- Cassie, słodzinko moja, przynieść tu do mnie te swoje
zgrabne dupsko – głos Dereca sprowadził mnie na ziemię, a spojrzenie wypalało
skórę na wylot. Myślałam, że w tłumie innych, roznegliżowanych dziewczyn mnie
nie zauważy. W końcu prawie każda z nas, podwładna Dereca, były takie same :
niezbyt wysokie, opalone brunetki w skąpym stroju ze lycry. Niestety, ja się
zdradziłam.
Te cholerne,
niebieskie włosy…
Poprawiłam swoje ciasne wdzianko i spróbowałam przejść na
wysokich, czarnych szpilkach do Dereca wzdłuż baru. Nade mną unosił się
nieprzyjemny i uciążliwy zapach dymu papierosowego, alkoholu i trawy. Nie
wiedziałam, ile byłam tu w stanie jeszcze wytrzymać. Te miejsce było chore i
okropne. Nienawidziłam go. Wylądowałam tu jako słodka szesnastka, a w tej
chwili miałam dziewiętnaście lat i już nie było tak romantycznie, jak na
początku.
Moje życie było kijowe. Uciekłam z domu po tym, gdy ojciec
próbował się do mnie dobrać, zresztą, robił to po raz kolejny. Nie miałam ze
sobą nic : ani dokumentów, ani ubrań, ani jedzenia, a w kieszeni swoich starych
spodni kilka dolarów. Moja matka odeszła od nas, gdy miałam dwa latka. Nie
pamiętałam jej, więc nie żywiłam do niej szczególnego uczucia, a ojca
nienawidziłam z całego serca, które zmarkotniało podczas pobytu w burdelu
Dereca. Podczas nocnego samotnego chodzenia po Kalifornijskich drogach, jego
duża czarna furgonetka zatrzymała się przy mnie i wciągnęła do środka. Mogę to
ująć jako porwanie. Porywaczem był niejaki Derec Wesley, dobrze zbudowany,
wówczas trzydziestodwulatek, o czarnych włosach, perfidnym uśmieszku i
zielonych oczach zdradziecką szmatą.
I do tej pory tu jestem. Jestem ulubioną podwładną Dereca i
dzięki niemu uchowałam się do tej pory jako dziewica. Owszem, kilka razy
namawiał mnie na szybkie pozbycie się dziewictwa, a nawet z dwa razy dałam mu
się wypieścić, by poczuć, jak to jest przeżyć orgazm. I to była jedyna rzecz,
która mi się podobała. Z biegiem lat moja opinia co do tego miejsca
diametralnie się zmieniła. Derec zrobił ze mnie kogoś, kim w ogóle nie byłam!
Miałam dosyć! Gdybym mogła uciec, zrobiłabym to drugi raz. Tylko to już nie
było takie łatwe, jak poprzednim razem. Tym bardziej, że Derec uprowadził mnie
do swojego klubu nocnego i jednocześnie hotelu, w którym mieszkałam. Dostałam
od niego najdroższy apartament w całej rezydencji, ale potem zdałam sobie
sprawę, że chciał mnie zmiękczyć i wybzykać.
A niech się pieprzy!
Dostanie gońca w ryj i się nauczy, szmaciarz jeden!
- A oto moje cudo, Panie Riley – powiedział z dumą Derec,
ciągnąc mnie na swoje kolana, bym na nich usiadła. Mimo tego, że stawiałam
opór, nie łamał się i w końcu usadowił na prawej nodze, a jego lewa dłoń
jeździła po moich plecach. Rileya znałam z widzenia, bo był częstym gościem w
klubie, lecz nigdy nie poznałam go tak oficjalnie. Był klawym mężczyzną po
czterdziestce o ulizanych, ciemnoblond włosach, a ubrany był w garniak od
Armaniego. Facet musiał być konkretny, lecz jego twarz mówiła mi, że jemu nie
warto ufać na słowo, a ocz były czarne jak węgiel i nie wyrażały żadnych
emocji. – Cassie Anderwood, niebiesko włosa piękność z Kalifornii.
- Z cyrku się urwałaś, słońce? – zapytał mnie niskim,
chropowatym głosem. Spojrzałam na niego wściekle.
- Jak chcesz, mogę zaraz Ci urwać tego małego chuja i
wyrzucić dla psów Dereca. Chętnie zjedzą coś porządnego i z białkiem –
uśmiechnęłam się krzywo i gdy próbowałam zejść z kolana mojego „szefa”, ten
zacisnął palce w moich biodrach, powodując tym promieniujący ból w moich
nogach. – Puszczaj mnie, Derec – wysyczałam, szamocząc się, ale na nic. On był
silniejszy.
