poniedziałek, 8 września 2014

1.5

Ten ranek… był najgorszy w moim życiu. Myślałam, że to tylko był zły sen i nie jestem z psychopatycznym dupkiem i jego kolegami w ich domu i nie jestem seks zabawką blondyna.
Ale jednak.

Nie wiem po co chłopacy to robili... Co chcieli tym osiągnąć? Pierw mnie porwali, usypiając tanim gównem na chusteczce, potem straciłam najważniejszą rzecz przez Niall’a – moje dziewictwo. Robili to dla zemsty? A może mieli mnie zabić i podrzucić z powrotem Derecowi, który pewne nic sobie nie robi z mojego zniknięcia i pieprzy teraz jakąś pierdoloną brunetkę z baru?

- Pośpieszysz się w tej łazience? Nie mamy całego dnia! – Niall warknął zirytowany po raz setny odkąd zniknęłam w łazience i nie robiłam nic, prócz przyglądania się w swojemu odbiciu w lustrze. Myślałam, że jako już nie cnotliwa dziewczyna zmienię się, będę pewniejsza siebie i takie tam… A tak szczerze, czuję się, jakbym została ogołocona z rzeczy, która była nietykalna. To było okropne. Jak blondyn mógł od tak wziąć do łóżka i przepieprzyć mnie?

Swój pierwszy raz chciałam przeżyć z chłopakiem swoim marzeń : z przystojnym, wysokim i dobrze umięśnionym mężczyzną, który by mnie kochał i szanował, a podczas seksu szeptał kojące ból słowa. Niall miał to wszystko, oprócz kochania i szanowania. Od razu mogłam zauważyć, że się nie kocha, tylko pieprzy… ostro. Dlaczego tak sądzę? Bo ledwo stoję na nogach, a moja kobiecość ciągle kwiczy z bólu, ot to!

- Już wychodzę – mówię, poprawiam włosy i ubranie, które dostałam od niego. Ich kamerdyner chyba gustował w tym samym, co reszta pojebańców. Niall dał mi krótkie szorty, które ledwo zasłaniały moją dupę, która co jak co, ale wyglądała w tym odzieniu rewelacyjnie. Na górę miałam zarzuconą zdecydowanie za krótką białą koszulkę, która opinała się mocno na moim biuście. Na całe to szczęście dostałam też kremowy sweter z dzianiny, który ogrzewał chociaż trochę moje ciało, a na stopach białe trampki. W porównaniu do Niall’a miałam na sobie aż zbyt dużo ubrań, bo ten był tylko w luźnych dresach i białych conversach. Z niechęcią opuszczam łazienkę, gdzie od razu zderzam się z torsem Niall’a. – Czy ty musisz mnie ciągle pilnować? – zapytałam zirytowana.
- Muszę – fuknął, odsuwając się ode mnie na kilka kroków, by obejrzeć dokładnie moją osobę. – No, no, muszę Ci częściej kupować tak króciutkie szorty. Twoja dupa wygląda w nich nieziemsko.
- Nic od Ciebie nie chcę – mówię stanowczo.
- To ciekawe czy będziesz skłonna chodzić cały czas w bieliźnie, która Ci tylko została, hm? – mrugnął do mnie i chwycił za rękę, którą niemal od razu wyszarpałam z uścisku. – Daj tą pierdoloną rękę i wychodzimy – syknął, ponownie biorąc mnie za dłoń, prawie, że miażdżąc mi palce i wyszliśmy z sypialni, która na zawsze miała zostać mi w pamięci.

Dom chłopaków poniekąd przypominał Rezydencję. Była tak samo ogromna, bogato ozdobiona w akcesoria i pachniała grubymi pieniędzmi. Nie wierzyłam, że mieszkała tutaj tylko piątka chłopaków, kamerdyner i teraz ja. Chad przed swoją śmiercią wspominał, że Derec dawał im laski w zamian za coś… Więc, gdzie one były?

