - stęknęłam po raz kolejny, wyginając się w łuk przez jego palce głęboko mnie penetrujące. – Cholera! – krzyknęłam, gdy dobił się do mojego punktu i przez jego stymulację doszłam z potężną siłą.
- Nie wyrażaj się! – jęknął i z zduszonym rykiem trysnął na mój brzuch, szczytując. – To było dobre – odparł między głośnym westchnięciami. Uśmiechnęłam się, całując go delikatnie. – Kocham Cię, Cassie, kurewsko mocno – dodał po chwili, a moje serce ponownie mocniej zabiło.
- Też Cię kocham mój mężczyzno – szepnęłam, przyciągając jego twarz do swojej, ramionami obejmując go w pasie. Niall całując mnie z czułością, rozszerzył moje nogi i powoli we mnie wszedł. Spodziewałam się gwałtowności, ostrego seksu z brzydkimi słowami… A tu taka niespodzianka. Nasze ciała powoli poruszały się w stałym rytmie, nigdzie się nie śpiesząc. Kurczowo trzymaliśmy się siebie, by nie oddalić się choćby na centymetr. Co chwilę przechodziły po moim ciele dreszcze, które nie opuszczały mnie, odkąd przekroczyłam próg tej Rezydencji. Nigdy nie pomyślałabym, że pokocham kogoś, kto wielokrotnie mnie bił, pieprzył bez skrępowania… Teraz bez żadnej trudności mówiłam mu, że go kocham. Czy ja nie byłam pokręcona?
- Powoli zaczynam lubić waniliowy seks – stwierdził pomiędzy sapnięciami, pchając płynnie swoimi biodrami, wypełniając mnie po brzegi. Syknęłam z rozkoszy, wbijając paznokcie w ramiona Niall’a i drapiąc je z całej siły. – Ale ty i tak pozostajesz dzika – dodał, uśmiechając się zadziornie. Jego męskość rozpychała mnie na boki, uderzając w czułe punkty.
- Niall – jęknęłam cicho, wtulając twarz w jego szyję i muskając ją ustami.
- Jesteś blisko? – zapytał, przyśpieszając tempo. Ja również dołączyłam się do jego ruchów i podczas głębokiego pocałunku doszliśmy drugi raz, zastygając w miejscu. Zamknęłam oczy, przeżywając ogromną sensację.
- Jezu, kocham Cię, Niall – wydyszałam, patrząc w jego szczęśliwe oczy. Nigdy nie widziałam go tak spełnionego i radosnego.
- Nie tak mocno, jak ja Ciebie, maleńka – i po tych słowach złączył nasze usta w niekończącym się pocałunku.

***
- Ile lat miałaś kiedy… on zaczął Ci to robić? – spytał mnie blondyn, głaszcząc mnie po mokrym ramionach podczas kąpieli, którą razem braliśmy. Leżałam pomiędzy jego nogami, oparta o nagi tors z głową tuż pod jego brodą, którą miał opartą na jej czubku.
- Jakoś tuż po śmierci mamy – odparłam z westchnięciem, odpychając od siebie przykre obrazy z tamtego okresu. – Coś mu odbiło, a ja nie wiedziałam co robił.
- Byłaś tylko dzieckiem, a ten sukinsyn… - warknął, napinając się. Pogłaskałam go uspokajająco po dłoni, potem wplatając w nią swoje palce. – Mów dalej, chcę wiedzieć.
- Na pewno? – upewniłam się, patrząc na niego niepewnie.
- Na pewno – uśmiechnął się w wymuszony sposób. Widziałam, że był podenerwowany. I nie dziwiłam mu się.
- No i ciągnęło się to aż do momentu, dopóki nie dowiedziałam się, na czym polega molestowanie – powiedziałam grobowym tonem. – W sposób w jaki mnie dotykał… - odwróciłam się w stronę Niall’a wiedząc, że jego spojrzenie mnie uspokoi. I tak było. – Nie wiedziałam, że to było złe – dokończyłam z trudem. Zauważyłam jak jego szczęka się zaciska. Nie lubiłam, gdy był zły. – Owszem, coś mi w tym nie pasowało, bo ojcowie moich koleżanek nie dotykali ich po udach i po piersiach. 
- Czy on kiedykolwiek… no wiesz…
- Nie, przecież byłam dziewicą jak mnie porwaliście – wywróciłam oczami, a w moich ustach zabrzmiało to tak… obco. Dziewica.
- A czy ty… dotykałaś go? – wyczuwałam w jego głosie obrzydzenie.
- Nie, choć nie raz próbował moją ręką go tam dotykać – szepnęłam, zawstydzona. Niall mógł mnie wziąć za jakąś dziewczynkę pedofila czy coś.
- Kiedy odkryłaś, że to było złe?
- Gdy miałam szesnaście lat. Wtedy dojrzewałam i na lekcjach z psychologiem dowiedziałam się o takim czymś. Przez wiele lat byłam dotykana przez własnego ojca tam, gdzie ty to robiłeś… i  nie mogę tego zrozumieć. Jak mój rodziciel mógł czerpać przyjemność z takiego czegoś?! – zachlipałam pod koniec, dławiąc się łzami. Niall automatycznie objął mnie i scałowywał moje łzy muśnięciami ust.
- Był skurwielem, Cassie. Nie warto płakać za kimś takim, jak on.
- Nie płaczę za nim, tylko przez niego. To on zraził mnie do męskiego dotyku, Niall. Dlatego tak bardzo nie chciałam na początku, byś mnie dotykał. Bałam się, że ty też zrobisz mi krzywdę – mówiłam z trudem, wtulona policzkiem w jego masywną szyję.
- Nadal się boisz? – spytał z niepokojem.
- Nie – odpowiedziałam natychmiast, kręcąc głową. – Wszystko zmieniło się, gdy przestałeś patrzeć na mnie jak na dziwkę.
- Nigdy tak na Ciebie nie patrzyłem, Cassie. Może tak kiedyś myślałem, ale nigdy nie mogłem na Ciebie spojrzeć jak na jakąś szmatę – powiedział ze szczerością, całując mnie w czubek głowy.
- Miło jest mi to słyszeć – uśmiechnęłam się delikatnie, przez co on też się uśmiechnął.
- Lubię to, gdy się przeze mnie uśmiechasz, wiesz? Jesteś wtedy taka słodka i jeszcze bardziej bezbronna – zaśmialiśmy się głośno, przez woda wokół nas poruszyła się.
- Jak myślisz, ile ta miła atmosfera może potrwać? Bo nic nigdy nie trwa wiecznie – rzekłam, bawiąc się jego mięśniami na brzuchu. Rozbawiło go to przez chwilę, potem na powrót spoważniał.
- Postaram się, by nic nie odbiło się na Tobie. Tutaj jesteś bezpieczna, obiecuję Ci to – mruknął. – Chcę byś była szczęśliwa przy mnie.
- I jestem – posłałam mu kolejny ciepły uśmiech.
- Tyle musiałem na Ciebie czekać, Cassie – odparł, dotykając mojego policzka.
- Masz mnie – wymamrotałam.
- Przepraszam Cię za wszystko, co Ci zrobiłem… Nie wiem dlaczego to zrobiłem…
- Och, przestań ciągle przepraszać, Niall. Nie lubię litości – powiedziałam, przytulając się do niego mocniej. – Lubię Cię pewnego siebie, ale jednocześnie i słodkiego i troszczącego się o mnie.
- Jakiego jeszcze? – jego kąciki ust delikatnie podniosły się do góry.
- Lubię Cię, gdy mnie dominujesz – odparłam mniej śmielej, spuszczając głowę. Jego palce automatycznie chwyciły go i podniosły do góry.
- Nie masz się czego wstydzić, maleńka. Wiele z moich… - przerwał, bo wiedział, że mogłam się speszyć.
- Spokojnie, nie obchodzą mnie Twoje byłe uległe – odparłam zgodnie z prawdą. Owszem, interesowało mnie jego dawne życie i zamierzałam o nie wypytać go któregoś dnia, ale jego uległe gówno mnie obchodziły. Gdyby któraś z nich teraz weszłaby mi w drogę…
- Więc, wiele z moich uległych zaczynały to lubić po którymś razie, ale… ja nie chciałbym, abyś ty była jedną z nich.
- Dlaczego? – zaciekawił mnie.
- Bo ty za wiele dla mnie znaczysz, a one były… nikim – odparł beznamiętnie. – One chciały bym robił im krzywdę, bo inaczej by nie doszły. Ja nie muszę stosować takich metod u Ciebie – przygryzł dolną wargę. – Od początku nie widziałem Cię w tej roli, choć bardzo tego chciałem.
- A gdybym poprosiła Cię, by choć raz…
- Nie – przerwał mi napiętym jak struna głosem. – Nie chcę Cię krzywdzić.
- Wiem, ale… ufam Ci, Niall. Myślę, że dam sobie radę.
- Ale ja mogę stracić nad sobą panowanie. Mogę być… gwałtowny.
- Widziałam Cię w najwyższym stadium gwałtowności, Niall. Poradzę sobie – zapewniłam go.
- Cassie, nie chcę byś zmuszała się…
- Niall, chcę tego – podniosłam się do góry by być z nim na równi.
- Nie chcę Cię skrzywdzić.
- Nie skrzywdzisz. Poradzimy sobie – złączyłam nasze wargi na chwilę w całość.
- Ale zapomnij, że dzisiaj dam Ci się namówić. Jeśli już : wezmę Cię w chwili, w której najmniej się tego spodziewasz – zauważyłam w jego oczach tajemniczy błysk. – I dzisiaj chcę Cię kochać i chcę, by był to nasz dzień, skarbie.
- Kocham Cię, Niall – szepnęłam w jego usta.