- Co Ci mówiłem o pyskowaniu, Cassie? Masz traktować naszych
klientów z szacunkiem i wysłuchiwać ich.
- Możesz zapomnieć, jemu to bałabym się obciągnąć –
zadrżałam z obrzydzenia.
- Gdyby kazał Ci to zrobić, wykonałabyś jego polecenie, bo
jesteś szmatą Dereca, zgadza się? – nie odpowiedziałam. Derec z westchnięciem
chwycił garść moich włosów i pociągnął głowę do dołu, na co zareagowałam
głośnym jękiem. – Zgadza się, Cassie?! – zapytał wkurzony. Riley obserwował
nas, głupio się śmiejąc i paląc papierosa za papierosem. Co za prostak.
- Tak! Puść mnie, chuju! – warknęłam, uderzając go z obcasa
w łydkę, na co cicho syknął i napiął mięśnie.
- Jeszcze jeden taki numer i w końcu przerwę te Twoje
pierdolony stan dziewictwa – zagroził, a ja prychnęłam. Mówił mi to wiele razy,
a nigdy nie spełnił swojej prośby. Cienki bolek z niego. – Przepraszam, Pane
Riley, ale nasza Cassie ostatnio zrobiła się zbyt dzika, jak na siebie – Derec
zwrócił się do Rileya uprzejmym tonem, choć nigdy nie byłabym miła dla tego
chuja. Prędzej wolałabym wydłubać sobie oczy igłami, niż posłać w jego stronę
nawet choćby sztuczny uśmiech.
- Przynajmniej mógłbym ją wytresować po swojemu, by była mi
posłuszna i uległa – odparł, zaciągając się dymem i dokładnie obejrzał moje
ciało przenikliwym, męskim wzrokiem. – Przeżyłaś kiedykolwiek orgazm, dziecino?
- Mam dziewiętnaście lat, jełopie – splunęłam, przez co
Derec znowu zrobił się zły.
- Ta dziewczyna kocha orgazmy. Sam o nią zadbałem i mówię Ci
Riley, jest mokrzuteńka i gotowa od samego począ…
- Dosyć! – krzyknęłam wstając, używając przy tym swojej
całej siły, by wyrwać się spod jego objęć i spoliczkowałam go. Riley zachłysnął
się powietrzem, a Derec syknął i chwycił za swoją szczękę, uśmiechając się do
mnie gorzko.
- Panie Riley, chyba pozwolę ją Panu zabrać do siebie na
kilka dni i pokazać, czym jest prawdziwe pieprzenie – oświadczył, a ja
zbladłam.
- Nawet o tym nie myśl, Derec – wysyczałam w jego stronę,
zdając sobie sprawę, że zrobiłam małe widowisku i przynajmniej z pół lokalu nam
się przypatrywało.
- Wracaj do swojego pokoju, dziwko i czekaj na mnie. Trzeba
Cię rozdziewiczyć – kręcąc głową, wyszłam z klubu i szybkim krokiem
przemierzałam rezydencję i po przebyciu krótkiej drogi wpadłam do swojego
pokoju i zamknęłam się w nim od środka. Czasami dziękowałam Bogu, że Derec był
na tyle głupi i zamontował zamki od środka, a nie na zewnątrz. Tutaj byłam
bezpieczna. To był mój spokojny kącik, oddalony od erotycznego świata klubu
Dereca.
Te miejsce mogłabym nazwać świętym.
Usiadłam zmarnowana na miękkiej, różowej wykładzinie,
próbując się uspokoić. Derec tym razem mówił poważnie, bo ponownie zepsułam mu
interesy z klientem. Nie to, że robiłam to specjalnie, lecz nienawidziłam tego
dupka i miałam szczerze gdzieś jego pierdolone interesy. Chwyciłam się za włosy
i po prostu rozpłakałam, czując ulgę. Nie lubiłam płakać, bo należałam do osób
odważnych i silnych, ale w takich momentach, sam na sam, nie pozostawało mi nic
innego, niż użalać się nad swoim zjebanym życiem podwładnej Dereca.
