środa, 24 grudnia 2014

1.26

- Jak się czujesz? – zapytał Niall z troską kilka minut później, gdy w końcu udało mi się ochłonąć po tym wszystkim, co działo się przed chwilą. Moje kończyny nadal drżały po mocnym szczytowaniu.
- Jest… w porządku – odparłam z lekkim uśmiechem.
- Nie przegiąłem? – upewnił się, głaszcząc mnie palcami po policzku.
- Nie – pokręciłam głową, a potem położyłam ją na jego klatce.
- Jesteś silniejsza, niż to sobie wyobrażałem – stwierdził z cichym śmiechem. – Połowa dziewczyn przy kneblowaniu uciekłaby z krzykiem.
- Widzisz, ja nie jestem taką dziewczyną – spojrzałam na niego spod przymkniętych oczu. Byłam strasznie zmęczona.
- Wiem – Niall musnął moje czoło ustami. – Moja dziewczynka chce spać? – zapytał śmiejąc się pod nosem, gdy ziewnęłam głośno.
- Troszkę – mruknęłam. – Porządnie mnie wypieprzyłeś, Horan.
- Nie wyrażaj się – warknął. – Nigdy nie przestaniesz przeklinać, prawda?
- Przeklinam albo jak się z Tobą pieprzę, albo jak mnie wkurzasz.
- Och, czyli teraz wszystko jest przeze mnie?
- Poniekąd – cmoknęłam go w brodę, lecz potem on pocałował moje usta.
- Nie miałaś ochoty nawet przez chwilę krzyknąć czerwony? – spytał, zmieniając temat. Zawahałam się.
- Przez moment – w końcu stawiłam na prawdę. Po co ściemniać?
- Kiedy?
- Przy… klapsach – powiedziałam, rumieniąc się lekko. – To bolało.
- Ale bardzo? – zauważyłam w jego oczach zmartwienie.
- Nie, tylko przez kilka chwil, ale było też przyjemnie.
- Mów mi następnym razem, maleńka. Mogłem ostro przeholować.
- Mogłeś, ale nie zrobiłeś tego.
- Ale chciałem. Pragnąłem Cię tak wypieprzyć, że widziałabyś gwiazdy.
- Było tak – mówię jeszcze bardziej zawstydzona, co nie uchodzi jego uwadze.
- Kocham te Twoje rumieńce – Niall pogłaskał mnie po rozgrzanym do czerwoności policzku. – Wtedy przynajmniej wiem, co Ci chodzi po tej małej, niebieskiej główce.
- Nadal się czepiasz tego koloru? – jęknęłam zdesperowana.
- Szczerze? To w innym kolorze Cię nie widzę.
- A zielony? – uśmiechnęłam się szeroko.
- Nawet nie próbuj – warknął groźnie.
- Bo co? – przygryzłam dolną wargę, podnosząc się na łokciach. Niall również to zrobił, ale bardziej jak przyczajone zwierzę, chcąc rzucić się na swoją ofiarę. – To ja powinnam Cię ukarać, wiesz?
- Za co? – zdziwił się.
- Za to, że robiłeś nam po kryjomu zdjęcia i wysłałeś je Derecowi – weszłam na tułów Niall’a i przekrzywiłam głowę na bok, obserwując go ponętnym wzrokiem.
- I co zamierzasz z tym zrobić?
- Ty już doskonale wiesz – uśmiechnęłam się szeroko, łącząc nasze usta w jedność.

***
- Wszystko mnie boli – jęknęłam przy kolacji, masując swoje uda. Siedzący obok mnie Niall zakrztusił się swoją porcją sałatki i głośno się zaśmiał. – To nie jest zabawne! – pokazałam mu język.
- Jak chcesz mogę rozmasować – poruszał zabawnie brwiami. Dostał ode mnie sójkę w bok. – Taka byłaś zmęczona, a teraz mnie bijesz? Naprawdę?
- Nadal jestem zmęczona – ziewnęłam na dowód i zjadłam do końca swoje jajka z bekonem, które chłopak mi zrobił. – I dosłownie, za pięć minut padnę i już nie wstanę.
- Czyli już czas na sen, księżniczko – Niall wstał i biorąc mnie na ręce powoli szedł po willi. Kołysanie podczas gdy szedł do pokoju nie pomagały mi w nie zaśnięciu. Moje oczy same się zamykały i co chwilę z ust uciekały ziewnięcia. Kilka minut później byliśmy już w łóżku w jego skandalicznie dużej sypialni i objęci powoli zasnęliśmy.

Obudziłam się w środku nocy, bez Niall’a u boku. Z lekka się przestraszyłam, gdyż Derec mógł cudem wymknąć się chłopakom z Rezydencji lub mój były szef mógł wysłać swoich przybocznych po mnie, przy okazji robiąc krzywdę Niall’owi. Podniosłam się na wpół przytomna i w samej bieliźnie wyszłam z sypialni. Na korytarzu panował pół mrok. Na szczęście, szybko znalazłam pomieszczenie, w którym znajdował się Niall. Stał w samych bokserkach tyłem do mnie i obserwował panoramę… ciemności za szklanym oknem. Podeszłam do niego i objęłam go od tyłu. Był bardzo spięty, lecz gdy przytuliłam się do jego pleców, rozluźnił się na tyle, by nie wpędzać mnie w zakłopotanie. Choć i już tak się stało.
- Dlaczego nie śpisz? – spytałam go cicho, całując skrawek jego gładkiej skóry na plecach.
- Jakoś dziś nie mogę… a ty natomiast powinnaś – Niall odwrócił się twarzą do mnie. Tak, zdecydowanie się czymś zamartwiał.
- Nie było Cię… myślałam, że coś się stało – odparłam.
- Nie, po prostu… za dużo tego dnia myślałem o Derecu i tych zdjęciach.
- Chodź ze mną do łóżka – chwyciłam go za rękę i wyciągnęłam z pokoju, z powrotem do sypialni. – Tobie też jest potrzebny sen, mój bohaterze – mruknęłam kładąc się na łóżku i okrywając do połowy kołdrą Niall zabrał tą drugą część, a potem przyciągnął mnie do siebie w opiekuńczym geście.
- Dużo myślałem też o nas, wiesz? – powiedział, na co spojrzałam na niego zaintrygowana.
- W dobry sposób czy zły?
- W bardzo dobry sposób – poprawił mnie. – Nigdy nie wybaczę sobie tego, jak skrzywdziłem Cię na początku… Cholera, byłem dla Ciebie katem! Nie tego chciałem.
- Wiem – uśmiecham się do niego na pocieszenie, ale on ciągnie dalej.
- Widziałem w Tobie wroga, dziwkę Dereca i cnotkę. Nie podobało mi się to, więc próbowałem zmienić to… siłą.
- Było minęło, Niall. Chyba sobie wszystko wyjaśniliśmy, tak?
- Za szybko mi wybaczyłaś… Nie, do tego też Cię zmusiłem! Jestem takim pojebańcem!
- Niall! – przerwałam mu ostro i się zamknął. – Jestem z Tobą tu dlatego, że Cię kocham kurewsko mocno. Udało się nam mimo wielu różnych spraw. Może Twój charakter mi w tym nie pomagał, ale to ja odkryłam w Tobie uczucia.
- Nie zapomniałem o tym, skarbie – Niall pocałował mnie krótko, lecz czule. Potem ponowił to, a potem znowu, co wywołało u mnie śmiech. – Cholera, nie mogę się Tobą nacieszyć. Jesteś za wspaniała.
- Wiem o tym, a teraz idź proszę spać, Niall – zaśmiałam się ponownie, przymykając oczy.
- Niee, chcę się pieprzyć – parsknął śmiechem, wkładając dłoń w moje figi.
- Potrzebuję snu – powiedziała i biorę głębszy wdech, gdy czuję jego palce na wzgórku. Przygryzłam dolną wargę by powstrzymać jęk. Byłam zmęczona i czułam podniecenie, które we mnie rosło przez jego dotyk.
- Potrzebuję Ciebie – szepcze mi na ucho, przygryzając delikatnie jego płatek.
- Niall, mówię poważnie – mruknęłam z trudem, poruszając dyskretnie biodrami by jego palce znalazły się niżej.
- Ja wszystko czuję, maleńka – śmiejąc się owiewa swoim oddechem moją szyję. Tym razem nie powstrzymałam dreszczy. – Widzisz? Tak łatwo Cię rozbroić – Niall w nagrodę przewrócił mnie na plecy i włożył swoją dłoń jeszcze głębiej. – Orgazm na dobranoc, skarbie? – jęknęłam w odpowiedzi, gdy zanurzył palce między moje fałdki.
- O Boże! – stęknęłam, chowając twarz w jego ramieniu. Cały ten cudowny widok zasłaniała mi kołdra, lecz przez dotyk mogłam sobie wszystko wyobrazić.
- Nie, to tylko ja – Niall cmoknął w mnie w kącik ust i błądził palcami po mojej cipce. – Cholera jesteś taka mokra – odparł z aprobatą, robiąc okrężne ruchy palcem wskazującym wokół łechtaczki. Naprężyłam się, czując pulsowanie gorąca na moim pobudzonym ciele. Najchętniej wskoczyłabym na tego mężczyznę, lecz po trzeciej w nocy mój umysł nie zniósłby tak potężnej dawki erotyki. – Rano tak Cię zerżnę, że nie będziesz czuła cipki – stęknęłam, pragnąc by jak najszybciej zawitał ranek.
- Niall, szybciej – błagam go, na co mimo ciemności, zauważyłam jego uśmiech.
- Uwielbiam jak mnie błagasz o coś, kochanie – powiedział, wpychając dwa palce do mojej cipki. Zgięłam kolana i podniosłam lekko swoje biodra do góry. W powietrzu robiłam małe kółeczka, przez co jego palce przemieszczały się we mnie, a ja to intensywniej odczuwałam. Niall nie miał nic przeciwko temu, bo jeszcze sam trzymał mnie w dole pleców, masując je falistymi ruchami. – Mmm, taka miękka i pulchna… Kurwa, kocham twoją małą cipkę, Cassie – czułam jak rumienię się na głęboką czerwień i dziękuję Bogu, że w pokoju jest ciemno. Przyśpieszyłam tempo swoich niby „pchnięć”. Palce Niall’a co chwilę uderzały o moje ścianki, wykręcały się i odbijały o punkt G. Taka stymulacja doprowadzała mnie do istnego szaleństwa. No i orgazm nadchodził wyjątkowo szybko i mocno.
- Niall, ja… do…dochodzę – wystękałam, czując skurcze w mojej kobiecości i seksualne napięcie osiągnęło zenit.
- Czuję… Cholera, ty drżysz – Niall przyśpiesza pieszczenie mnie, a ja z głośnym krzykiem spadam z klifu.
- Niall, cholera! – zaciskam się wokół jego palców i przeżywam ogromną sensację.
- Nie wyrażaj się! – warknął i wbił się jeszcze raz we mnie palcami natarczywie. Wygięłam się w łuk i mocno pocałowałam blondyna. Niall oderwał się ode mnie zdecydowanie za szybko i wyciągnął palce z mojej szparki. – Spróbuj siebie – Niall potarł palcami o moją dolną wargę. Otworzyłam niepewnie usta, a jego palce, które przed chwilą plądrowały moją kobiecość, w nich zniknęły. – Ssij – rozkazał, a ja spełniam bez wahania jego polecenie. Ssę mocno koniuszki i liżę językiem, połykając swój słony orgazm. Niall zajęczał cicho i naparł na moje biodro. Wtedy poczułam jak bardzo podniecony jest. Wypuściłam palce z ust i uśmiecham się zadziornie, wchodząc pod kołdrę.
- Kurwa mać – to są ostatnie słowa, które słyszę po tym, jak biorę jego członek do ust.