- Jak widać, nie tylko mi podoba się mówienie tych słów – uśmiechnęliśmy się promiennie do siebie jak małe dzieci i gorąco pocałowaliśmy, chłonąc tę chwilę w jak największych ilościach. 




****************************

No to takie rzeczy się dzieją ^^ :D Jak się podobał rozdział? Co myślicie o prośbie Cassie, by Niall ją zdominował, tak jak jego uległe? Czy obojgu im to wyjdzie na dobre, czy powstaną zgrzyty w ich związku?

Kochani! Nowy blog tuż tuż, a ja mam dla was ANKIETĘ na głównej stronie bloga! Są tam trzy propozycje i to wy zdecydujecie, jak będzie się nazywał mój nowy blog! Do dzieła! 


29 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!!! :* <3


Komentujcie <3

K.

niedziela, 23 listopada 2014

1.21

~ Niall’s P.O.V  ~

„ Tak… tak, kocham go”
 
Te słowa na zawsze miały pozostać w mojej głowie i chciałem je w końcu usłyszeć od Cassie. Potraktowałem ją… podle. Mimo tego wszystkiego, ciągle przy mnie była i trzymała w ryzach. Kochałem tą dziewczynę na zabój. Chciałem to powiedzieć wszystkim, lecz kilka rzeczy stawało mi na tej drodze, a jest nią tajemnica, którą musiałem jej w końcu wyjawić. Powinna znać prawdę, a ja odciągałem ją od niej na tyle długo, jak to tylko było możliwe. Teraz sprawy obróciły się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Kochałem ją i chciałem by była przy mnie, mimo moich bipolarnych zachować i nawyków dominata. To była cząstka mnie, której nie dało się powstrzymać. Cassie jednak to zrobiła i seks, dotychczasowa najważniejsza rzecz w moim życiu, spadła na dalszy plan. Liczyła się tylko Cassie.
 
Wszedłem z Cassie do mojej sypialni, a wokół nas panowała grobowa cisza. Słyszałem tylko nasze oddechy. Cassie była smutna i przybita i to najbardziej mnie dołowało. Kochanie mnie było rzeczą bardzo trudną. Miałem wiele dziewczyn i prawie każda z nich wyznawała mi w końcu miłość. Nie chciałem związku, bo się do nich nie nadawałem. Byłem bez uczuciowy, a miłość? Co to było?
 
Lecz to zmieniło się, gdy Cassie przekroczyła próg tego domu. Wiedziałem, że ona będzie moja i nikt inny mi jej nie odbierze. Z początku chciałem by była moją uległą. Idealnie nadawała się do tej roli. Wyobrażałem sobie wiele razy jak przywiązana do łóżka z ramionami i nogami szeroko rozwartymi i czeka, aż sprawię jej przyjemność. Z biegiem czasu i poznaniem jej bardziej stwierdziłem, że zrobienie z niej uległej jest rzeczą niemożliwą, przy jej złośliwym charakterze.
 
- Przecież wszystko słyszałeś, więc po chcesz rozmawiać? – odezwała się cicho Cassie, siadając w siadzie skrzyżnym na łóżku. Jej twarz po starciu z moją pięścią nie wyglądała najlepiej. Cały jej lewy policzek był opuchnięty i mocno różowy. Ukląkłem przed nią i delikatnie pogłaskałem po zranionym policzku. Zadrżała. Bała się mnie. Widziałem to w jej oczach, które z obawą mnie obserwowały.
- Przepraszam Cię, Cassie, nie powinienem Cię uderzyć – szepnąłem.
- Zasłużyłam na to, sprowokowałam Cię – powiedziała słabym głosem.
- Nie, to ja jestem pojebany, że podniosłem na Ciebie rękę po raz kolejny – parsknąłem. Nie mogłem uwierzyć, że teraz próbowała zwalić całą moją winę na siebie.
- Nie panujesz nad swoimi nerwami – stwierdziła, patrząc na mnie przygnębiona. – Długo nie wytrzymałeś bez bicia. Może zapisz na boks to Ci ulży – w jej głosie wyczułem pogardę. – Nie będę na to pozwalać.
- Dlaczego ciągle przy mnie jesteś jeśli wyrządzam Ci krzywdę? – nie odpowiedziała mi. Raptem sobie coś uświadomiłem. – Pozwalałaś się krzywdzić z miłości do mnie? – ponownie się nie odezwała, tylko lekko skinęła głową. Głęboko westchnąłem. – Jesteś szalona, wiesz o tym? Mogłaś mi powiedzieć…
- Jak? – przerwała mi ostro. – Sam podkreśliłeś, że ty nie kochasz kobiet, tylko je pieprzysz. Myślisz, że czułam się dobrze z tym, że musiałam trzymać to wszystko w tajemnicy przed Tobą?
- To wiesz co sam czułem – rzekłem, a jej twarz wykrzywiła się w zaskoczeniu.
- Co? – mruknęła zduszonym głosem.
- Kocham Cię, Cassie – uśmiechnąłem się lekko, ujmując jej delikatną i małą dłoń w swoją. – Nie pokazywałem tego za specjalnie, ale kurewsko mocno Cię kocham, a gdy przed chwilą powiedziałaś Harremu co naprawdę czujesz do mnie… utwierdziłem się w własnych słowach – jej mina świadczyła o tym, że nadal mi nie wierzyła, bo zbita z tropu wpatrywała się we mnie i delikatnie kręciła głową. – Kocham Cię, maleńka i proszę, niech to do Ciebie dotrze. Jesteś jedyną osobą, przed którą tak się otworzyłem, a ty jesteś jedyną dziewczyną, która zniosła mój charakter dominata. Kiedyś Cię szczerze nienawidziłem, ale teraz szczerze Cię kocham – nie wiem dlaczego, ale „kocham Cię” ciągle cisnęło mi się na język. Chociaż wiem.
 
Bo Cassie była warta tych słów.
 
- Proszę, powiedz coś, piękna – poprosiłem ją, przybliżając do niej. – Może i nie jestem mężczyzną dla Ciebie, ale ty jesteś kobietą stworzoną dla mnie. Dobrze zrobiłaś uciekając ode mnie wtedy, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy, a ja postąpiłem źle, porywając Cię z centrum handlowego. Nawet teraz powinienem zostawić Cię w spokoju i odesłać w bezpieczne miejsce, ale… nie potrafię.
- Więc, nie rób tego – odparła mocniejszym głosem.
- Och, Cassie – zaśmiałem się cicho i wtedy ona zaskoczyła mnie nagłym wpiciem się swoimi wargami w moje. Objąłem ją rękoma, przyciągając do siebie i nie pozwalając choćby na moment się ode mnie oderwać. Oboje wstaliśmy i pożeraliśmy się ustami najmocniej, jak było to tylko możliwe. Jej drobne dłonie badały mój tors przez koszulkę, a ja delikatnie pieściłem jej pośladki, masując je swoimi rękoma. Cassie jęknęła mi w usta, a ten dźwięk odbił się po moim ciele, przez co mój przyjaciel niemalże od razu stanął. Cassie całowała mnie z namiętnością, pożądaniem i dużą siłą.
- Kocham Cię, Niall… Nie chcę byś ode mnie odszedł – mruknęła w moje spuchnięte od całowania usta, przegryzając z pasją dolną wargę. Stęknąłem z aprobatą podnosząc ją, by obwiązała nogami mój tułów. Tak też zrobiła.
- Nigdzie się nie wybieram, maleńka, jestem cały Twój – uśmiechnąłem się pomiędzy pocałunkami. Jednak coś blokowało mnie przed następnym etapem i to ciągle siedziało mi w głowie. Cassie wyczuła moje wahanie.
- Coś nie tak? – spytała, dysząc. Spojrzałem na nią. Oczy Cassie wyrażały więcej, niż tysiąc słów. Pragnęła mnie, tak bardzo jak ja jej i wiedziała o tym.
- Muszę powiedzieć Ci o kilku rzeczach, nim przejdziemy dalej.
- Dzisiaj jesteś wobec mnie bardzo szczery – zauważyła, muskając moją szczękę ustami.
- Prawda Ci się należy – odparłem, cmokając jej skroń, a potem przeniosłem się na szyję. Cassie jęknęła cicho, gdy przyssałem się do jej czułego miejsca, tuż nad obojczykiem i poruszyła biodrami, ocierając się o mojego penisa, który prosił się o wbicie w jej małą przyjaciółkę.
- Nie podniecaj mnie, skarbie. Mam Ci jeszcze dużo do powiedzenia.
- Pragnę Cię – wychrypiała, czepiając się palcami moich włosów i delikatnie odchyliła głowę do tyłu. – Chcę poczuć, jak mnie kochasz. Proszę…
- Trudno jest mi Tobie kiedykolwiek odmówić, ale tym razem muszę – postawiłem Cassie na ziemi, która jęknęła protestująco.
- Więc, słucham Cię. Co masz mi do powiedzenia, zamiast mnie pieprzyć?
 
Kurwa, czy wspominałem jak bardzo kochałem tę kobietę?
 
- Pewnie nie raz myślałaś nad tym, czy nasze nagłe pojawienie się w Rezydencji Dereca to przypadek. Nie był. Planowaliśmy z chłopakami to już od wielu tygodni, bo Derec nas oszukał.
- Jak? – na jej twarzy zauważyłem zaciekawienie.
- Tak jak wiesz, też prowadziliśmy kiedyś Rezydencję. Derec kilka razy do roku przywoził do nas nowe dziewczyny, którymi mieliśmy się zająć. Któregoś dnia czekaliśmy na niego, ale się nie zjawił. Dzień wcześniej wpłaciliśmy na jego konto milion funtów za coś, czego nie dostaliśmy.
- Co to ma ze mną wspólnego?
- Bo wśród tych dziewczyn miałaś być ty – zauważyłem, jak jej klatka nagle unosi się do góry i opadła zdziwiona na łóżko.
- Więc, znaliście mnie wcześniej? – zapytała niepewnie.
- Nie, żadnej z dziewczyn nigdy nie widzieliśmy na oczy. Zazwyczaj dostajemy tylko wasze zdjęcia. Gdy Cię tam zobaczyłem… od razu mi się spodobałaś, Cassie. Chciałem Cię tutaj mieć tylko dla siebie, lecz po Tobie i Derecu ślad zaginął. Wtedy ostatni raz oddaliśmy te kobiety, które nam zostały do innych właścicieli i zamknęliśmy swoją działalność. Chcieliśmy zemsty na Derecu. Byliśmy wkurwieni, że tak nas oszukał i zabrał pieniądze. I tego dnia gdy się spotkaliśmy, krzyknąłem hasło „jedziemy do tego skurwiela po swoje”. Nie wierzyłem, że znajdę Cię tam, bo zazwyczaj Derec sprzedawał wszystkie swoje dziewczyny po kilku miesiącach. Od razu Cię rozpoznałem.
- Och i to, jak mnie wtedy przeciągnąłeś przez kuchnię było Twoim „Cześć, jak się masz?” – zapytała, parskając.
- Od zawsze byłem chujem, Cassie. Gdy nam wtedy uciekłaś, wściekłem się, bo po raz kolejny straciłem to, co należało do mnie. Bez trudu namierzyliśmy Ciebie i Dereca dzień później, a Zayn wyczuł moment, w którym byłaś sama i Cię porwał – zakończyłem tą część historii, a po niej jakby spłynęło. – Nie wyglądasz na zaskoczoną – stwierdziłem, gorzko się uśmiechając.
- Już nic mnie nie zdziwi – zdobyła się na słaby uśmiech.
- To jeszcze nie koniec – oznajmiłem. – I chcę od razu powiedzieć Ci, że nie brałem w tym udziału. Dowiedziałem się o tym po fakcie dokonanym.
- Czyli o czym? – spytała niepewnie, patrząc mi się w oczy.
- Harry powiedział mi o Twoim ojcu i o tym… co Ci robił – Cassie zbladła. – Byłem strasznie wściekły, że Harry o tym wiedział, a ja nie.
- Nie mam w zwyczaju mówić, że byłam molestowana przez własnego ojca – powiedziała, prychając pod nosem. – To nie jest temat dla mnie łatwy, Niall.
- Wiem i to rozumiem, ale… - urwałem, by podejść do niej i wziąć za rękę. – Gdy Harry się o tym dowiedział, namierzył on Twojego ojca i ustalił, gdzie się znajdował. Znalazł wasze mieszkanie w Kalifornii i z Zaynem i Liamem pojechali tam.
- Nie przypominam sobie – stwierdziła z powątpieniem.
- Powiedzieli mi, że jadą tam pod pretekstem załatwienia jakiejś broni, bo większość była na już na zmarnowaniu. Harry mówił mi, że znaleźli w waszym domu cztery piętnastolatki zgwałcone i nie żywe – Cassie zachłysnęła się powietrzem, a w jej oczach zamajaczyły się łzy.
- Zrobił to mój ojciec? – spytała drżącym głosem. Pokiwałem głową. – Mój Boże… One nie były niczemu winne.
- Mamy teorię, że przyszły one do Twojego ojca dobrowolnie z chęcią zabawienia się w szóstkę, ale w trakcie go musiało nieźle pokręcić i pozabijał każdą z nich po tym, jak wybzykał.
- Co chłopacy z nimi zrobili?
- Nic, bo wtedy cała podejrzenie spadłoby na nich.
- A co było z moim ojcem?
- Był pijany, ale kontaktował i… nadal zabawiał się z tymi dziewczynami.
- O Mój Boże! – zasłoniła usta dłonią i zmarszczyła brwi. – To jest obrzydliwe!
- Zayn mocno się na to wszystko wkurwił, bo jedną z jego sióstr też zgwałcono i zabito. Twój ojciec trafił w jego czuły punkt i nie wytrzymał.
- Czyli?
- Chłopacy go zabili. 
 
 
 
************************
Wena jest to i rozdziały są :D Mam nadzieję, że się podobał i proszę was o KOMENTOWANIE kochani :* Bo na COD znowu coś powoli z dodawaniem komentarzy idzie... ;p :D
 
Jak myślicie ja zareaguje Cassie na tą informację? Mimo tego, jak ją traktował, cieszyłabym się, że w końcu nie grozi jej niebezpieczeństwo z jego strony :)
 
28 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!!! :* <33
 
 
Komentujcie <3
 
K.

sobota, 22 listopada 2014

1.20

- Niall, nie rób nic Harremu! – krzyknęłam za chłopakiem, który dużymi susami pokonywał korytarz. Nie mogłam pozwolić, by Harry został skrzywdzony za coś, co podobało mi się, niestety. Ale to nie jest pretekst by od razu rzucać się z pięściami!

Chociaż… Niall ze wszystkiego robił problemy.

- Styles! Gdzie ty jesteś podły sukinsynie?! – ryknął na całą Rezydencję zbiegając po schodach, a ja tuż za nim, kompletnie mnie ignorując. Dłonie miał zaciśnięte w pięści tak mocno, aż pobielały mu kłykcie. Oddech ugrzązł mi w gardle. Nie wiedziałam co mam powiedzieć i co robić. Nie chciałam by Harremu coś się stało! Poczucie winy nigdy by mnie nie opuściło!
- Co się drzesz, stary? Pół tonu ciszej! – Harry wyszedł z łazienki bez koszulki. Budowa ciała Niall’a zapierała dech w piersiach, lecz Harry nie odstawał od pozostałych. Wyglądał bardzo pociągająco.
- Nie. Żyjesz – Niall rzucił się na niego, a mnie dosłownie sparaliżowało. Nogi przyrosły mi do podłogi. Po minie Harrego mogłam wywnioskować, że wiedział, dlaczego Niall usiłował go pobić. Skutecznie chronił się przed jego ciosami, zerkając na mnie ze złością.
- Niall, przestań! – wrzasnęłam, podchodząc do nich. Chwyciłam Niall’a mocno za koszulkę i odciągnęłam go od Harrego, co Styles’a bardzo zaskoczyło. – Nie możesz go bić!
- Dotykał Cię bez mojego pozwolenia! On wie, co mu za to grozi!

- Niall, ale mi się to… podobało – odparłam niepewnie i cichym tonem. Oboje doskonale to usłyszeli. Harry wciągnął gwałtownie powietrze przez nos, a ja czułam na sobie ostre spojrzenie Niall’a, gdy unikałam z nim kontaktu wzrokowego.
- Spójrz na mnie i to powtórz – powiedział napiętym jak struna głosem. Lekko drżąc podniosłam swój wzrok na jego twarz. Nie wyrażała ona żadnych emocji i to mnie najbardziej martwiło. – Powtórz! – wykrzyczał nagle. Podskoczyłam ze strachu i przygryzłam dolną wargę, pełna obaw.
- Podobało mi się to, co robił mi Harry. Doszłam na jego kolanach i pragnęłam tego jeszcze raz… - przerwałam, bo jego pięść śmignęła mi przed oczami i wylądowała na moim lewym policzku. Uderzenie było tak mocne, że padłam na ścianę i uderzyłam o nią głowę, po czym runęłam na posadzkę.
- Kurwa, Horan! – Harry wziął go za koszulkę i odszedł z nim na bok, coś do niego wrzeszcząc. Dotknęłam zszokowana swojej twarzy, czując jak pod opuszkami palców rozmazuje mi się coś ciepłego i lepkiego. Niall znowu to zrobił, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Pierdolony sukinsyn. Podniosłam się chwiejnie do pionu i szlochając z powrotem weszłam na piętro. Podparłam się jedną ręką ściany i powoli stąpałam po schodach, gdyż obraz przed oczami lekko mi się kręcił. Moja głowa była pełna natrętnych myśli, a do Niall’a czułam nic innego, niż obrzydzenie. Jak mogę czuć coś do takiego człowieka, który traktuje kobiety jak worek treningowy? Co ja sobie w ogóle myślałam, gdy wdawałam się w tą znajomość, a seks z nim mógł mi się podobać? Jak mogłam myśleć, że taki ktoś jak on pokocha mnie i będzie żyć długo i szczęśliwie przy moim boku?! Horan nie był typem takiej osoby. Dla niego liczyło się tylko pieprzenie.

Wybuchając płaczem weszłam do pokoju Harrego wiedząc, że tam będę bezpieczna. Któregoś dnia Harry mówił mi, że jak Niall’owi odbije, mogę się u niego schować. Horan był nieprzewidywalny. Bałam się, że gdy zbyt bardzo się wścieknie zrobi mi krzywdę. Poniekąd sprowokowałam go, ale nie chciałam go okłamywać, bo oberwałabym jeszcze gorzej. Siadłam na białej, skórzanej kanapie Harrego i zwinęłam się na niej w kłębek. Zaledwie rano uprawialiśmy seks, byliśmy w ogromnej euforii… Po raz kolejny przeze mnie Niall wściekł się niepotrzebnie i uderzył mnie. Wykorzystywałam jego słabą stronę. Ale i mimo to, chciałam przy nim być. Tak naprawdę, był dla mnie pierwszą osobą, która mną tak porządnie zaopiekowała się i dała lokum. Derrec też, ale pracowanie jako dziwka? To nie była moja wymarzona praca.

Kurwa, kochałam Niall’a. Kochałam tego sukinsyna. Pragnęłam go każdą cząstką swojego ciała i za każdym razem, gdy go przy mnie nie było, czułam się opuszczona.

Kochałam tego mężczyznę.

***
- Obudź się, Cassie… - poczułam jak ktoś muska mój policzek dłonią. Jęknęłam cicho, przekręcając się na bok. Otworzyłam zdezorientowana oczy, gdyż nie leżałam już na kanapie, a na łóżku Harrego, z głową na jego klatce. Podniosłam się na łokciach i zauważyłam Harrego, który rozluźniony był u mojego boku.
- Kiedy zasnęłam? – spytałam słabym głosem, przeczesując swoje włosy dłońmi, jednocześnie doprowadzając je do porządku.
- Jak przyszedłem, już spałaś – odparł beznamiętnie. Pokiwałam w zamyśleniu głową, patrząc na niego.
- Gdzie Niall? – zadrżałam na wspomnienie go sprzed kilku godzin, takiego wściekłego.
- Zayn gdzieś go zabrał, by ochłonął… Nie był w dobrym stanie – powiedział, przygryzając dolną wargę. – A ty jak się czujesz?
- Koszmarnie… Dręczą mnie wyrzuty sumienia, przez to co powiedziałam – przyznałam szczerze.
- Pojechałaś po bandzie, dziewczyno. Horan jest wściekły… zresztą ja też – jego oczy na chwilę pociemniały. Zesztywniałam.
- Przepraszam, ja… byłam zła na to, co mówiliście podczas obiadu, a potem Niall tak się wszystkiego dopytywał, a ja… pękłam – mruknęłam, łamiącym się głosem. – Uwierz mi, nie chciałam, by coś Ci zrobił z mojego powodu… Może powinnam najpierw wszystko przemyśleć, ale… Boże, przepraszam Cię… - łzy ciekły mi ciurkiem po opuchniętej twarzy, a poczucie winy wzięło nade mną górę.
- Nie płacz, mała – Harry podniósł się i zamknął mnie w swoich ramionach. Dławiąc się łzami, przylgnęłam do jego torsu, a twarz miałam wtuloną w jego brązowe loki, pachnące truskawkowym szamponem do włosów. – Płacz jest dla słabych, ty do nich nie należysz. Szczerze? To nawet przez chwilę zatęskniłem za Twoim nieuległym charakterkiem, a ty uległaś Niall’owi.
- Co innego miałam zrobić? Nie chciałam czuć się wykorzystywana.
- Seks bez uczuć? To jest właśnie wykorzystywanie – stwierdził, odsuwając się ode mnie. Nie odpowiedziałam mu, bo to co powiedział, nie było prawdą. Harry zauważył moje wahanie. – Cassie, chcesz ze mną pogadać? Obiecuje, że nie powiem nic Niall’owi.
- Nie mamy o czym rozmawiać – warknęłam, próbując wstać z łóżka. Oczywiście Harry mnie powstrzymał.
- Nie wypuszczę Cię stąd dopóki nie powiesz mi prawdy – powiedział dobitnie, zaciskając palce na moim nadgarstku. Syknęłam z bólu.
- Znowu coś ode mnie wymuszasz? Może znowu weźmiesz mnie na kolana? – parsknęłam ironicznie.
- Sama przyznałaś, że Ci się podobało, więc może znowu spróbujemy? – uśmiechnął się krzywo, a mnie to zgasiło. No tak, sama to wczoraj powiedziałam i wyprzeć się już tego nie mogłam. – Tak właśnie myślałem – zaśmiał się cicho.
- Co chcesz ode mnie usłyszeć, Harry? – zapytałam go, spoglądając na niego na wpół przybita.
- Od kiedy to trwa?
- Co?
- Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię – wywrócił oczami zirytowany.
- Oświeć mnie więc – wzruszyłam ramionami.
- Od jak ty i Niall…?
- Nie, my… - zabrakło mi słów, a gdy próbowałam coś powiedzieć, język mi się plątał jak szalony.
- Zacznijmy z innej beczki… Podobało Ci się jak Cię pieściłem? – na jego twarzy majaczył się tajemniczy uśmiech, ale próbował go ukryć pod maską powagi.
- Nie słyszałeś jak doszłam? – tym razem to ja wywróciłam oczami. – Tak, bardzo mi się podobało.
- Chciałabyś tak jeszcze raz?
- Harry! – uderzyłam go lekko w ramię.
- Tylko pytałem – uśmiechnął się niewinnie. – Gdyby Nialler Cię zaniedbywał, wiesz gdzie mnie szukać, maleńka – puścił mi oczko.
- Och, skończ! Zostałam do tego zmuszona i nie miałam szans!
- Gdybyś mówiła prawdę, nawet bym Cię nie dotknął.
- Pocieszające – prychnęłam.
- Nie prychaj na mnie, bo i wtedy Niall Ci nie pomoże – zagroził.
- Drugi raz się Tobie nie dam – rzekłam.
- To samo mówiłaś za pierwszym razem.
- Skończ mi to wytykać! To nie moja wina!
- Powiedzmy – poddał się, ale i tak się we mnie gotowało. – Drugie pytanie… Kochasz Niall’a?
- Co? – moje serce zamarło na te jego nagłe pytanie. Co gorsza : nie wiedziałam jak na nie odpowiedzieć, Choć nasuwała mi się ona od razu na język.
- Ty kochasz Niall’a – to zabrzmiało jak stwierdzenie, nie pytanie. Otworzyłam usta, ale nic nie powiedziałam. Tkwiliśmy w ciszy przez dobre pół minuty, a on nie spuszczał ze mnie tych swoich dociekliwych oczu, znających prawdę.
- Tak… Tak, kocham – westchnęłam, w środku czując ulgę, ale znikła ona gdy zauważyłam, jak głowa Nialla i tułów tkwi pomiędzy drzwiami do pokoju Harrego. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. – Niall?
- Powinniśmy porozmawiać. Mam Ci dużo do powiedzenia – oświadczył tonem, jaki zazwyczaj używał w pracy.
- Czyli?

- Całą prawdę.



******************************
Co zamierza powiedzieć jej Niall?! o.o o.o Wszystkiego dowiecie się niebawem, bo w następnym rozdziale :D 

Na COD też jest nowy rozdział! Zapraszam do czytania! 

27 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3

Komentujcie <3

K.

niedziela, 16 listopada 2014

1.19

~ Cassie’s P.O.V ~

Ranek okazał się być bardzo zimny i wilgotny. Z dołu słyszałam donośny głos Adama Levine z Maroon 5 w piosence Animals. Trochę kojarzyła mi się ona z Niallem. On był dzikim zwierzem, a ja jego biedną ofiarą, która nie miała z nim najmniejszych szans. Teledysk również mówił sam za siebie. Kipiał seksem, pożądaniem i erotyzmem. Gdy pierwszy ujrzałam go na oczy, a było to już w Rezydencji Niall’a, od razu zamiast Levine, stanął mi Horan.

I podobała mi się ta wizja.

Otwierając oczy, poczułam dziwne mrowienie w dolnych partiach ciała. Teraz przez najmniejszą myśl o Horanie robiłam się podniecona i pełna nieczystych myśli. A jego nie było obok mnie! W chwili gdy go potrzebowałam najbardziej! Na szczęście, słyszałam, że był w łazience, więc czekanie na niego okazało się być najdłuższymi minutami w moim życiu. Szczerze?

Nie marzyłam o niczym innym, by znalazł się we mnie. I to mnie martwiło.

Gdy w końcu Niall zakręcił wodę, moje serce na moment podskoczyło mi do gardła, lecz w jego towarzystwie u mnie było to normalne. Szybko pozbyłam się koszulki, którą miałam na sobie w nocy i lekko odgarnęłam kołdrę ze swojego ciała by oba ramiona i kawałek piersi były odsłonięte. Niektórym mogło wydawać się to głupie, że ja chciałam seksu z nim, gdy zaledwie kilka tygodni wcześniej kopnęłabym go nadzwyczajnie w świecie w jaja, ale… Pragnęłam go.
- Cassie? – na dźwięk jego głosu obróciłam głowę w stronę Niall’a. Stał od pasa w górę nagi, a na jego biodrach luźno zawiązany biały ręcznik. Po jego gładkiej i ogolonej klatce piersiowej spływały kropelki wody, które spadały prosto na ręcznik. Gdy jego wzrok spoczął na mnie zauważyłam, jak napinają mu się mięśnie, a na twarzy maluje się zaskoczenie z rosnącym pożądaniem. – Och, Cassie – Niall w mgnieniu oka załapał moją grę. Zerwał z siebie ręcznik i wskoczył na łóżko, znajdując się między moimi nogami. Zrzuciłam z siebie kołdrę i wpiłam się ustami w soczyste wargi Niall’a. Chłopak jęknął z aprobatą, biorąc moje nogi i obwiązując je sobie w talii, jednocześnie wpraszając się językiem do moich lekko otwartych ust. Gdy nasze języki spotkały się w raptownym zderzeniu, stęknęłam głośno, kładąc dłonie na jego barkach. Uwielbiałam nasze gry wstępne. Dodawały tylko oliwy do ognia. – Mamy nie wiele czasu, maleńka, za godzinę muszę być w biurze – powiedział między pocałunkami, a jego palce wniknęły do mojej cipki. Zachłysnęłam się nagle powietrzem.
- Wczoraj też musiałeś – wyjęczałam z trudem, dosięgając ręką jego członka i pracowałam na nim, aż nie zesztywniał.
- Cholera, to będzie szybkie – odparł, zakańczając pocałunek głośnym cmokiem i bez żadnych zbędnych argumentów wbił się męskością do mojego wilgotnego środka. Krzyknęłam cicho, wyginając się w łuk. Nasze miednice były niczym samochody rajdowe : nic nie stało im na drodze. Odczuwałam każde precyzyjne pchnięcie w najbardziej skrytych zakątkach mojego ciała, temperatura między nami mogłaby stopić metal, a nasze jęki przeplatane pocałunkami były muzyką dla moich uszu.
- Niall, mój Boże… - stęknęłam po raz kolejny, czując kiełkowanie się orgazmu w moim podbrzuszu.
- Dajesz Cassie, wiem, że to lubisz… - mruknął w moją szyję, gryząc ją i ssąc, a jego biodra zwolniły, ale zanurzał się we mnie za każdym razem do samego końca i uderzał w punkt G. Odgłos naszej uderzanej o siebie mokrej skóry i jęki w to wszystko wplatane, pełniły bardzo podniecającą mieszankę. – Tak, Cassie… - pochwalił mnie, gdy zaczęłam robić kółka swoimi biodrami, przez co jego penis we mnie dawał mi przyjemne odczucie rozpychania na boki. Jęknęłam przeciągle, gdy ustami przyssał się do mojej brodawki, co rusz szarpiąc zębami za sutek i przygryzając go, które automatycznie twardniały i bolały z rozkoszy.
- Niall… - wydyszałam, wbijając palce w jego ramię, nagle dochodząc. Moje mięśnie zacisnęły się wokół jego członka, a orgazm sparaliżował moje ciało. Zastygłam, a z moich ust uciekały głośne jęki spełnienia. Niall uczynił to samo, głośno wołając moje imię.
- Cassie! – blondyn mocno wpił się w moje wargi i wspólnie przeżywaliśmy niesamowity orgazm.

***
 - Mam wieści od Ricka – oznajmił raptownie Harry do całej reszty, gdy siedzieliśmy przy stole w salonie. Niall’a nie było i z ogromnym zniecierpliwieniem czekałam na jego powrót, co chwilę zerkając na zegarek. Do jego przyjazdu zostały pół godziny, więc zakładałam, że próbował przedrzeć się teraz przez korki w centrum Londynu.
- Kto to Rick? – zapytałam obojętnie Stylesa, jedząc powoli swoją jajecznicę, którą mi przygotował. Miło z jego strony.
- Nasz osobisty detektyw i ochroniarz – odparł, nawet na mnie nie zerkając.
- Po co jej wszystko mówisz? Pomyślałeś, że może nas wydać? – spytał go Zayn, patrząc na mnie z nieukrywaną niechęcią. Ugryzłam się w język, by nie skomentować tego złośliwym komentarzem.
- Jak, Zaza? Siedzi tutaj potulnie od miesiąca, stary. Ogarnij dupsko i bądź milszy – warknął do niego, gromiąc go groźnym spojrzeniem. Mulat wywrócił oczami.
- Od kiedy jej bronisz? Zobaczymy, czy taki pewny siebie będziesz, gdy w końcu opowiem Niallowi, jak ją ukarałeś, co Styles? – na twarz wyszedł mu ironiczny uśmiech, a Harry spiął się.
- Co masz na myśli? – przerwałam im tą wymianę zdań swoim pytaniem. Popatrzyli na mnie oboje, a Liam odszedł od stołu.
Szkoda, że ja nie mogłam tego zrobić bez ich cholernego pozwolenia!
- Niall obił by mu mordę za to, że Cię dotknął albo połamał ręce, maleńka – powiedział z parsknięciem. – Nikt nie rusza jego własności.
- Nie jestem jego własnością – zaoponowałam.
- No tak, ty doszłaś już na moich i Harrego kolanach. Może powinniśmy zrobić małą orgię do kompletu? – w jego oczach zauważyłam rozbawienie i chęć do spełnienia tego słowa. Spoważniałam.
- Nie, na Twoich kolanach zostałam zbita, już zapomniałeś ty głupi kutasie? – syknęłam wstając z krzesła, które po tym spadło z hukiem na ziemię i wyszłam z salonu. Ugh, czemu ten Malik tak grał mi na nerwach?! Co chciał tym osiągnąć?!
- Cassie, wracaj natychmiast – w kilku susach dogonił mnie Harry, chwytając za rękę. Strzepnęłam ją, używając przy tym sporej siły.
- Nie dotykaj mnie.
- Nie pozwoliłem Ci odejść od stołu – rzekł poważnie.
- Nie obchodzi mnie to, nie mam zamiaru patrzeć na tę jego zapchloną twarz! – splunęłam z pogardą. Zauważyłam, że jego twarz stężała.
- Zrób co Ci karzę, Cassie. Nie zmuszaj mnie do…
- Karania? Proszę bardzo, tym razem powiem wszystko Niallowi i będziesz chodził opuchnięty przez tydzień! – krzyknęłam ignorując jego protesty i wróciłam do pokoju Niall’a, pełna wściekłości. Nie wiem ile spędziłam w nim czasu, gdyż Niall wszedł jakby nigdy nic do swojego pokoju, patrząc na mnie z pożądaniem.

Nope, tym razem seksu nie będzie! Ni chuja!

- Czemu jesteś taka sztywna, skarbie? – zapytał mnie, nie kryjąc swojego lekkiego zdziwienia, gdy chciał pogłaskać mnie po policzku, a ja obróciłam głowę w inną stronę.
- Nie sztywna, a wściekła, Niall! – powiedziałam głośno wzdychając.
- Dlaczego? – Horan usiadł obok mnie na łóżku, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.
- Nic specjalnego, po prostu przeżywam – chciałam jak najszybciej ominąć ten temat, lecz Niall nie dawał za wygraną.
- Mów – zażądał dobitnie.
- Daj mi spokój, Niall. Jestem zmęczona i poddenerwowana! – jęknęłam zdesperowana wstając z zamiarem pozbycia się swoich ubrań.
- Powiedz mi, proszę – odparł spokojniej, biorąc moją dłoń w swoją i zataczał małe kółeczka na wewnętrznej strony dłoni. To odrobinę mnie uspokajało, ale nie na tyle, abym mogła spokojnie siedzieć i myśleć racjonalnie. Pewnie gdyby nie jego przyjście, połowa pokoju byłaby zdemolowana. Tak jak wtedy, gdy Derec kazał mi się bzykać z obcym facetem. Byłam tak wściekła, że rozwaliłam jego ulubiony sprzęt audio i rozbiłam auto dzień później.
- Och, czemu to takie dla Ciebie ważne? – zapytałam tracąc cierpliwość, przez jego dopytywanie się.
- Bo chcę, abyśmy byli wobec siebie szczerzy. Jeśli mamy być w związku…
- Związku?
- Nazywaj to jak chcesz, ale nie chcę, byś zatajała przede mną prawdę. Jeśli to coś złego to tym bardziej powinnaś mi o tym powiedzieć – odparł.
- Zrozumiesz mnie, dlaczego nie chciałam Ci tego mówić – stwierdziłam.
- To teraz mów.
- Na pewno?
- Cholera, Cassie, mów! – prawie, że krzyknął z niecierpliwości.
- Niech się Pan nie wyraża, Panie Horan. Takim biznesmanom to nie przystoi – zdobyłam się na odrobinę złośliwości, ale tym razem on się na to nie nabrał.
- Nie uciekaj od tematu. Mów, albo wyciągnę to z Ciebie siłą Cassie i wiesz doskonale, że nie żartuję…
- Harry mnie ukarał, okay!? – przerwałam mu, a jego oczy na chwilę się rozszerzyły.
- Kiedy? Jak? – spytał głosem, który zdradzał, że był na granicy pomiędzy wściekłością, a... wściekłością.
- Byłeś z Zaynem na zakupach po ubrania dla mnie. Harry chciał wyciągnąć ode mnie informacje, a ja nic nie chciałam mówić i… - przerwałam, bo wiedziałam, że potwornie wkurwię go, gdy powiem mu, że doszłam na jego kolanach, a co gorsza : podobało mi się.
- I?
- On mnie ukarał i… dotykał mnie tam, Niall – mina chłopaka słysząc to zdanie, wyrażała więcej, niż tysiąc słów.

Czysty mord.


- Nie kłamiesz mnie? – zapytał ostro. Pokręciłam głową. – Poczekaj tu i się stąd nie ruszaj – rozkazał, po czym sam wyszedł z pokoju. 



*******************************
No witam witam :D Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale ten tydzień był dla mnie BARDZO pracowity :D Ci co tańczą zrozumieją mnie :D 

Czyżby Niall spuści Harremu niezły wpierdol?! :D 

25 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3


Komentujcie <3

K.



niedziela, 9 listopada 2014

1.18

- Dlaczego Ci nie wierzę? – parsknęłam ironicznie, psując romantyczny nastrój, który się wokół nas budował. Jak miałam ufać Niallowi po tym, jak wielokrotnie bił mnie na kwaśne jabłko? Raz nawet upokorzył… chociaż… nie, to byłam jednak ja.
- Może nie jestem ideałem z charakteru, ale wiem, że podobam Ci się – powiedział z dużą pewnością siebie, która malowała się na jego irlandzkiej twarzy. – A ty podobasz się mnie – dodał po chwili, tak samo seksownym i pociągającym tonem. – Masz wszystko co szukam w kobiecie : ciało, piękno, naturalność… ogromny seksapil – tutaj uśmiechnął się szelmowsko. – No i przede wszystkim jesteś zadziorna. Nie lubię łatwych lasek.
- Choć pewnie takie bzykałeś – odparłam z krzywym uśmiechem.
- Same wchodziły mi do łóżka, a mój penis w takich chwilach nigdy nie odmawiał – rzekł, na co trochę oklapłam.
- Więc, jeśli by teraz jakaś panna wlazła Ci do łóżka…
- Nigdy w życiu – wiedział do czego zmierzam i przerwał mi, nim dokończyłam mówić. – Długo szukałem kogoś takiego, jak ty. Owszem… nie wiem co do Ciebie… czuję, że tak to ujmę, lecz… podoba mi się nawet… - mruczał, muskając ustami moje zaróżowione policzki. – Boże, chyba Cię zatrzymam już na zawsze – jęknął, dłońmi ugniatając moje piersi, na co sutki na nowo mi stwardniały.

Jak długo trwa to zawsze, do cholery?!

- Obiecałem Ci, że polubisz seks… jest tak? – popatrzył na mnie pytająco, kątem oka, jednocześnie masując moje sutki okrężnymi ruchami. Stęknęłam cicho, biorąc płytszy wdech. – Mm, cudowne uczucie, nieprawdaż? Uwielbiam macać Twoje cycki, są takie idealne i jędrne – powiedział z podziwem, pochylając się nad jedną piersią. Czubek jego języka przywitał się z moim sterczącym do granic możliwości sutkiem. Trzepotał go powoli, jednocześnie patrząc mi się w oczy.
- Niall… - poruszyłam się, jednocześnie czując, że ponownie robię się mokra w dolnych sferach. Co ten chłopak ze mną robił! Jego język robił ze mną co chciał, usta i palce również, a jego penis… Boże mój!
- Założę się, że już jesteś dla mnie wilgotna i gotowa, prawda? Sprawdzimy to? – spytał retorycznie, wkradając się dłonią między moje nogi i przebiegł palcami po fałdkach mojej kobiecości. – Jakżeby inaczej… Mokra i śliska… - Niall zszedł z mojego tułowia, klękając między moimi nogami. Pozbywając się swoich bokserek, gwałcił wzrokiem moje ciało i mruczał coś pod nosem. Był równie mocno podniecony, co ja, a świadczyła o tym jego naprężona męskość, która tylko czekała na moment, by znaleźć się w mojej kobiecości, która nabrała piany w usta na myśl, że spotka się ze swoim kochankiem. Nawet ona należała do niego. – Dzisiaj muszę się znaleźć w Tobie głębiej, Cassie… Chcę byś czuła mnie całego, rozpierającego Cię od środka… - jęknęłam na dźwięk tych erotycznych słów i zadrżałam, będąc już naprawdę mokrą. – Podnieś się i odwróć tyłem do mnie, maleńka – poprosił, ale w jego głosie było słychać nutkę żądania. Posłusznie wykonałam jego polecenie, przez co nie widziałam jego przystojnej twarzy. – Teraz podeprzyj się rękoma o ramę i wypnij do mnie ten swój seksowny tyłeczek… Chcę go zobaczyć – przygryzłam dolną wargę i niepewnie chwyciłam się dłońmi drewnianej ramy łóżka i wyprostowałam się, pochylając do przodu, przez co mój tyłek sam się przed nim ukazał w całości. – Cudo – mruknął z aprobatą, głaszcząc mnie po obu pośladkach i chwytając jednego lub drugiego w dłoń, miętosząc. Ponownie zadrżałam, będąc jeszcze bardziej sfrustrowana seksualnie, niż kilka chwil temu.
- Niall, proszę… Pieprz mnie – proszę go niemalże błagalnym tonem.
- Uwielbiam, gdy mnie błagasz, maleńka… - odparł, półleżąc na moich plecach i poczułam jak błądzi główką penisa tuż przed moim tradycyjnym wejściem. Rozszerzył na końcu jeszcze trochę moje nogi i poczułam, jak jego męskość powoli we mnie znikała. Jęknęłam głośno, zaciskając palce na ramie. – Jezu, jaka ty ciasna… - sapnął, wbijając się we mnie nadzwyczajnie głębiej, niż kiedykolwiek. Krzyknęłam zaskoczona, wyginając w jeszcze mocniejszy łuk. – Podoba Ci się, prawda? Bo ja twardnieję jeszcze bardziej, niż powinienem, kochanie – tak, też to czułam. Jego penis rozpierał mnie mocno na boki, aż chwilami odczuwałam lekkie ukłucia bólu. – Mów do mnie, Cassie.
- Co? – spytałam z trudem przez to, jak walił w moje biodra swoimi w dość szybkim tempie. – Niall…
- Mów mi jak Ci jest dobrze… Robię Ci dobrze? – jęknął do mojego ucha i cmoknął miejsce tuż za nim, uderzając biodrami o moje w szaleńczym tempie. Odgłos naszej mokrej, zderzającej się ze sobą skóry tylko potęgowała moje podniecenie, przez co nie mogła wydać z siebie choćby jęku. Zatopiłam zęby w swoim ramieniu i przylgnęłam jeszcze mocniej do torsu Niall’a swoimi plecami, a jego penis wniknął we mnie aż po same jądra. Krzyknęłam głośno i z sensacją. – Tak kurwa… To jest to miejsce – powiedział, pchając we mnie krótko, lecz mocno.
- Cholera!
- Nie wyrażaj się! – warknął, chwytając moje biodra, wbijając się jeszcze silniej, niż chwilę temu. – Masz nie dochodzić, dopóki Ci nie pozwolę!
- Nnie dam rady… - powiedziałam z trudem, czując skurcze w dole brzucha.
- Musisz… Kurwa! – przeklął znowu, gdy moje ścianki zacisnęły się wokół jego męskości.
- Niall! – ponownie krzyknęłam, gdy uderzyła we mnie ogromna fala gorąca.
- Nie. Dochodź! – rozkazał mi dobitnie, ale sama czułam, jak jego penis drży i szczytuje we mnie. Z trudem próbowałam nie doznać przyjemności, ale przy jego ruchach było to piekielnie trudne. – Możesz się już puścić i odwrócić – wysapał z trudem. Spełniłam jego prośbę i z mocno bijącym serce, obróciłam się twarzą do niego. Na jego malowała się troska. – To… było zajebiste pieprzenie, a teraz… - Niall pchnął mnie na poduszki i po chwili wisiał nade mną, wchodząc delikatnie z powrotem do mojej kobiecości. – Będziemy się kochać – otworzyłam lekko usta ze zdziwienia i ścisnęło mnie w żołądku. Nie skomentowałam jego słów, które mnie zszokowały i objęłam rękoma jego szyję, przyciągając twarz do swojej. Pocałowaliśmy się namiętnie i wilgotnie. Nasze spocone ciała przylegały do siebie niczym magnesy, a biodra prowadziły ze sobą wspólny taniec. Jego rytm był zróżnicowany : raz był powolny i dokładny, a potem szybki i mocny. Takie igranie ze mną doprowadziło mnie na skraj przepaści.
- Niall… - szepnęłam, przygryzając dolną wargę. Niall uciszył mnie kolejnym pocałunkiem i wbił się we mnie po raz ostatni, a ja doszłam z krzykiem, gdyż ten orgazm obezwładniał mnie, a przed oczami miałam czarno niebieskie plamki, pomieszane z gwiazdkami. Niall uśmiechnął się na ten widok i przytulił mnie do swojej piersi, głęboko oddychając i krzyknął, gdy osiągnął szczyt po raz drugi. Zadrżałam głęboko, a lekki uśmiech nie schodził mi z twarzy. – Teraz możesz sobie jechać do biura, jestem zaspokojona.
- Robię z Ciebie małą seksualną rozrzutnicę… to nie dobrze… - pokręcił w zamyśleniu głową.
- A co? Od kiedy przeszkadza Ci nadmiar seksu?
- Nie przeszkadza, ale… zmieniłem Cię w cholernie erotycznego demona – zaśmialiśmy się cicho, ponownie całując.

***

Obudziłam się koło trzeciej w nocy. Coś nie pozwalało mi zasnąć. I tym czymś był brak Nialla przy swoim boku. Podniosłam się, trzymając kurczowo kołdrę przy ciele. W pokoju panowała grobowa cisza i było strasznie ciemno. Narzuciłam na siebie pierwszą lepszą koszulkę Niall’a i po cichu opuściłam sypialnię. Korytarz jak zwykle był mocno oświetlony. Ziewając przemierzałam go powoli i co chwilę rozglądając się, czy żaden z chłopaków nie wychodzi z pokoju.

Raptem usłyszałam jakiś dźwięk. To nie była żadna rozmowa, czy alarm… To była gra na gitarze. Miła, subtelna, przyjemna dla ucha… Słuchając jej, rozpływałam się. Ruszyłam do pokoju, z którego dobiegała gra. Moje nogi zaprowadziły mnie do pomieszczenia, w którym  nie byłam jeszcze ani razu. Wyglądała jak sala nagrań lub coś w stylu. Wszędzie było mnóstwo sprzętu, kabli i instrumentów. A Niall siedział na stołku od fortepianu, trzymając w rękach gitarę, a jego palce muskały zmysłowo struny, z których wypływała piękna melodia. Oparłam się ramieniem o framugę i patrzyłam na niego jak skupiony tworzył, co chwilę zapisując coś w zeszycie. Miał na sobie tylko bokserki, przez co mogłam oglądać nie dość, że w natchnieniu to i prawie nagiego.

On to robił… z pasją, której wcześniej u niego nie widziałam. Zazwyczaj przesiadywał godzinami w biurze, troszcząc się o swoją firmę. To było zupełnie coś innego… coś lepszego.
Niall w pewnym momencie podniósł wzrok. Zauważyłam, że jego oczy pociemniały odrobinę.
- Czemu nie śpisz? – zapytał, odkładając gitarę na swoje miejsce.
- Sen jest dla mięczaków – odparłam, podchodząc do niego, a on chwycił mnie w biodrach i posadził na swoich kolanach.
- Musisz być wypoczęta. Uprawiamy seks milion razy na dzień, nie możesz się męczyć – uśmiechnął się zawadiacko, chowając twarz w mojej szyi.
- No tak, jak mogłam o tym zapomnieć… - wywróciłam oczami, odprężając się. – Pięknie grałeś – zmieniłam temat. – W sposób w jaki grałeś… jak traktowałeś ten instrument… poczułam się zazdrosna – Niall się zaśmiał, przez co poczułam przyjemne wibracje wzdłuż mojej szyi.
- Gitara niestety była moją pierwszą miłością.
- Niestety? Masz ogromny talent – powiedziałam, patrząc na niego z ciekawością.
- Wiesz, talent i pasja to jedno, ale życie to drugie. Gdybym przez całe życie grał na gitarze, skończyłbym na ulicy, a nie w miejscu, gdzie teraz jestem.
- Czyli bycie dominatem z przeogromną firmą? – parsknęłam.
- Ot co – ponownie się zaśmiał, muskając wargami moją szczękę.
- Dlaczego akurat ja, Niall? Czemu to akurat musieliście mnie porwać, a nie jakąś inną dziewczynę Dereca? – spytałam go.
- Bo ty mi się spodobałaś, a nie inna, to proste – rzekł z westchnięciem. Jemu też było trudno mówić na te tematy… Nie wiedziałam na czym stoimy, to też zbijało mnie z tropu. – No i genialnie mnie ujeżdżasz, maleńka.
- Niall! – zarumieniłam się, uśmiechając z zażenowaniem.
- Uwielbiam wtedy Twoją minę. Jesteś taka seksowna, gdy nade mną górujesz – stwierdził, niskim tonem.
- Kochasz mnie zawstydzać, prawda?
- Uwielbiam – przyznał z szerokim uśmiechem. – Chodź, wróćmy do sypialni…
- Nie, pierw coś zagraj – zeszłam z jego kolan i usiadłam obok, podając mu gitarę. Spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem.
- Ale przed chwilą grałem.
- A teraz zagraj coś… dla mnie – uśmiechnęłam się niepewnie. Niall wziął ode mnie instrument.
- Naprawdę chcesz zamiast seksu o trzeciej grę na gitarze?
- Tak. Zróbmy taką małą odmianę – wzruszyłam ramionami. – No już! Graj!
- Czy ty mi rozkazujesz?
- Wiem, że to lubisz – zaśmiałam się pod nosem. Niall nie odpowiedział i zaczął grać tą samą zmysłową melodię, co kilka chwil wcześniej. Obserwowałam go spod przymrużonych powiek, gdyż jego granie usypiało mnie, aż w końcu oparta o jego ramię odleciałam.

***
~ Niall’s P.O.V ~

Śpiąca Cassie zawsze mi się podobał. Raz : wyglądała uroczo i delikatnie. Dwa : jej tyłek był przyciśnięty do mojego pobudzonego penisa. Trzy : nie sprzeciwiała mi się. Nienawidziłem, jak dziewczyna mówiła mi „nie”, a Cassie nią była. Jako pierwsza tak zalazła mi za skórę. Pieprzyłem ją ostro, nie licząc się z jej zdaniem. Miałem wyjebane na to, jak się wtedy czuła.

Ale coś się zmieniło.

Ona zaczęła ze mną współgrać, a chwilami nawet dochodziło do dominacji z jej strony. To było kompletne zaskoczenie. Cassie rządząca mną… Kurwa, na samą myśl o Cassie z lateksowym wdzianku podnieciłem się.

Delikatnie i niechętnie odsunąłem się od Cassie, wstając z łóżka i przez chwilę patrzyłem jak leżała tak bezbronnie na moim łożu. Na łożu, do którego nie raz ją przywiązywałem. Była mi wtedy taka posłuszna…

- Cholera, to nie powinno tak wyglądać – powiedziałem sam do siebie, wychodząc na taras. Chłodne, londyńskie powietrze owiało moją skórę. Usiadłem na białej, skórzanej kanapie, patrząc się w niebo.

Coś mnie trapiło, lecz nie wiedziałem co to było. Te moje mieszane uczucia pojawiły się, gdy Cassie przybyła do Rezydencji. Wszystko się zmieniło i nie wiedziałem co robić. Po raz pierwszy w swoim życiu. Ona mnie zmieniła. I nie wiedziałem, czy to było dobre, czy złe. Jednak nie potrafiłem ukryć jednego :

Powoli zakochiwałem się w tej dziewczynie i to mnie niepokoiło. 



*********************************
Nasz Nialler coś czuje do Cassie :3 Jak myślicie, to zmieni jego stosunek do niej, czy nadal będzie ją wykorzystywać seksualnie? Chociaż słowo "wykorzystywać" jest trochę przesadzone.. :D 

Kochani! Ja z małymi dwoma ogłoszeniami parafialnymi do was! 

1. Dziękuję za oddane komentarze i to, że bierzecie do serca moje ostrzeżenia :D KOMENTUJEMY!

2. Moja naj naj internetowa przyjaciółka prowadzi NIESAMOWITEGO bloga z MOIM udziałem :D Blog wciąga i aż zachęca do dalszego czytania! Kochani, zaobserwujcie, przeczytajcie, po oceniajcie! :*

http://psychicznefanfiction.blogspot.com 

25 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3


Komentujcie <3

K.