Czemu to akurat mnie musiało spotkać? Czemu to akurat ja,
dziewiętnastolatka z Kalifornii musiała zostać tak jakby „dziwką”? Poniekąd nią
byłam. Seksu nie uprawiałam, lecz inne rzeczy tak. Nie chciała tego… To mnie
obrzydzało! Obciągać innemu facetowi chuja? To na pewno nie moje najskrytsze
marzenie! Tylko brakowało w tym klubie napalonych lesbijek, chcących gorącego
seksu…Po jakiś dwudziestu minutach chwiejnie z podłogi i zrzuciłam z siebie te
skórzane coś i założyłam normalne ubranie w postaci obcisłych rurek, które
podkreślały mój tyłek, czerwony top bez ramion, przez co nie założyłam stanika
i moje piersi mocno się w niej odznaczały i czarne szpilki na platformie. Od
trzech lat moje stopy nie widziały i nie czuły butów bez obcasów, na płaskiej
podeszwie. Derec kupił mi zapas szpilek chyba na dwadzieścia lat i miałam je
nosić z godnością.
A co najwyżej miałam
ochotę go wypatroszyć tą jebaną szpilką.
Położyłam się zdegustowana na łóżku, bojąc się co przyniosą
mi najbliższe minuty.
Derec się nie zjawił. Wiedział, że przesadził i za pewne
rano miałam dostać od niego kwiaty na przeprosiny i zaproszenie na zakupy,
zawsze tak robił. Tej nocy nie mogłam zasnąć. Czułam, że coś będzie nie tak.
Poza tym, klub był ciągle czynny i głośna muzyka nie pomagała mi w zaśnięciu. Z
głośnym westchnięciem wygramoliłam się z łóżka i po założeniu szpilek, zeszłam
na dół, do baru, za którym stał Chad, dwudziestojednoletni barman, który nie
raz już próbował namówić mnie do współżycia. Zresztą, tutaj każdy pracownik
chciał mnie zaliczyć, bo byłam nietknięta. Chad był przystojny, nawet bardzo.
Kiedyś mi się podobał, ale po tym, jak okazał się totalnym palantem i kobieciarzem,
zrezygnowałam z flirtu. Chad to wysoki, umięśniony i opalony na solarium brunet
o płynnych, niebieskich oczach i różowych pełnych wargach. Pracował w
Rezydencji odkąd pamiętam i Derec nie raczył go zwolnić. Był ulubieńcem reszty
podwładnych i zawsze chętny na szybkie numerki. Męska dziwka.
- Cześć kochana – Chad posłał mi szelmowski uśmiech,
zachowany dla kobiet,
- Hej Chad – uśmiechnęłam się lekko i siadłam naprzeciwko
niego, na obrotowym krzesełku.
- To co zwykle, księżniczko? – pokiwałam głową, a on wziął
się za robienie drinka dla mnie.
- Widziałeś Dereca? – zapytałam go, rozglądając po barze.
Był pusty, wszyscy siedzieli w klubie na parterze. To nawet lepiej, nie lubiłam
tłoku.
- Tak, zamknął się z jakimiś dwoma laskami w pokoju
schadzek. Myślałem, że je połknie za jednym zamachem, był ostro napalony –
odparł ze śmiechem, stojąc tyłem do mnie.
- Nie dziwie mu się – parsknęłam, a on odwrócił się i
spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Znowu dałaś mu popalić przy kliencie? – ponownie skinęłam
głową. – Kocica z Ciebie, Carrie. Kto by pomyślał, że taka dzika się zrobisz.
- To przez to miejsce, gdybyś nie wiedział – uśmiechnęłam
się krzywo, biorąc od niego kolorowego drinka.
- Ale nadal jesteś dziewicą. Jak chcesz mogę to zmienić…
- Chad – warknęłam, patrząc na niego spode łba.
- Spokojnie, kocie. Nic na siłę – zaśmiał się ponownie i
zajął się wycieraniem szklanek. – Co tym razem zrobił Ci Derec?
- Upokorzył przy kliencie, znowu – fuknęłam, kręcąc oczami.
- Cały on. Nie widzi świata poza sobą – powiedział, patrząc
na mnie kątem oka. – Mówił Ci już o tym, że Rezydencja jest zagrożona?
- Jak to? – spytałam zdziwiona, dławiąc się drinkiem i
zaczęłam głośno kasłać. Chad poklepał mnie po plecach delikatnie, co mi
pomogło. – Dzięki… Jak to Rezydencja jest zagrożona?
- Dawni jej nabywcy chcą się odegrać na Derecu. Nikt nie wie
kiedy się to wydarzy i co się stanie. Musimy być w gotowości.
- A jak nie, to co?
- Pewnie zrobimy to samo, co kiedyś. Oddamy im parę lasek,
które chcieli i po sprawie.
- Jesteście paskudni – stwierdziłam, a on gorzko się
zaśmiał.