***
Budzę się z uśmiechem na twarzy. Jeśli mogłam się tak zabawiać między snem każdej nocy, Niall mógł mnie budzić chociażby o czwartej rano. Palcówka? Nie może być nic bardziej podniecającego na dobranoc. Otwieram powoli oczy i widzę obok siebie Niall’a, który patrzył na mnie z przyjemnością i lekkim uśmiechem. Jego blond włosy były w nieładzie i trochę rozczochrane. Uwielbiałam go takiego niewinnego.
- Dzień dobry maleńka – szepnął, całując delikatnie moje usta. Z chęcią oddaję pocałunek.
- Hej – mruknęłam cicho, chcąc go objąć.

Lecz poczułam opór.

Zdezorientowana patrzę na Niall’a szarpiąc rękoma, próbując je uwolnić. Na nic.
- Niall, co do cholery…? – warczę uświadamiając sobie, co mi zrobił.

Skrępował mnie kajdankami.

Niall z dzikim uśmiechem podniósł się i po zdarciu ze mnie kołdry, siadł na mnie. Nie umknęło mi to, że byłam jakimś cudem bez bielizny.
- Niall, wytłumacz mi to! – krzyknęłam, ponownie szarpiąc kajdankami.

- Obiecałem Ci, że zerżnę Cię tak mocno, że nie będziesz czuła cipki – mruknął z pożądaniem, przesuwając dłońmi po moim ciele. – I do kurwy nędzy, zamierzam to właśnie teraz zrobić. 



****************************
Ach ten Niall żartowniś, co? XD Orgazm o 3 rano? Horan potrafi! XDD 

Kochani, jest WIGILIA! Chciałabym złożyć wam serdeczne życzenia i podziękować, że tyle osób czyta moje blogi i jestem co raz bardziej rozpoznawalna wśród pisarek amatorek XD Wiele to dla mnie znaczy i cieszę się, że mogę być tego częścią :D Oprócz tego bogatego Mikołaja i duużo procentowego sylwka :D :D Kocham was MOCNO <3 :*


35 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!!! :* <3


Komentujcie <3

K.

sobota, 13 grudnia 2014

1.25

TEN ROZDZIAŁ TO NIEMAL CAŁA SCENA 18+! JEŚLI KTOŚ NIE LUBI TEGO RODZAJU SCEN, RADZĘ NIE CZYTAĆ :3

I TAK WAS ZNAM, KOCHANE ZBOCZUCHY :*

***********************************


- Cco? – spytałam zduszonym głosem nie dowierzając w to, co właśnie powiedział.
- Ogłuchłaś? – parsknął ironicznie biorąc moje włosy w garść i pociągnął mnie na kolana. Syknęłam głośno, lecz nie z bólu, a z rosnącego podniecenia między nami. – Powiedziałem, żebyś mi obciągnęła, czy nie mówię wyraźnie? – fuknąwszy, puścił moje włosy i odpiął pasek i guzik spodni. – Jeśli chcesz dostać nagrodę, musisz pierw na nią zasłużyć, maleńka, tak?
- Tak, Panie – powiedziałam cicho chwytając palcami jego szlufki spodni i pociągnęłam do dołu, razem z bokserkami. Czułam się… dziwnie speszona. Już wcześniej zaspokajałam Niall’a, ale to…

Było mocno erotyczne i mocno podniecające.

- Na co czekasz? Mam Cię ukarać? – podniósł pytająco brew, a jego ton głosu mówił mi, że był zirytowany.

Kara? Tak, Panie!

- Nie, Panie – przełknęłam jego ślinę i zacisnęłam jedną dłoń na jego męskości tak, by z ust Niall’a wydobył się cichy jęk.
- Potrafisz mocniej, wiem o tym – odparł szeptem, rzucając mi wyzwanie i pchając swoje biodra ku moim ustom. Otworzyłam je delikatnie i złożyłam zmysłowy pocałunek na jego główce, a potem zassałam końcówkę. Niall warcząc gardłowo, na powrót wplątał palce w moje włosy i nadał wszystkiemu własny rytm.

Byłoby świetnie, gdybym po skończeniu nie była łysa!

Ścisnęłam go w nasadzie i lizałam językiem całą długość. Jego penis był tak podniecony, że ledwo mieścił mi się w ustach. Nie robiłam tego na tyle często, by moje usta były do niego przyzwyczajone. Bo skurwiel za marginesem, był ogromny! Więc, gdy moje usta w końcu przyjęły jego penisa, zaczęłam brać go głębiej i gwałtowniej. W pokoju było tylko słychać jego co raz częstsze stękania i jęki oraz moje głośne mlaskania. Czułam jak przygląda mi się z podnieceniem, szarpiąc moją głowę w przód i w tył.
- Kurwa, kurwa, kurwa – wyjęczał, uderzając w moją ścianę gardła, powodując u mnie odruch wymiotny. – Bosko wyglądasz ze mną w ustach, kochanie… Tak bosko, że do cholery zaraz dojdę – tym razem ja jęknęłam, na co lekko się uśmiechnął. – Mm, lubisz to prawda? Zobaczymy czy potrafisz połykać.
Z dzikim uśmiechem po raz ostatni wepchnął się głęboko w moje usta i gęsta ciecz spłynęła po moim gardle. Nienawidziłam smaku nasienia. Inne kobiety tak to wychwalały, a było to obrzydliwe! Przełknęłam wszystko dzielnie, by nie zostać zganioną przez swojego Pana.
- Dobra dziewczynka – sapnął Niall, głaszcząc mnie z uznaniem po głowie. – Wstań – rozkazał, a ja to niezwłocznie wykonałam. – Teraz na chwilę wyjdę, a ty do tego czasu masz czekać na mnie naga i klęczeć na kolanach obok łóżka, patrząc się na ziemię i ręce trzymać za plecami, jasne?
- Tak, Panie – wymamrotałam drżącym głosem obserwując, jak pewnym siebie krokiem wychodzi z pokoju. Szybko zrzuciłam z siebie ubrania, które okrywały moje ciało i zawahałam się przy zdjęciu bielizny.

Powiedz tylko czerwony, a nic Ci się nie stanie, Cassie.  

- Och, chrzanić to – warknęłam, rozpinając stanik i zsunęłam go ze swoich ramion. Chwilę później dołączyły do nich moje satynowe stringi. Moje ciało dostało dreszczy po styczności z zimnym powietrzem. Głęboko oddychając tak jak powiedział mi Niall, klękłam na kolanach, wlepiając wzrok w ciemną podłogę. Byłam mocno zestresowana i podniecona. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Miałam istny mętlik w głowie.

Czyżbym teraz nabrała wątpliwości?

Gdy usłyszałam donośne kroki za drzwiami w jednej chwili założyłam ręce do tyłu i zamknęłam oczy, wyczekując na jego przyjście. Jak drzwi się w końcu otworzyły, w jednej chwili moje całe ciało się napięło. Słyszałam jak blondyn wstrzymał oddech, ale nic poza tym, co tylko spotęgowało moje zdenerwowanie.

- Kto by wcześniej pomyślał, że tak bez protestów wykonasz moje polecenie? – usłyszałam jego głos tuż za swoim uchem, które chwilę później przygryzł. Wciągnęłam gwałtownie powietrze do swoich płuc, prostując się. – Wiesz ile czekałem na tą chwilę, maleńka? Nawet teraz ledwo powstrzymuję się od tego, by się na Ciebie nie rzucić – warknięcia, które wydobywały się z jego ust, powodowały na moich ciele gęsią skórkę. I nie mogłam nic z tym zrobić! Teraz byłam jego uległą. – Wstań, moja droga – szepnął niskim i pociągającym tonem. Z drżącymi kończynami podniosłam się do góry, a on obrócił mnie twarzą do siebie. Niall był w samych czarnych obcisłych spodniach i w niczym więcej.

Tak, w tej wersji zdecydowanie mnie pociągał.

- Więc, panienka chciałaby nagrodę za swoją wspaniale wykonaną pracę, nieprawdaż? – spytał, przyciągając mnie do swojej umięśnionej klatki. Mimo to, że udawał dominata, widziałam w jego niebieskich oczach troskę. Mimo tego i tak chciał, bym czuła się dobrze.
- Tak, Panie – mruknęłam, przygryzając dolną wargę, a jego usta w jednej chwili zacisnęły się w wąską linię.
- Coś Ci chyba mówiłem już o wardze, prawda? Jeśli zrobisz to jeszcze raz złoję tą Twoją piękną dupę – syknął i wtedy zaatakował moje usta. Głośno jęknęłam, obejmując go w ramionach, lecz zdecydowanie zabrał moje ręce i powalił mnie na łóżko, miażdżąc moje usta za każdym razem, gdy próbowałam zdominować pocałunek. – Dzisiaj ja żądzę – powiedział twardo między pocałunkami, zmieniając pozycję. W jednym momencie leżałam na jego kolanach. Moje serce biło jak oszalałe. – Bardzo dziś mnie zdenerwowałaś, Cassie. Cóż… czeka Cię jeszcze jedna kara – zadrżałam, uśmiechając się lekko. – I te pośladki proszą się o to, by je porządnie stłuc – dodał po chwili i jednocześnie jego dłoń spotkała się jednym z nich z głośnym plaskiem. Krzyknęłam cicho, czując przyjemny ból i prądy przechodzące wzdłuż dolnych partii mojego ciała. – Cicho – zganił mnie, pociągając moje włosy wolną dłonią przez co zgięłam się w pół. Syknęłam pod nosem. – Jeśli jeszcze jeden dźwięk wyleci z pomiędzy tych Twoich ponętnych ust, czeka Cię kolejna kara i już wtedy nie będzie przyjemna – wstrzymałam oddech. Niall uśmiechając się dziko patrzył mi się w oczy i oberwałam po raz kolejny w tyłek od niego. Podobało mi się, choć czułam ból i na język cisnęło mi się, bym powiedziała „czerwony”. Lecz nie zrobiłam tego, gdyż i na swój sposób było to dosyć przyjemne. I nawet nie ważyłam się jęknąć. Niall wymierzył jeszcze kilka takich ciosów i na sam koniec pogłaskał moje pośladki i pocałował każdy z nich. – Dzielna dziewczynka – pochwalił mnie, puszczając włosy, przez co moja głowa opadła na jego kolana. – Na razie zdałaś tą część na 5 z plusem.
- A gdzie szóstka? – parsknęłam.
- Zobaczymy z czasem – puścił mi oczko i ponownie zmienił pozycję. Teraz siedziałam na jego tułowiu, oparta plecami o jego zgięte nogi, a swoje miałam rozstawione po bokach jego głowy, przez co miał bezpośredni i łatwy dostęp do mojej małej. Uśmiechnął się zadziornie na widok, który miał przed… ustami. – Póki co wszystko prezentuje się wyśmienicie – powiedziawszy to, chwycił moje uda i musnął moją łechtaczkę swoimi wargami długo i dokładnie. Moje usta szeroko otworzyły się i nie powstrzymałam głośnego jęku rozkoszy. Niall tym razem mnie nie zganił, gdyż sam stękał pożerając moją kobiecość i dając jej niesamowitą przyjemność. Czułam jak moja wilgoć spływa mi po udach, czego Niall niemal od razu się pozbywa.
- Jesteś taka dobra… - wymruczał w moją cipkę, przez co poczułam przyjemne wibracje w okolicach czułego guziczka.
- Mój Boże.. – wydyszałam, chcąc biodrami przesunąć się jeszcze bliżej do jego twarzy. Jego język penetrował moje wnętrze dogłębnie, prowadząc mnie do orgazmu. – Ach! – stęknęłam głośno, gdy odczułam kiełkowanie nadchodzącego szczytu w moim podbrzuszu. Położyłam dłonie na jego i mocno ścisnęłam, co również odwzajemnił i trzepotał czubkiem języka moją łechtaczkę tak mocno i gwałtownie, że doszłam sztywniejąc i krzycząc głośno imię chłopaka. Moje ciało płonęło żywym ogniem i zapragnęło jeszcze więcej. Drżałam przez dobre kilka minut, a on prowadził mnie przez całą przyjemność, dopóki nie zniknęła ona całkowicie. – Dostałam sześć? – patrzę na Niall’a zmęczonym wzrokiem, na co ten uśmiecha się i na chwilę jego dominat znikł.
- Nawet z plusem – zachichotałam. – Ale to dopiero początek – dodał sekundę później, cmokając wnętrze mojego uda.
- Czekam, Panie – odparłam namiętnie, na co jego oczy zapłonęły. Powalił mnie szybko na plecy, całując mnie gorąco i nieustępliwie przez kilka chwil. Potem oderwał się ode mnie i obejrzał.
- Usiądź – rzekł poważnie, a ja to wykonałam. – Daj mi swoje ręce – zrobiłam i to. Zacisnął ciasno palce wokół moich nadgarstków, po czym podniósł je do góry, przez co i moje ciało to zrobiło. Spojrzałam w górę. Niall przyczepiał moje ręce do czarnych skórzanych kajdan, które lekko zwisały z górnej ramy łóżka. Moje podbrzusze zacisnęło się z ekscytacji. W końcu gdy moje ręce zostały skrępowane, popatrzyłam na Niall’a spod swoich rzęs. Blondyn z podniesioną głową wszedł między moje nogi i naparł swoim wybrzuszeniem na moje czułe miejsce. Poruszyłam biodrami co mi nie pomogło, bo tylko spotęgowało moje podniecenie i narastającą wilgoć. – Teraz ustalamy kolejne zasady.
- Nie za dużo ich przypadkiem? – zapytałam zdesperowana, chcąc go jak najszybciej poczuć w sobie.
- Przynajmniej mam pewność, że będziesz ich przestrzegać… - Niall zaśmiał się cicho, rozpinając swoje spodnie i chwilę później je zdjął. Nie miał nic pod spodem i od razu zauważyłam, jak bardzo podniecony jest. – Masz zakaz ruszania się.

Jak?! Czy on oszalał?!

- To jest do zrobienia – odpowiedział na moje nieme pytanie z jeszcze szerszym uśmieszkiem na widok mojej zaskoczonej miny. – Zero ruszania się i dopóki nie powiem, masz nie dochodzić, zrozumiano?
- Tak – szepnęłam, nabierając co raz więcej obaw.
- Tak, co?
- Tak, Panie – poprawiłam się.
- Świetnie – odparł i bez zapowiedzi wbił się we mnie aż po samą nasadę. Krzyknęłam, wyginając się w łuk i szarpiąc rękoma, na co kajdanki głośno zagrzechotały. – Zero. Ruszania – warknął władczo, uderzając drugi raz. Zaskomlałam z trudem powstrzymując jakikolwiek ruch. Niall uśmiechnął się złowieszczo i chwycił moje biodra by płynnie i dosadnie wykonywać swoje ruchy. Gdy próbowałam dołączyć się do tej zabawy, zaciskał mocno swoje palce na moich kościach biodrowych.
- Niall.. Boże.. – jęknęłam po tym jak wziął w swoje usta jeden z moich sutków i ssał go. Miałam ochotę wygiąć plecy by dać mu większe pole do popisu, lecz on od razu uderzył swoim penisem we mnie mocniej i zrezygnowałam z tego planu.
- Poczuj to – odparł tylko i powrócił do pieszczenia moich piersi. Nie mogąc znieść tak erotycznego widoku skupiłam wzrok na krwistym suficie. Tak jak mi polecił, skupiłam się wyłącznie na uczuciu, które powoli budowało się w dole moje brzucha.
- To jest… obłędne – wystękałam z trudem. Oddychałam niczym odwodniony szczur, mając ochotę objąć Niall’a, gdyby nie czarne kajdany. Chciałam jego bliskości i to był jedyny, wielki minus tej zabawy. Potrzebowałam go.

Potrzebowałam Niall’a.

Ale nie oznaczało to, że mi się nie podobało. Nie… to było perfekcyjne pod każdym względem.

- Wiem, skarbie – jego głos sprowadził mnie na ziemię i pocałunki wzdłuż szyi, przez które drżałam jak opętana. – To jest tak obłędne jak zatapianie się w Tobie… taka ciasna i wilgotna – jęknął w moją szyję, chwytając się łańcucha kajdan, a jego miednica dostała pro przyśpieszenia. Teraz już nie powstrzymywałam stęków i jęków. Jedno za drugim wydobywały się z moich, a podbrzusze było tak napięte, jakby lada moment miało pęknąć. – Kochasz swoje Pana, Cassie?
- Tak, Panie! – krzyknęłam, gdyż uderzył w mój czuły punkt i mało brakowało, bym doszła. Powstrzymałam swój orgazm, choć kara byłaby interesująca.
- Jak bardzo? – pytał dalej nieustępliwie pchając z co raz to większość zaciętością.
- Bardzo – westchnęłam głośno otwierając oczy. Tęczówki Niall’a były o wiele bardziej ciemniejsze niż zazwyczaj, co trochę zgubiło mnie to z pantałyku. Był pod mocnym wpływem dominacji i pożądania.
- Jak bardzo? – blondyn oblizał dolną wargę zerkając w miejsce, w którym byliśmy połączeni w jedność. – Spójrz i powiedz mi co widzisz – zerknęłam w miejsce, które patrzył on. Stęknęłam na widok, który podniecał mnie w cholerę. – Chciałabyś tak częściej? Tego uczucia, gdy Cię rozpycham i doprowadzam na skraj orgazmu?
- Niall… - tylko tyle byłam w stanie wypowiedzieć, gdyż nachodzący szczyt mocno dawał mi się we znaki.
- Odpowiedz mi i pozwolę Ci dojść – syknął, pojedynczo całując moje opuchnięte wargi. Mój wzrok ciągle był skupiony na tym, jak prędko się we mnie poruszał i jak jego biodra odbijały się od moich. – Mów! – krzyknął, gdy poczuł jak moje ścianki zacisnęły się wokół jego męskości.
- Chcę tak częściej, Panie! Chcę byś mnie pieprzył i nigdy nie odpuszczał! – powiedziałam podniesionym tonem odchylając głowę do tyłu. Na twarzy Niall’a malował się uśmiech.
- Bardzo dobra odpowiedź, maleńka – mruknął odrywając jedną rękę od łańcucha i jej palce wylądowały na mojej mocno zaróżowionej łechtaczce.
- Cholera! – wrzasnęłam cicho będąc już na skraju.
- Dojdź, najdroższa – wyszeptał i…

Wszystko puściło jak grom z jasnego nieba.

Przyjemność była tak mocna, że nie mogłam wykrztusić z siebie żadnego słowa, prócz jęków. Niall uśmiechnął się z aprobatą na ten widok i sam doszedł z rykiem, mocno wpijając się w moje usta i w oka mgnieniu uwolnił moje ręce z kajdan. Wiedziałam, że był to koniec, więc objęłam mocno Niall’a i całowałam, jakby zależało od tego życie. On robił to samo, szepcząc co sekundę ciche „Kocham Cię”, co umocniło mnie w myśli, że mu na mnie zależy. Moje serce na te słowa biło mocniej, niż kiedykolwiek wcześniej.


Ja naprawdę kochałam tego szalonego Dominata o złotym sercu



*********************************

No to witam :D Jak rozdział? Czyżby Cassie nabrała wątpliwości w środku samej zabawy?  I Niall... Taki władczy :3 No i dziękuję za tyle oddanych komentarzy w szybkim czasie :D Nie spodziewałam się, że tak szybko zapragniecie tego rozdziału :D Niedługo też powinien pojawić się rozdział na COD :D 


30 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!!! :* <3


Komentujcie <3

K.

czwartek, 11 grudnia 2014

1.24

- Nniall… - wystękałam, otępiała osuwając się po ścianie na podłogę. Niall podenerwowany klęknął tuż przy mnie, głaszcząc uspokajająco po twarzy.
- Wdech i wydech – szepnął, choć i jemu by ten wdech się przydał.
- Otwieraj Horan! Inaczej kurwa przestanę być taki miły! – wrzaski Dereca nie pomagały mi się uspokoić. Czułam, że popadam w panikę. Moje ciało trzęsło się i co gorsza : nie mogłam tego powstrzymać.
- Co tu się dzieje?! – znikąd pojawił się Styles narzucając na siebie czarną koszulkę.
- Zabierz ją Harry, szybko! – polecił Niall, a Harry bez protestów wykonał jego polecenie.
- Cśś, już spokojnie, maleńka… - Harry posadził mnie na kanapie, co chwilę oglądając się w stronę Niall’a. – Kto tam jest?
- DDerec… - wyszeptałam drżącym głosem, zwijając się w kłębek.
- Kurwa – tylko tyle powiedział lokowaty, potem dołączył do Niall’a, zostawiając mnie roztrzęsioną. Słyszałam jak Derec wielokrotnie wypowiada wściekły moje imię, albo zastępuje je słowami typu „dziwka”, „szmata” lub gorszymi epitetami.
- Czemu znowu on? – wymamrotałam, bojąc się spojrzeć w stronę drzwi. Do moich uszu docierały ich liczne przekleństwa i krzyki. To było do niewytrzymania.
- Znalazłem Cię, parszywy chuju, wystarczyły durne zdjęcia…
- Co? – przerwałam Niall’owi ostro, wstając z kanapy. Od razu zobaczyłam Dereca. Nic, a nic się nie zmienił. Nadal nieogolony, włosy w nieładzie i ten jego wzrok, który śledził mnie przez trzy lata. Nie widziałam go od dobrych kilku miesięcy, a nadal reagowałam na niego dreszczem pełnego strachu.
- Cassie, mówiłem Ci żebyś się nie ruszała – odparł napiętym głosem.
- To może okłamiesz mnie, że nic nie wiesz o tych zdjęciach? – pytam go, podnosząc głos.
- Porozmawiamy o tym później – warknął.
- Cassie, moja niewinna Cassie… - odezwał się Derec, przez co z powrotem spojrzałam na niego. – Dziwnie jest widzieć Cię w… ubraniach.
- Wiesz, nie bycie dziwką ma swoje zalety – prychnęłam, zakładając ramiona na piersiach.
- Zadziora, to się nie zmieniło – uśmiechnął się dziko i zauważyłam, że Niall obok mnie napina się i dyskretnie obejmuje mnie i przyciąga do siebie. – Aż tak było Ci u mnie źle, skarbeńku?
- Sam sobie zadaj to pytanie, idioto – wywróciłam oczami.
- I zakładając, jego chuj już Cię splądrował?
- Nie powinno Cię to obchodzić. Wracaj do swoich lolit – syknęłam, zaciskając palce na bluzce Niall’a.
- Czyli tak… Ty mała dziwko – splunął, a gdy chciał wejść do domu wystarczył jeden cios Harrego, by Derec padł na ziemię, tracąc przytomność. Z Niallem przenieśliśmy wzrok na Harrego, który rozmasowywał swoją pięść.
- Harry? – mimo wszystko i tak się zaśmiałam.
- Nie ma za co – parsknął, chwytając Dereca za nogi i wciągnął go do Rezydencji.
- Chwila, chwila! On tu będzie?! – moje serce podskoczyło do gardła na samą myśl, że Derec będzie gdzieś na piętrze lub co gorsza : ucieknie.
- On tak, my nie – rzekł Niall, biorąc mnie za rękę i szybko poszliśmy na górę.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś o zdjęciach? Tak trudno było wyznać prawdę? – spytałam go.
- Miałaś o niczym nie wiedzieć. Nie chcę Cię mieszać w sprawy gangu.
- Ale Niall…
- Temat zamknięty, Cassie - fuknął, patrząc w moją stronę ze wzrokiem, którego bardzo nie lubiłam.
- W porządku – prychnęłam wyrywając rękę z uścisku i wyminęłam go, kompletnie wkurzona jego szczeniackim zachowaniem.

~ Niall’s P.O.V ~

Nigdy nie lubiłem się kłócić z Cassie, ale gdy już zaczynała… po prostu to było silniejsze ode mnie.

Chciałem ją ukarać.

Chciałem dać jej to, czego ode mnie pragnęła.

Chciałem ją zdominować.

Przez całą drogę się do mnie nie odzywała. I podczas pakowania rzeczy i gdy próbowałem ją jakoś podniecić. Gdyby wiedziała co planuję, od razu zrobiłaby się potulna jak baranek. Zdziwiło mnie to, że nawet nie wypytywała mnie, gdzie ją zabieram. To nie było zupełnie w jej stylu. Musiała być porządnie na mnie obrażona, by nawet na mnie nie spojrzeć.

Po godzinie dojechaliśmy na miejsce. Czasami jednak cieszyłem się, że poszedłem na ekonomię i miałem własną firmę. Może nie wyglądałem na takiego co lubi cyferki i te sprawy, lecz mając te wszystkie cyferki mogłem poczuć się dumny z tego co osiągnąłem.

- Przepraszam Cię, Cassie – odezwałem się w końcu, gdy wyjmowałem nasze rzeczy z bagażnika z Normanem, moim szoferem. Ostatnimi czasy rzadko dla mnie pracował, bo odkąd w Rezydencji pojawiła się Cassie, woziłem ją sam.
- Myślisz, że zwykłe przepraszam wystarczy? – warknęła, biorąc walizkę od Normana i poszła w stronę naszego nowego tymczasowego domu. Westchnąłem rozdrażniony.
- Wszystko w porządku, Panie Horan? – spytał mnie uprzejmie Norman, zamykając klapę bagażnika.
- Oprócz tego, że ściga nas jakiś popieprzony psychol? To oczywiście, jest świetnie – prychnąłem.
- Niech Pan idzie za Panienką Anderwood. Każda kobieta potrzebuje troski – odparł ojcowskim tonem. Swojego nie widziałem od wieków… bo nawet nie chciał mnie znać. Pierdolony dupek.
- Ona szczególnie – westchnąłem ponownie, próbując dogonić Cassie, ale ta zniknęła w willi, gdy byłem w połowie drogi. Posesja należała kiedyś do mojej matki, ale gdy wyjechała do Holandii oddała ją mi. Dbanie o nie było trudne, ale przynajmniej jedna z nich znajdowała się na totalnym odludziu, gdzie nikt nie miał do niej dostępu. – Cassie! – krzyknąłem, wchodząc do budynku, ale odpowiedziała mi głucha cisza. – Cassie do cholery! Jak Cię znajdę już nie będę taki miły! – ponownie cisza. – Kurwa, koniec tego dobrego – rzuciłem walizkę na podłogę i ruszyłem na poszukiwania Cassie.

Przyszedł czas by zaznała gniewu dominata na własnej skórze.

~ Cassie’s P.O.V ~

Nienawidziłam, gdy Niall przepraszał mnie tylko po to, by się ze mną pieprzyć. Niby kochał mnie, a okłamał w tak ważnej sprawie?!

Ignorując jego wszystkie wołania próbowałam znaleźć jakieś pomieszczenie, w którym mogłabym się ukryć, lecz raptownie zostałam pchnięta na ścianę, a walizka stoczyła się po schodach na sam dół. Miałam przed sobą wściekłego Niall’a, który mocno na mnie napierał. Moje serce przyśpieszyło na widok jego ciemnych, pociągających oczu.

- Czy ty zawsze musisz robić mi na złość? – wyszeptał niskim głosem, a jego miętowy oddech owiał moją twarz. Odetchnęłam głęboko, co nie uszło jego uwadze. – Lubisz to robić prawda? Bo wiesz, że wtedy zostaniesz ukarana – Niall pochylił się i złożył mokry pocałunek na moim prawym policzku. – Teraz, zaprowadzę Cię do pokoju, z którego szybko nie wyjdziemy.

Zadrżałam głęboko, wiedząc o co mu chodzi. Automatycznie zapomniałam o Derecu, i byłam tylko ja z Niall’em.

- Gotowa? – spytał, gdy po kilku minutowej drodze stanęliśmy przed dużymi, dębowymi drzwiami. Mocniej ścisnęłam dłoń Niall’a i przełknęłam ślinę.
- Taak – powiedziałam z wahaniem, czując na sobie jego czujny wzrok. Lecz jednak pierw obrócił moją głowę w swoją stronę i obdarował mnie namiętnym pocałunkiem. Ze zdenerwowania nie oddałam go, choć bardzo chciałam.
- Na pewno? – skinęłam głową. Jego dłoń ścisnęła dużą klamkę i pociągnęła ją w dół. Pchnął drzwi do środka i moim oczom ukazał się…

Przerażający i podniecający widok.

Pokój powalał swoją wielkością, dużą ilością czerwonego koloru na ścianach i… jego zawartością. Przede wszystkim : ogromne łoże z krwistym baldachimem wokół dębowej ramy. Zdziwiło mnie, że było ono bez kołdry.
- Gdzie…?
- Tutaj się nie śpi, maleńka… - odpowiedział na moje pytanie, nim je zadałam. Zarumieniłam się i podeszłam do ściany, która była obwieszona erotycznymi zabawkami : pejcze, obroże, packi,  skórzane i te zwykłe liny… Bałam się zaglądać do szuflad z obawą, co mogę tam znaleźć. Podeszłam do tej ściany, dotykając jednego z pejczy i przyglądając się mu z zaciekawieniem. Od razu w głowie zaczął tworzyć mi się obrazek, jak ten przedmiot zostaje wykorzystany w niecny i erotyczny sposób przez Niall’a na moim ciele. Zadrżałam, przenosząc wzrok na tajemnicze szuflady, choć i bez zaglądania wiedziałam, co w nich jest. Derec miał podobne i trzymał w nich te… jeszcze bardziej perwersyjne zabawki : wibratory, zatyczki analne, różne różniste płyny nawilżające ( choć z tym u mnie problemu nigdy nie było ), klamry i rozpórki, o których słyszałam i z pewnością Niall je miał. – Cassie? – głos Niall’a sprowadził mnie na ziemię. Skrępowana odwróciłam się w jego stronę. – Powiedz coś.
- Co? – uśmiechnęłam się głupio czując, jak mój brzuch powoli zaczyna się kurczyć na myśl, co za kilka chwil ma się stać.
- Od teraz zwracasz się do mnie wyłącznie Panie, zrozumiano? – zapytał mnie poważnym tonem. Na kilometr można było zobaczyć jego dominującą stronę.
- Tak – odparłam bez wahania.
- Tak, co? – przechylił głowę na bok i zaczął się powoli do mnie zbliżać. Wzięłam głęboki wdech.
- Tak, Panie – rzekłam głosem z chrypą, prostując się, by wyglądać na pewniejszą.
A w środku byłam niczym mały, płochliwy szczeniak.
- Nim zaczniemy ustalmy hasło bezpieczeństwa.
- Hasło bezpieczeństwa?
- Tak. Będzie Ci potrzebne, bo… sama zobaczysz – puścił mi oczko. – Więc, gdy powiesz czerwony to znak, że przeholowałem, jasne?
- Tak – odparłam, a on zmrużył oczy. – Tak, Panie – poprawiłam się natychmiast, na co Niall uśmiechnął się zadziornie zdejmując marynarkę, którą miał na sobie odsłaniając tym samym umięśniony tors pokryty białą, obcisłą koszulą. Na jego widok zapierało mi dech w piersiach. I pewnie nie tylko mi.
- Mam dla Ciebie pierwsze zadanie – oznajmił kiwając palcem na znak, bym do niego podeszła.
- Jakie, Panie? – zapytałam go kokieteryjnie, przebiegając dłonią po jego tułowiu. On lecz złapał moją rękę i mocno ścisnął. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Czy pozwoliłem Ci się dotykać? – fuknął, nagle przyciągając mnie do siebie.
- Nie, Panie – mruknęłam z konsternacją.
- Więc teraz, bym Ci wybaczył… - westchnął teatralnie, udając zamyślonego.
- Więc co? Klapsy i zakaz dojścia? – parsknęłam śmiechem, ale… on był śmiertelnie poważny. Rozbawienie znikło z mojej twarzy tak szybko jak się pojawiło.

- To później – uśmiechnął się z wyższością. – A teraz na kolana, Cassie i ssij mojego kutasa. 



******************************
No to to :D Będzie zabawa ludzie! :D Wiem, że na to czekaliście :D Obawy? :D

Wszem i wobec ogłaszałam, że tytuł nowego bloga będzie nosił nazwę...
*werble* 

LITTLE DADDY'S GIRL! :D 

29 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3

Komentujcie <3

K.

sobota, 6 grudnia 2014

1.23

- Halo?
- Przyjedziesz do mnie do biura? – jego głos w słuchawce spowodował, że szeroko się uśmiechnęłam.
- A nie ma Pan nic do roboty, Panie Horan? – spytałam.
- Jest tego chorobliwie dużo, lecz chciałbym byś była przy mnie – na te słowa mój uśmiech się powiększył.
- Okay, potrzebujesz czegoś?
- Ciebie – wyczułam, że uśmiecha się tak samo jak ja.
- Pytam poważnie, Niall – śmieję się, jednocześnie zakładając na siebie kożuch i czarne do kolan kozaki.
- Na moim biurku w biurze leżą papiery, te związane z kupnem sieci Starbucks’a. Są na samym wierzchu, więc bez problemu je znajdziesz.
- W porządku – odparłam, wychodząc z sypialni i pokierowałam się do zamkniętego na klucz pomieszczenia, który tkwił w zamku.
- I radzę się pośpieszyć, Panno Anderwood. Dawno Cię nie widziałem – powiedział namiętnym tonem.
- Rano – zachichotałam otwierając drzwi, a następnie weszłam do pomieszczenia. Nie różniło się ono niczym od zwykłych pokoi gospodarczych.
- A jest czternasta, więc chyba rozumiesz moje podenerwowanie – rzekł.
- W zupełności – śmieję się ponownie, oglądając dokładnie biurko Niall’a. Zmarszczyłam zdezorientowana brwi, gdyż nic na nim nie było. – Niall, tych papierów tu nie ma.
- To zajrzyj do szuflady. – i tak też zrobiłam. Znalazłam to co chciał mój ukochany, ale również coś jeszcze. Przystanęłam na chwilę, kładąc potrzebne dokumentu na biurku i wyjęłam z szuflady… swoje zdjęcia. Jednak nie byłam na nich sama. Na jednym z nich byłam na kolacji z Niall’em w zeszłą środę, na drugim wchodziliśmy do Victoria’s Secret, a na ostatnim wsiadałam z nim do auta kilka dni temu.
- Co do cholery…? – szepnęłam cicho, lecz na tyle głośno, by Niall to usłyszał.
- Co się stało, skarbie? – zapytał z lekka zaniepokojony.
- Nic, nic, już do Ciebie jadę – powiedziałam wymijająco i nim zdążył coś powiedzieć, rozłączyłam się i niemal truchtem wybiegłam z gabinetu Niall’a. Po drodze zabrałam kluczyki do jego Jeepa, a potem opuściłam szybko Rezydencję, ściskając kurczowo dokumenty i zdjęcia w jednej dłoni. Co chwilę oglądałam się wokół siebie i nawet podczas wsiadania do auta ciągle zerkałam w lusterka. Odpaliłam silnik i ruszyłam do Niall’a.

***
- Dzień Dobry, Panno Anderwood, Pan Horan już na Panią czeka – przywitała mnie uprzejmie Joelyyn ze sztucznym uśmiechem. Nigdy jej nie lubiłam. Wydawała mi się fałszywa i nie raz gdy szłam za rękę z Niall’em, posyłała mi zabójcze spojrzenia. Zbyłam ją, w dodatku szturchając ramieniem i weszłam do windy, która już czekała. Z tych wszystkich nerwów wychodziłam z siebie. Co to były za zdjęcia?! Ktoś nas śledził?! Kim oni byli i co mieli do mnie i Niall’a?! I jeśli Niall dostał takie zdjęcia, dlaczego nic na  ten temat nawet mi nie wspomniał?! Z windy wyszłam jak torpeda, kierując się prosto do biura Niall’a. 

Asystentki Niall’a patrzyły na mnie jak na idiotkę, ale pieprzyć je w dupę! Ktoś nas do cholery śledził!

- Co się stało? – spytał mnie Niall, gdy w końcu dotarłam do jego biura na skraju wytrzymałości psychicznej.
- To się stało! – krzyknęłam, wpychając mu zdjęcia do rąk. – Powiedz mi Niall do cholery, co się dzieje?!
- Ciszej i nie wyrażaj się – rzekł uspokajającym tonem, nawet nie przeglądając zdjęć. Najwyraźniej widział je już nie raz. – Wszystko Ci wytłumaczę, ale uspokój się…
- Jak mam się uspokoić, jak ktoś nas śledzi?! – ponownie podnoszę głos, siadając wściekła na kanapie. Czasami mam wrażenie, że ja i Niall trochę zmieniliśmy się charakterami : on ma trochę umiaru ze mnie, a ja złości od niego. Po prostu idealne zestawienie.
- Nie musisz się o to martwić, chłopacy już mają trop na tego kogoś. Niedługo zagrożenie minie – powiedział bezpłciowo, jakby nic go to nie obchodziło i zajął miejsce obok mnie, rzucając zdjęcia na szklany stolik.
- Niall, to nie jest jakaś tam błahostka! Ktoś może nas lub chłopaków skrzywdzić!
- Skarbie… - Niall chwycił moją twarz w swoje obie dłonie przez co byłam zmuszona nawiązać z nim kontakt wzrokowy. – Wszystko będzie dobrze – zapewnił mnie, składając na moich ustach czuły pocałunek, a potem i następny i następny. – Ufasz mi? – bez chwili wahania pokiwałam głową. Niall uśmiechnął się lekko. – Te zdjęcia mogą być zrobione przez każdego. Poniekąd mogła to być prasa, albo jacyś współpracownicy…
- Współpracownicy kogo, Niall? – dopytałam się dociekliwie.
- Dereca – westchnął głośno. Zmroziło mnie. – Ale to nie jest pewne – dodał po kilku sekundach, by mnie nie martwić. I tak mu się to nie udało.
- Niall, proszę, na drugi raz mów mi o takich rzeczach. Nie chcę by Ci się coś stało – odparłam smutnawym tonem.
- Jest okay, wszystko pod kontrolą – uśmiechnął się pewnie i cmoknął mnie w czoło. – Wiesz jak bardzo Cię kocham za Twoją nadopiekuńczość?
 - Nie podlizuj się – zaśmiałam się ponuro, przytulając do niego. – Martwię się, Niall.
- Póki co nie ma o co, kochanie – pogłaskał mnie dłonią po włosach. – Ktoś tak samo może z nas porządnie sobie kpić.
- Wątpię w to – zaoponowałam cicho, słuchając jego miarowego bicia serca. Trochę mnie to uspokajało.
- Derec chce mnie odzyskać, prawda? – spoglądam na niego kątem oka, jednocześnie słysząc jak na moje słowa jego serce przyśpiesza swoje obroty.
- Nigdy na to nie pozwolę – obiecał. – Jeśli tknie Cię palcem, zabiję sukinsyna.
- Mam dość krwi wokół siebie, Niall.
- To jest nasze życie. Powinnaś się w końcu do tego przyzwyczaić – odparł.
- Nie wiem czy będę potrafiła…
- Poradzisz sobie – wszedł mi w zdanie. Nie zamierzałam się z nim kłócić. Nie lubiłam tego „złego” Niall’a, który wtedy w niego wstępował. – No i biorę wolne, więc nie będziesz sama i się Tobą zajmę.
- W jaki sposób? – spytałam, zawadiacko się uśmiechając. Niall również go odwzajemnił.
- W jaki będziesz tylko chciała – powiedział z tajemniczą nutą w głosie. Mój uśmiech się powiększył.
- Czyli…?
- Powiedziałem, że się zastanowię, a nie, że to zrobię – rzekł, lekko zdesperowany. – Nie wiesz na co się piszesz.
- A jak wygląda u Ciebie ta… dominacja? – zapytałam niepewnie.
- Jest ostro… bardzo ostro i stanowczo. Zazwyczaj tam nie ma uczuć, Cassie i w tym jest właśnie problem.
- To połącz to – stwierdziłam.
- To nie jest takie proste… Ja tego nie kontroluję, Cassie i boję się, że zrobię Ci krzywdę – czułam, że mówił prawdę.
- Poradzę sobie – cisnęłam go dalej. Nie wiedziałam dlaczego aż tak bardzo ciągnęło mnie do tego, by być przez niego zdominowana. Chciałam tego. Chciałam posmakować czegoś bardziej… zakazanego.
- Jesteś bardzo wrażliwa, Cassie…
- Jak to wygląda? – zadałam mu kolejne pytanie, na które niechętnie odpowiedział.
- My dominaci, nie pozwalamy do siebie mówić po imieniu. Uległe muszą nazywać nas Panem. No i muszą robić wszystko zgodnie z ich poleceniami, inaczej zostaną ukarane, co nie każdej kobiecie się podoba i Tobie też.
- Skąd możesz to wiedzieć? – spytałam, oczywiście kłamiąc. Wiedział, że boję się kar.
- Nie oszukuj samej siebie. Chcę byś cierpiała z tego samą przyjemność, a nie tylko widziała to w szarych kolorach. To nie o to w tym chodzi.
- A o co? – mój ton zabrzmiał odrobinę za ostro, niż bym tego chciała, lecz tego nie zauważył.
- By każda ze stron była zaspokojona i zadowolona, a ja obawiam się, że dla Ciebie… może to być zdecydowanie za wiele
- Ufam Ci, Niall – wymamrotałam, co raz bardziej nabierając obaw. Ewidentnie Niall mnie ostrzegał. Czy na pewno dobrze robiłam namawiając go do tego? – I wiem, że ty też… czasami tego chcesz. Widzę to po Twoich oczach, gdy uprawiamy seks. Też chcę Cię zaspokoić.
- Zaspokajasz mnie w stu procentach. Moje potrzeby się nie liczą, a ty – Niall pogłaskał mnie po policzku, składając jednocześnie na moich ustach delikatny pocałunek. – Może i chcę trochę tej dominacji, co kiedyś, ale… ty jesteś ważniejsza.
- Wiesz, że chcę spróbować – odparłam niepewnie. Niall westchnął.
- Wiem – skinął głową. – Zrobimy to wtedy gdy uznam, że będziesz na to gotowa.
- Ile karzesz mi czekać? – uśmiecham się lekko i figlarnie, by złamać między nami napiętą atmosferę. Udało mi się. Kąciki ust Niall’a wygięły się w uśmiechu.
- Aż będziesz błagać – powiedział niskim i pociągającym głosem.
- To już mogę zacząć? – parsknęłam śmiechem.

***
Wpadliśmy z Niall’em do Rezydencji złączeni w namiętnym pocałunku, kompletnie w nim zatraceni. Całą drogę droczyłam się z Niall’em, a on był… wyjątkowo mocno podniecony, po tym jak ciągle pieściłam go przez spodnie.

Niall zdjął ze mnie kożuch, po czym wepchnął język do moich ust, wywołując mnie głośny jęk rozkoszy. Ręce zarzuciłam na jego szyję, by móc potem wspiąć się na niego i opleść go nogami. Oparł mnie o ścianę i całował mnie z mocą i dominacją, którą tak bardzo pragnęłam poczuć od samego rana. Zapomniałam o wszystkim co tego dnia się wydarzyło : tajemnicze zdjęcia, które znalazłam w biurze Niall’a, jego ostrzeżenia co do jego seksu z dominacją. Pragnęłam go i nic nie miało mnie przed tym powstrzymać.

Prócz głośnego walenia w drzwi Rezydencji.

Zastygliśmy w miejscu, cichnąc.
- Kto to może być? – spytałam go szeptem, a on pokręcił tylko głową i ponownie mnie pocałował, ignorując pukania.
- Wiem, że tam jesteś Horan! – usłyszałam głośny krzyk. Rozpoznałam ten głos, na który od razu zachciało mi się płakać.


Derec mnie znalazł.



********************************
No to akcja, akcja i jeszcze raz akcja :D Derec COME BACK! Czy to ma coś wspólnego ze zdjęciami? Czy kryje się pod nimi jakiś inny wątek? Wkrótce się tego dowiemy :D 

Póki co w głosowaniu na szablon wygrywa Little Daddy's Girl! Daję wam jeszcze czas do jutro do 20! :D I wszystkie szablony znajdując się na facebooku Katie Malik! :D 

Póki co łapcie mojego insta, bo wiem, że ostatnio zrobił się BARDZO popularny, choć mam go od dawna :D XD Oczywiście l4l i f4f :D



29 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3


Komentujcie <3

K.

niedziela, 30 listopada 2014

1.22

~ Cassie’s P.O.V ~

- Cco? – spytałam pełna szoku i czując w połowie ulgę. Co miałam o tym myśleć? Niall przed chwilą wyznał mi miłość, a teraz mówi mi, że zabił Zayn mojego ojca! Jeśli Niall mnie nie kłamał i o niczym nie wiedział… Nie, to wtedy też nie. – Mój Boże, ja nnie wiem… jak zareagować.
- Nie musisz nic mówić – szepnął, głaszcząc delikatnie mój policzek.
- Powinnam być na was mega wściekła, ale… gdyby ojciec nie zrobił mi tyle krzywd przez całe moje nastoletnie życie… Cholera, on mnie molestował!
- Chcesz o tym porozmawiać ze mną w końcu? Chyba teraz możesz się przede mną otworzyć? – zaproponował, obejmując w pasie i przyciągnął do siebie. Pokręciłam głową.
- Później – stwierdziłam, po czym odwróciłam się w jego stronę. Nasze twarze były od siebie oddalone tylko na kilka centymetrów. – Teraz chcę zapomnieć, choć na chwilę – szepnęłam, przebiegając palcami po jego białym T-Shirtcie. – Chcę zapomnieć o jego dotyku i chcę zapamiętać tylko i wyłącznie Twój – spojrzałam w jego błękitne oczy. – Kochaj mnie.
- Zawsze, maleńka – mruknął, łącząc nasze usta w długim i czułym pocałunku. Oboje położyliśmy się na boku, lecz i tak chwilę później już tkwiłam nad nim, siedząc mu na biodrach. W pokoju słychać było tylko mlaski naszych, zderzających się ze sobą ust i przyśpieszone oddechy. Niall położył dłonie na moich pośladkach, przyciskając do siebie jeszcze mocniej powodując u mnie jęk rozkoszy,  przez ocieranie się o niego biodrami, po czułym miejscu. – Kurwa – syknął w moje usta, przekręcając nas i byłam pod nim i jego przenikliwym spojrzeniem. – Kto by powiedział, że ty i ja…
- Cśś… - uciszyłam go kolejnym pocałunkiem, jednocześnie pozbywając koszulki i rzucając byle gdzie. Dotknęłam jego klatki piersiowej, niedbale całując jego usta, chcąc więcej. – Nie ładnie tak obmacywać – zganił mnie, śmiejąc się pod nosem.
- Nie mogę? – spytałam go ze słodkim uśmieszkiem.
- Moja urocza Cassie… - powiedział tylko tyle i pozbył się moich spodni i bluzki praktycznie, że w tym samym czasie. – Wiesz co mi się w Tobie najbardziej spodobało? – pyta mnie, a jego dłonie wślizgnęły się pod moje plecy, dopadając zapięcia stanika. – Twoje cycki – przyznał bez skrępowania, a ja wręcz przeciwnie : zarumieniłam się. – Czyżbym zawstydził moją ukochaną diablicę? – uśmiechnął się figlarnie, zsuwając zwinnie ze mnie stanik. – Te piersi są takie… duże i miękkie – by potwierdzić swoje słowa jak ręce ujęły moje piersi, które ledwo mieściły się w jego masywnych dłoniach. – Wszystkie moje uległe były sztuczne, a ty… jesteś naturalnym cudem.
- Zawsze tyle będziesz gadał, by przeciąg moment wejścia we mnie? – skwitowałam, pragnąc go. Potrzebowałam jego dotyku, a on zwodził mnie do ostatniej chwili! Mój seksowny palant.
- Uwielbiasz to – uśmiechnął się jeszcze szerzej. Podenerwowana, rozpięłam jego spodnie i zsunęłam drażniąco powoli, by poczuł, jak się w tej chwili czuję. W dodatku drugą dłonią w między czasie masowałam jego ogromnego członka przez bokserki. Niall stęknął, zdejmując gwałtownie ze mnie stringi i wbijając we mnie dwa palce w moje ciasne wnętrze.
- Niall! – jęknęłam gardłowo, wyginając się w łuk. Niall tylko się uśmiechnął i bawił się mną, doprowadzając na skraj przepaści. – Proszę, pieprz mnie… - błagałam go zduszonym głosem. Po jego minie widziałam, że go to kręciło i słysząc moje błagania, podniecał się jeszcze bardziej.

Bo był Dominatem, idiotko!

By nie być w tyle, z taką samą gwałtownością traktowałam jego członka, jednocześnie pożerając jego usta w namiętnym pocałunku. Moje ciało tonęło w rozkoszy, którą dawał mi blondyn.
- Niall, proszę… - stęknęłam po raz kolejny, wyginając się w łuk przez jego palce głęboko mnie penetrujące. – Cholera! – krzyknęłam, gdy dobił się do mojego punktu i przez jego stymulację doszłam z potężną siłą.
- Nie wyrażaj się! – jęknął i z zduszonym rykiem trysnął na mój brzuch, szczytując. – To było dobre – odparł między głośnym westchnięciami. Uśmiechnęłam się, całując go delikatnie. – Kocham Cię, Cassie, kurewsko mocno – dodał po chwili, a moje serce ponownie mocniej zabiło.
- Też Cię kocham mój mężczyzno – szepnęłam, przyciągając jego twarz do swojej, ramionami obejmując go w pasie. Niall całując mnie z czułością, rozszerzył moje nogi i powoli we mnie wszedł. Spodziewałam się gwałtowności, ostrego seksu z brzydkimi słowami… A tu taka niespodzianka. Nasze ciała powoli poruszały się w stałym rytmie, nigdzie się nie śpiesząc. Kurczowo trzymaliśmy się siebie, by nie oddalić się choćby na centymetr. Co chwilę przechodziły po moim ciele dreszcze, które nie opuszczały mnie, odkąd przekroczyłam próg tej Rezydencji. Nigdy nie pomyślałabym, że pokocham kogoś, kto wielokrotnie mnie bił, pieprzył bez skrępowania… Teraz bez żadnej trudności mówiłam mu, że go kocham. Czy ja nie byłam pokręcona?
- Powoli zaczynam lubić waniliowy seks – stwierdził pomiędzy sapnięciami, pchając płynnie swoimi biodrami, wypełniając mnie po brzegi. Syknęłam z rozkoszy, wbijając paznokcie w ramiona Niall’a i drapiąc je z całej siły. – Ale ty i tak pozostajesz dzika – dodał, uśmiechając się zadziornie. Jego męskość rozpychała mnie na boki, uderzając w czułe punkty.
- Niall – jęknęłam cicho, wtulając twarz w jego szyję i muskając ją ustami.
- Jesteś blisko? – zapytał, przyśpieszając tempo. Ja również dołączyłam się do jego ruchów i podczas głębokiego pocałunku doszliśmy drugi raz, zastygając w miejscu. Zamknęłam oczy, przeżywając ogromną sensację.
- Jezu, kocham Cię, Niall – wydyszałam, patrząc w jego szczęśliwe oczy. Nigdy nie widziałam go tak spełnionego i radosnego.
- Nie tak mocno, jak ja Ciebie, maleńka – i po tych słowach złączył nasze usta w niekończącym się pocałunku.

***
- Ile lat miałaś kiedy… on zaczął Ci to robić? – spytał mnie blondyn, głaszcząc mnie po mokrym ramionach podczas kąpieli, którą razem braliśmy. Leżałam pomiędzy jego nogami, oparta o nagi tors z głową tuż pod jego brodą, którą miał opartą na jej czubku.
- Jakoś tuż po śmierci mamy – odparłam z westchnięciem, odpychając od siebie przykre obrazy z tamtego okresu. – Coś mu odbiło, a ja nie wiedziałam co robił.
- Byłaś tylko dzieckiem, a ten sukinsyn… - warknął, napinając się. Pogłaskałam go uspokajająco po dłoni, potem wplatając w nią swoje palce. – Mów dalej, chcę wiedzieć.
- Na pewno? – upewniłam się, patrząc na niego niepewnie.
- Na pewno – uśmiechnął się w wymuszony sposób. Widziałam, że był podenerwowany. I nie dziwiłam mu się.
- No i ciągnęło się to aż do momentu, dopóki nie dowiedziałam się, na czym polega molestowanie – powiedziałam grobowym tonem. – W sposób w jaki mnie dotykał… - odwróciłam się w stronę Niall’a wiedząc, że jego spojrzenie mnie uspokoi. I tak było. – Nie wiedziałam, że to było złe – dokończyłam z trudem. Zauważyłam jak jego szczęka się zaciska. Nie lubiłam, gdy był zły. – Owszem, coś mi w tym nie pasowało, bo ojcowie moich koleżanek nie dotykali ich po udach i po piersiach. 
- Czy on kiedykolwiek… no wiesz…
- Nie, przecież byłam dziewicą jak mnie porwaliście – wywróciłam oczami, a w moich ustach zabrzmiało to tak… obco. Dziewica.
- A czy ty… dotykałaś go? – wyczuwałam w jego głosie obrzydzenie.
- Nie, choć nie raz próbował moją ręką go tam dotykać – szepnęłam, zawstydzona. Niall mógł mnie wziąć za jakąś dziewczynkę pedofila czy coś.
- Kiedy odkryłaś, że to było złe?
- Gdy miałam szesnaście lat. Wtedy dojrzewałam i na lekcjach z psychologiem dowiedziałam się o takim czymś. Przez wiele lat byłam dotykana przez własnego ojca tam, gdzie ty to robiłeś… i  nie mogę tego zrozumieć. Jak mój rodziciel mógł czerpać przyjemność z takiego czegoś?! – zachlipałam pod koniec, dławiąc się łzami. Niall automatycznie objął mnie i scałowywał moje łzy muśnięciami ust.
- Był skurwielem, Cassie. Nie warto płakać za kimś takim, jak on.
- Nie płaczę za nim, tylko przez niego. To on zraził mnie do męskiego dotyku, Niall. Dlatego tak bardzo nie chciałam na początku, byś mnie dotykał. Bałam się, że ty też zrobisz mi krzywdę – mówiłam z trudem, wtulona policzkiem w jego masywną szyję.
- Nadal się boisz? – spytał z niepokojem.
- Nie – odpowiedziałam natychmiast, kręcąc głową. – Wszystko zmieniło się, gdy przestałeś patrzeć na mnie jak na dziwkę.
- Nigdy tak na Ciebie nie patrzyłem, Cassie. Może tak kiedyś myślałem, ale nigdy nie mogłem na Ciebie spojrzeć jak na jakąś szmatę – powiedział ze szczerością, całując mnie w czubek głowy.
- Miło jest mi to słyszeć – uśmiechnęłam się delikatnie, przez co on też się uśmiechnął.
- Lubię to, gdy się przeze mnie uśmiechasz, wiesz? Jesteś wtedy taka słodka i jeszcze bardziej bezbronna – zaśmialiśmy się głośno, przez woda wokół nas poruszyła się.
- Jak myślisz, ile ta miła atmosfera może potrwać? Bo nic nigdy nie trwa wiecznie – rzekłam, bawiąc się jego mięśniami na brzuchu. Rozbawiło go to przez chwilę, potem na powrót spoważniał.
- Postaram się, by nic nie odbiło się na Tobie. Tutaj jesteś bezpieczna, obiecuję Ci to – mruknął. – Chcę byś była szczęśliwa przy mnie.
- I jestem – posłałam mu kolejny ciepły uśmiech.
- Tyle musiałem na Ciebie czekać, Cassie – odparł, dotykając mojego policzka.
- Masz mnie – wymamrotałam.
- Przepraszam Cię za wszystko, co Ci zrobiłem… Nie wiem dlaczego to zrobiłem…
- Och, przestań ciągle przepraszać, Niall. Nie lubię litości – powiedziałam, przytulając się do niego mocniej. – Lubię Cię pewnego siebie, ale jednocześnie i słodkiego i troszczącego się o mnie.
- Jakiego jeszcze? – jego kąciki ust delikatnie podniosły się do góry.
- Lubię Cię, gdy mnie dominujesz – odparłam mniej śmielej, spuszczając głowę. Jego palce automatycznie chwyciły go i podniosły do góry.
- Nie masz się czego wstydzić, maleńka. Wiele z moich… - przerwał, bo wiedział, że mogłam się speszyć.
- Spokojnie, nie obchodzą mnie Twoje byłe uległe – odparłam zgodnie z prawdą. Owszem, interesowało mnie jego dawne życie i zamierzałam o nie wypytać go któregoś dnia, ale jego uległe gówno mnie obchodziły. Gdyby któraś z nich teraz weszłaby mi w drogę…
- Więc, wiele z moich uległych zaczynały to lubić po którymś razie, ale… ja nie chciałbym, abyś ty była jedną z nich.
- Dlaczego? – zaciekawił mnie.
- Bo ty za wiele dla mnie znaczysz, a one były… nikim – odparł beznamiętnie. – One chciały bym robił im krzywdę, bo inaczej by nie doszły. Ja nie muszę stosować takich metod u Ciebie – przygryzł dolną wargę. – Od początku nie widziałem Cię w tej roli, choć bardzo tego chciałem.
- A gdybym poprosiła Cię, by choć raz…
- Nie – przerwał mi napiętym jak struna głosem. – Nie chcę Cię krzywdzić.
- Wiem, ale… ufam Ci, Niall. Myślę, że dam sobie radę.
- Ale ja mogę stracić nad sobą panowanie. Mogę być… gwałtowny.
- Widziałam Cię w najwyższym stadium gwałtowności, Niall. Poradzę sobie – zapewniłam go.
- Cassie, nie chcę byś zmuszała się…
- Niall, chcę tego – podniosłam się do góry by być z nim na równi.
- Nie chcę Cię skrzywdzić.
- Nie skrzywdzisz. Poradzimy sobie – złączyłam nasze wargi na chwilę w całość.
- Ale zapomnij, że dzisiaj dam Ci się namówić. Jeśli już : wezmę Cię w chwili, w której najmniej się tego spodziewasz – zauważyłam w jego oczach tajemniczy błysk. – I dzisiaj chcę Cię kochać i chcę, by był to nasz dzień, skarbie.
- Kocham Cię, Niall – szepnęłam w jego usta.

- Jak widać, nie tylko mi podoba się mówienie tych słów – uśmiechnęliśmy się promiennie do siebie jak małe dzieci i gorąco pocałowaliśmy, chłonąc tę chwilę w jak największych ilościach. 




****************************

No to takie rzeczy się dzieją ^^ :D Jak się podobał rozdział? Co myślicie o prośbie Cassie, by Niall ją zdominował, tak jak jego uległe? Czy obojgu im to wyjdzie na dobre, czy powstaną zgrzyty w ich związku?

Kochani! Nowy blog tuż tuż, a ja mam dla was ANKIETĘ na głównej stronie bloga! Są tam trzy propozycje i to wy zdecydujecie, jak będzie się nazywał mój nowy blog! Do dzieła! 


29 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!!! :* <3


Komentujcie <3

K.