- Nie jesteście alfonsami? – spytałam go, na co ironicznie się uśmiechnął.
- Kiedyś, nie teraz. Wolimy zabijać – mówi, prowadząc mnie przez Rezydencję, a w duchu zamarłam. Cholera, oni naprawdę byli mordercami. Nie mogłam kurwa trafić na Davida Camerona?!
- To po co wam ja?
- Nie wiem – wzruszył ramionami. – A co, tak bardzo chcesz wrócić do Dereca? By dalej się szmacić?
- Nie szmaciłam się – zaprzeczyłam.
- Chciał Cię sprzedać, Cassie. Robi tak z każdą. Niech to dojdzie do tej Twojej niebieskiej pustej głowy – westchnął, kręcąc oczami. – Prędzej czy później byś trafiła do jakiegoś klienta, który by robił z Tobą gorsze rzeczy, które ja na razie robiłem z Tobą.
- Jeszcze nic nie zrobiłeś, blondasie – wzdycham teatralnie.
- Blondasie? Na nic lepszego Cię nie stać? – popatrzył na mnie ni to rozbawiony, ni to zły.
- Mam Cię wyzwać od tępego skurwiela, który zabrał mi dziewictwo? Okay, jesteś tępym skurwielem! – powiedziałam podniesionym tonem, a on w jednej chwili napiął się cały i zatrzymał. Odwracając się do mnie zauważyłam, że na jego twarzy maluje się wściekłość i pogarda. Przełknęłam głośno ślinę i gdy chciałam uciekać, złapał mnie mocno za nadgarstek i przygwoździł do ściany. Z moich ust wyrwał się krótki, paniczny krzyk gdy walnął pięścią tuż obok mojej głowy, kipiąc ze złości. Cała dygotałam, nie mogąc powstrzymać łez strachu, które ciurkiem leciały mi po policzkach.
- Jeszcze taki jeden tekst w moją stronę… - syczy wprost do mojego ucha, delikatnie, lecz na tyle mocno klepał mój policzek, by czuć trochę bólu. – Ta pięść wyląduje na Twojej twarzy, zrozumiano? – pokiwałam nerwowo głową, a gdy się odsunął, działałam natychmiastowo. Walnęłam go mocno w twarz, a następnie w krocze. Niall zwinął się w kłębek i jęcząc z bólu, padł na kolana co ja wykorzystałam i spierdoliłam gdzie pieprz rośnie. Mój bieg był szybki, a orientacja w terenie chujowa. Co chwila wchodziłam w jakieś ślepe zaułki tej pieprzonej Rezydencji, nie mogąc znaleźć jakiegoś pomieszczenia, w którym mogłam się zamknąć. Ciężko oddychając wbiegłam w korytarz, pełnego drzwi. Sprawdzałam każde, ciągnąc za klamkę, lecz te odmawiały posłuszeństwa. Rozdygotana, drżącymi nogami pognałam do następnego korytarza, gdzie były schody na piętro. Wbiegłam po nich na ostatnich siłach i słysząc jak Niall wrzeszczy moje imię, wpadłam do pierwszego lepszego pokoju. Na chwilę odetchnęłam z ulgą, lecz zesztywniałam gdy poczułam na swoich biodrach czyjeś ciepłe i duże dłonie. Obróciłam się powoli w stronę intruza i przed sobą zobaczyłam mulata, przyglądając mi się z ciekawością.
- Cholera – mruknęłam, a on się uśmiechnął złośliwie.
- Myślałem, że nie będziesz tak lekko myślna i nie będziesz znowu uciekała… Nie lubię karać, ale za to, że kopnęłaś mnie w jaja, należy Ci się nauczka – moje oczy się rozszerzyły się, gdy zdjął z siebie czarny T-Shirt.
- Nie, nie… - kręciłam głową, próbując się wydostać z pokoju, lecz drzwi były zamknięte. Moje serce stanęło.
- Ćśś… - mulat uśmiechnął się jeszcze bardziej złośliwie i zakneblował mi swoją koszulką usta. Spróbowałam się wyszarpać chłopakowi, ale on mocno trzymał mnie i zawiązał koszulkę na tyle mojej głowy i wziąwszy na ręce, co sprawiło mu lekką trudność, bo miotałam się jak szalona, położył mnie na swoich kolanach, gdy usiadł na dywanie. – Jeśli nie będziesz się szamotać, zaboli mniej – szepnął mi na ucho, które następnie przygryzł zębami. Zadrżałam i powstrzymałam głośny szloch, który cisnął mi się na usta.
- Zostaw mnie… - jęknęłam głośno, choć mój głos był częściowo stłumiony przez koszulkę między wargami.
- Zamknij się – warknął cicho, zdejmując ze mnie sweter i wykazując się tutaj troską, albo po prostu zaczął myśleć, podłożył mi nakrycie pod brodę. Następnie jego dłonie wkradły się pod mój brzuch i odpięły spodenki, zsuwając je z moich nóg. Zakwiliłam cicho, próbując jakoś sturlać się z jego kolan. – Przestań się kurwa ruszać, inaczej zerżnę Cię w to piękne dupsko – syknął, biorąc w prawą dłoń część mojego pośladka i pomiętosił go przez chwilę. Nie wiem dlaczego, ale spodobało mi się to. Za wiłam się lekko. – Ile masz lat… Jak się nazywasz?
- Cassie – odparłam cicho.
- Cassie… piękne imię… Więc, Cassie, ile masz lat?
- A na ile wyglądam, debilu? Na trzynaście? – prychnęłam, a palce mulata uszczypnęły mnie w pupę. Jęknęłam przeciągle.
- Ile masz lat? – wycedził przez zaciśnięte zęby, sunął czubkami palców po moich nogach, powodując u mnie gęsią skórkę.
- Dziewiętnaście – powiedziałam, poddając się.
- Cudownie – mruknął z aprobatą, głaszcząc mój lewy pośladek, a następnie z głośnym trzaskiem go uderzył. Krzyknęłam na całe gardło, zamykając oczy i zaciskając zęby na jego koszulce. – Masz dziewiętnaście lat, czyli tyle razy dostaniesz ode mnie klapsów. Jeden za pasem, jeszcze osiemnaście, Cassie i masz liczyć ze mną – mówił, ponownie uderzając moją pupę. Zaskowyczałam, lecz odliczałam z nim ten koszmar. Plask za plaskiem, trzask za trzaskiem i ten okropny ból na mojej skórze. Czułam, że zostaną na niej siniaki i purpurowe ślady.

Gdy mulat skończył moją udrękę, nie czułam pośladków. Były one odrętwiałe i mocno podrażnione przez dłoń chłopaka, a moja twarz była zalana zaschniętymi łzami.

Zostałam zbita pierwszy raz w życiu.

- Przy okazji, jestem Zayn, maleńka – mruczy do mojego ucha, nawet nie chcąc mnie zepchnąć ze swoich kolan. – Teraz chętnie sprawiłbym Ci trochę przyjemności, ale po tym, że chciałaś uciec odbiorę Ci ten zaszczyt – mówi dalej, specjalnie wpychając swoje długie palce między moje obolałe pośladki i głaskał moją kobiecość przez bieliznę. Zacisnęłam zęby, by ukryć to, że mi się podobało, co wyprawiały jego palce. – Jesteś mokra, więc moje klapsy Cię podnieciły? – Nacisnął mocniej wskazującym palcem na moją łechtaczkę, a ja zachłysnęłam się powietrzem. – Tak… Chciałabyś dojść, co nie? Pragniesz tego, co?
- Zaza?! – głośny wrzask dotarł do mnie zza drzwi, a ja nawet odetchnęłam z ulgą. Może i mi się to podobało, ale robił to Zayn! Ktoś inny, niż Niall!
- Co?! – odkrzyknął mulat, rozwiązując mi usta i zakładając mi spodenki ze swetrem.
- Jest u Ciebie Cassie?! – więc, mnie szukał. Kurwa mać.
- Jest – powiedział, uśmiechając się do mnie, a ja znowu zaczęłam dygotać ze strachu.
- Zayn, ty skurwielu, wiesz co on mi za kilka chwil zrobi?! – wyszeptałam nerwowo, a ten tylko się zaśmiał.
- Jest tu? – zapytał zdziwiony.
- Jest i zachowuje się wyjątkowo zgryźliwie – stwierdził, raz klaszcząc w ręce i usłyszałam trzask otwieranego zamka. Byłabym pod lekkim wrażeniem, gdybym nie była w chuj przestraszona. Nie minęła chwila, a do pokoju wpadł rozwścieczony Niall, a jego ręce były napięte jak struna.
Co tam Zayn, teraz czekało mnie starcie z Niall’em – tępym skurwielem.
- Dotknąłeś ją, stary? – zapytał go blondyn, zerkając na niego kątem oka.
- Nie – skłamał.
- To dlaczego do jasnej kurwy jest zapłakana?! – wydarł się. Jego oczy były czarne jak węgiel, a twarz nie zdradzała żadnych emocji…

Chwila, chwila, czy on się o mnie martwił, czy miałam rozdwojenie jaźni?

- Ukarałem ją – rzucił bezpłciowo. – Należało się jej.
- Jedyną osobą, która może ją karać jestem ja, bro i nie zapomnij o tym – fuknął, podchodząc do mnie i dokładnie obejrzał z przodu. – Tu nic… - Niall odwrócił mnie tyłem do siebie i dosłownie : z jego gardła wydobyło się zwierzęce warknięcie. – Zaza, czy ja mam Ci te wy żelowane włosy wsadzić w dupę?!
- To nauczka, że nie kopie się mężczyzn w jaja. Na drugi raz będzie pamiętała, że mojego świętego penisa się nie tyka.
- Co najwyżej nabawi się rzeżączki – warknął poirytowany, przyciągając mnie do siebie. – Zamów coś do jedzenia, głody jestem. Cassie pewnie też, prawda? – spojrzał na mnie łagodniej.

Och?

Pokiwałam niepewnie głową, masując swoją pupę, by załagodzić ból.

- Zamówię pizzę – mówi Zayn, wychodząc ze swojego pokoju i chwile czeka przed nim, aż i my z niego wyjdziemy. Gdy i to robimy, mulat znika na parterze, zostawiając mnie sam na sam z blondynem. Jego twarz diametralnie się zmieniła. Spoważniała, a oczy stały się ciemne i przerażające.

Cholera, cholera, cholera! 

- Więc, teraz moja kolej na karanie, Cassie.




********************************

Więc, powoli akcja się rozkręca :D Very Bad Zayn i very so much bad Niall XD Fajny z nich taki duet, co nie? XD

Następny rozdział w środę, jeśli będą komy! :D



15 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3


Katie.

21 komentarzy:

  1. O boże to jest cuuuudowne czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam słów
    Po prostu idealny

    OdpowiedzUsuń
  3. jezu idealne aż brak słów. nie mogę doczekać się nn :***

    OdpowiedzUsuń
  4. ZAJEBISTY ! Nie wiem co powiedzieć !
    A komów będzie dużo napewno :D

    OdpowiedzUsuń
  5. CASSIE! I Ty od nich uciekasz?! XD
    omg, rozdział za-rą-bis-ty! <3
    ahhh bad boys ;3
    czekam na NN ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne *.*
    Mam nadzieje ze Niall sie zmieni bo chce zeby byl z Cass :)))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty, nwm co powiedzieć

    OdpowiedzUsuń
  8. aaa....Zajebisty pisz dalej *,*

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny. Boski. Genialny. Czekam na następny z niecierpliwością. <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie piszesz, ale jak dla mnie za dużo jest tutaj elementów z Stockholm Syndrome. Przeczytałam tylko ten rozdział i nie wiem jak w poprzednich, ale czytając ten, to miałam w głowie tylko SS

    Zapraszam do mnie: http://you-are-dead-anyway.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG ! Uwielbiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. super czelam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny *.* Aww :) Ja cem nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Next next next next!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. boze cudowny czekam na nexta <33

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do dalszej pracy <3 Lov yaa <3