- Wiemy to, skarbie. Tacy już jesteśmy – wzruszył ramionami
i zmienił temat. – Wiesz, że Derec ma w planach Cię…
- Tak, wiem to od trzech lat, Chad – mówię zdesperowana. –
Czy on nie ma innych puszczalskich dziwek w tym klubie? Każda zrobi mu laskę,
albo nadstawi dupsko w stronę jego chuja, a uwziął się akurat na mnie.
- Bo jesteś dziewicą, kochana – rzekł. – W dodatku mega
seksowną dziewicą o jędrnych cyckach – dodał, spoglądając przez chwilę na mój
biust.
- Zbok – parsknęłam śmiechem i dopiłam swojego drinka.
- Jeszcze jeden? – wskazał na kieliszek.
- Nie, na dzisiaj wystarczy mi wrażeń – stwierdziłam, czując
intensywność alkoholu w sobie. – Lepiej pójdę do pokoju, nim coś odpieprzę… -
gdy wstałam, automatycznie ręka Chada chwyciła moją. Spojrzałam na niego lekko
pijana.
- Poczekaj chwilę, kwiatuszku… - Chad powoli wyszedł zza
baru, nie puszczając mojej ręki, a potem przyciągnął mnie do siebie.
- Chad, nie… - zaczęłam go od siebie odpychać, ale ręce mocno
zacisnęły się wokół mojego ciała.
- Wiesz, jak bardzo pragnę, aby być Twoim pierwszym? Czy ty
wiesz jaki jestem twardy gdy widzę ten Twój okrągły tyłeczek i te piersi? –
dłonie Chada spoczęły na moich pośladkach i ścisnęły je mocno.
- Puść mnie! – krzyknęłam, bijąc go po klatce piersiowej,
ale na nic. – Chad, proszę, zostaw mnie – jęknęłam zduszonym głosem, unikając
jego ust, które próbowały mnie pocałować.
- Zbyt długo na Ciebie czekałem, czas zapieczętować sprawę –
warknął i mimo moich protestów, pocałował, trzymając moją twarz swoimi dłońmi,
bym nią nie ruszała. Nie odwzajemniałam tego, bo było to okropne.
- Chad… - zaskomlałam, nadal się szamocząc.
- Jak będziesz się wierzgała, zaboli dwa razy mocniej –
syknął w moje usta, wdzierając się do nich językiem.
- Zostaw mnie! – udało mi się w końcu tak zaszamotać, że
oderwałam się od niego i uderzyłam mocno w twarz.
Jednocześnie w Rezydencji rozległy się strzały.
***********************
No to kochani witam was z pierwszym rozdziałem! :D No jak myślicie, kto zrobił najazd na Rezydencję? :D Następny rozdział dodam w piątek, razem z COD :3
10 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3
Komentujcie <3
Katie.
super :))
OdpowiedzUsuńSwietne i tyle wrażeń :)))
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem dobrze :> Dodaję do obserwowanych!
OdpowiedzUsuńW międzyczasie zapraszam do siebie: walk-in-shadows.blogspot.com
Cudny! <33
OdpowiedzUsuńJeeej wkraczają chłopcy z 1D!
OdpowiedzUsuńAaa zajebiście *-*
OdpowiedzUsuńOlśnił mnie ten blog ♥
Hm, czyżby Horan uratował Cassie? ;o
A tego Dereca to był zadźgała tępym kijem '-.-
Czekam na nn! ♥
@WeCanCauseSmile
http://city-of-dream-harry-styles-ff.blogspot.com/
Już na samym początku dużo się dzieje, super nie mogę doczekać się następnego ;*
OdpowiedzUsuńWoW Rozdział super :D czekam na next :D
OdpowiedzUsuń*.* Super blog (kolejny twój xD) się zapowiada <3 Szybko next :*
OdpowiedzUsuńhttp://w-wyscigu-po-milosc.blogspot.com/
wow, pokochałam już tego bloga *o*
OdpowiedzUsuńpełna perfekcja ;3
Super
OdpowiedzUsuńsjuper :) :) :) :) 💙
OdpowiedzUsuńBlog zapowiada się zajebiscie :) czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńOmnomnomno *-* NEXT!
OdpowiedzUsuńZajebiste
OdpowiedzUsuńWitam :P Zapraszam Cię na swojego bloga z nagłówkami i zwiastunami...widzę, że dopiero zaczynasz może na coś się zdecydujesz, dla mnie będzie to przyjemność :) http://everything-for-you---header-trailer.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwww tyle sie dzieje a to dopiero 1 rozdział. Już nie moge się doczekać nn :***
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń