~ Cassie’s P.O.V ~
- Cco? – spytałam pełna szoku i czując w połowie ulgę. Co
miałam o tym myśleć? Niall przed chwilą wyznał mi miłość, a teraz mówi mi, że
zabił Zayn mojego ojca! Jeśli Niall mnie nie kłamał i o niczym nie wiedział… Nie,
to wtedy też nie. – Mój Boże, ja nnie wiem… jak zareagować.
- Nie musisz nic mówić – szepnął, głaszcząc delikatnie mój
policzek.
- Powinnam być na was mega wściekła, ale… gdyby ojciec nie
zrobił mi tyle krzywd przez całe moje nastoletnie życie… Cholera, on mnie
molestował!
- Chcesz o tym porozmawiać ze mną w końcu? Chyba teraz
możesz się przede mną otworzyć? – zaproponował, obejmując w pasie i przyciągnął
do siebie. Pokręciłam głową.
- Później – stwierdziłam, po czym odwróciłam się w jego
stronę. Nasze twarze były od siebie oddalone tylko na kilka centymetrów. –
Teraz chcę zapomnieć, choć na chwilę – szepnęłam, przebiegając palcami po jego
białym T-Shirtcie. – Chcę zapomnieć o jego dotyku i chcę zapamiętać tylko i
wyłącznie Twój – spojrzałam w jego błękitne oczy. – Kochaj mnie.
- Zawsze, maleńka – mruknął, łącząc nasze usta w długim i
czułym pocałunku. Oboje położyliśmy się na boku, lecz i tak chwilę później już
tkwiłam nad nim, siedząc mu na biodrach. W pokoju słychać było tylko mlaski
naszych, zderzających się ze sobą ust i przyśpieszone oddechy. Niall położył
dłonie na moich pośladkach, przyciskając do siebie jeszcze mocniej powodując u
mnie jęk rozkoszy, przez ocieranie się o niego biodrami, po czułym miejscu. – Kurwa –
syknął w moje usta, przekręcając nas i byłam pod nim i jego przenikliwym
spojrzeniem. – Kto by powiedział, że ty i ja…
- Cśś… - uciszyłam go kolejnym pocałunkiem, jednocześnie
pozbywając koszulki i rzucając byle gdzie. Dotknęłam jego klatki piersiowej,
niedbale całując jego usta, chcąc więcej. – Nie ładnie tak obmacywać – zganił
mnie, śmiejąc się pod nosem.
- Nie mogę? – spytałam go ze słodkim uśmieszkiem.
- Moja urocza Cassie… - powiedział tylko tyle i pozbył się
moich spodni i bluzki praktycznie, że w tym samym czasie. – Wiesz co mi się w Tobie
najbardziej spodobało? – pyta mnie, a jego dłonie wślizgnęły się pod moje
plecy, dopadając zapięcia stanika. – Twoje cycki – przyznał bez skrępowania, a
ja wręcz przeciwnie : zarumieniłam się. – Czyżbym zawstydził moją ukochaną
diablicę? – uśmiechnął się figlarnie, zsuwając zwinnie ze mnie stanik. – Te
piersi są takie… duże i miękkie – by potwierdzić swoje słowa jak ręce ujęły
moje piersi, które ledwo mieściły się w jego masywnych dłoniach. – Wszystkie
moje uległe były sztuczne, a ty… jesteś naturalnym cudem.
- Zawsze tyle będziesz gadał, by przeciąg moment wejścia we
mnie? – skwitowałam, pragnąc go. Potrzebowałam jego dotyku, a on zwodził mnie
do ostatniej chwili! Mój seksowny palant.
- Uwielbiasz to – uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Podenerwowana, rozpięłam jego spodnie i zsunęłam drażniąco powoli, by poczuł,
jak się w tej chwili czuję. W dodatku drugą dłonią w między czasie masowałam
jego ogromnego członka przez bokserki. Niall stęknął, zdejmując gwałtownie ze
mnie stringi i wbijając we mnie dwa palce w moje ciasne wnętrze.
- Niall! – jęknęłam gardłowo, wyginając się w łuk. Niall
tylko się uśmiechnął i bawił się mną, doprowadzając na skraj przepaści. –
Proszę, pieprz mnie… - błagałam go zduszonym głosem. Po jego minie widziałam,
że go to kręciło i słysząc moje błagania, podniecał się jeszcze bardziej.
Bo był Dominatem,
idiotko!
By nie być w tyle, z taką samą gwałtownością traktowałam
jego członka, jednocześnie pożerając jego usta w namiętnym pocałunku. Moje
ciało tonęło w rozkoszy, którą dawał mi blondyn.
- Niall, proszę… - stęknęłam po raz kolejny, wyginając się w
łuk przez jego palce głęboko mnie penetrujące. – Cholera! – krzyknęłam, gdy
dobił się do mojego punktu i przez jego stymulację doszłam z potężną siłą.
- Nie wyrażaj się! – jęknął i z zduszonym rykiem trysnął na
mój brzuch, szczytując. – To było dobre – odparł między głośnym westchnięciami.
Uśmiechnęłam się, całując go delikatnie. – Kocham Cię, Cassie, kurewsko mocno –
dodał po chwili, a moje serce ponownie mocniej zabiło.
- Też Cię kocham mój mężczyzno – szepnęłam, przyciągając
jego twarz do swojej, ramionami obejmując go w pasie. Niall całując mnie z
czułością, rozszerzył moje nogi i powoli we mnie wszedł. Spodziewałam się
gwałtowności, ostrego seksu z brzydkimi słowami… A tu taka niespodzianka. Nasze
ciała powoli poruszały się w stałym rytmie, nigdzie się nie śpiesząc. Kurczowo
trzymaliśmy się siebie, by nie oddalić się choćby na centymetr. Co chwilę
przechodziły po moim ciele dreszcze, które nie opuszczały mnie, odkąd
przekroczyłam próg tej Rezydencji. Nigdy nie pomyślałabym, że pokocham kogoś,
kto wielokrotnie mnie bił, pieprzył bez skrępowania… Teraz bez żadnej trudności
mówiłam mu, że go kocham. Czy ja nie byłam pokręcona?
- Powoli zaczynam lubić waniliowy seks – stwierdził pomiędzy
sapnięciami, pchając płynnie swoimi biodrami, wypełniając mnie po brzegi.
Syknęłam z rozkoszy, wbijając paznokcie w ramiona Niall’a i drapiąc je z całej
siły. – Ale ty i tak pozostajesz dzika – dodał, uśmiechając się zadziornie.
Jego męskość rozpychała mnie na boki, uderzając w czułe punkty.
- Niall – jęknęłam cicho, wtulając twarz w jego szyję i
muskając ją ustami.
- Jesteś blisko? – zapytał, przyśpieszając tempo. Ja również
dołączyłam się do jego ruchów i podczas głębokiego pocałunku doszliśmy drugi
raz, zastygając w miejscu. Zamknęłam oczy, przeżywając ogromną sensację.
- Jezu, kocham Cię, Niall – wydyszałam, patrząc w jego
szczęśliwe oczy. Nigdy nie widziałam go tak spełnionego i radosnego.
- Nie tak mocno, jak ja Ciebie, maleńka – i po tych słowach
złączył nasze usta w niekończącym się pocałunku.
***
- Ile lat miałaś kiedy… on zaczął Ci to robić? – spytał mnie
blondyn, głaszcząc mnie po mokrym ramionach podczas kąpieli, którą razem
braliśmy. Leżałam pomiędzy jego nogami, oparta o nagi tors z głową tuż pod jego
brodą, którą miał opartą na jej czubku.
- Jakoś tuż po śmierci mamy – odparłam z westchnięciem,
odpychając od siebie przykre obrazy z tamtego okresu. – Coś mu odbiło, a ja nie
wiedziałam co robił.
- Byłaś tylko dzieckiem, a ten sukinsyn… - warknął, napinając
się. Pogłaskałam go uspokajająco po dłoni, potem wplatając w nią swoje palce. –
Mów dalej, chcę wiedzieć.
- Na pewno? – upewniłam się, patrząc na niego niepewnie.
- Na pewno – uśmiechnął się w wymuszony sposób. Widziałam,
że był podenerwowany. I nie dziwiłam mu się.
- No i ciągnęło się to aż do momentu, dopóki nie
dowiedziałam się, na czym polega molestowanie – powiedziałam grobowym tonem. –
W sposób w jaki mnie dotykał… - odwróciłam się w stronę Niall’a wiedząc, że
jego spojrzenie mnie uspokoi. I tak było. – Nie wiedziałam, że to było złe –
dokończyłam z trudem. Zauważyłam jak jego szczęka się zaciska. Nie lubiłam, gdy
był zły. – Owszem, coś mi w tym nie pasowało, bo ojcowie moich koleżanek nie
dotykali ich po udach i po piersiach.
- Czy on kiedykolwiek… no wiesz…
- Nie, przecież byłam dziewicą jak mnie porwaliście –
wywróciłam oczami, a w moich ustach zabrzmiało to tak… obco. Dziewica.
- A czy ty… dotykałaś go? – wyczuwałam w jego głosie
obrzydzenie.
- Nie, choć nie raz próbował moją ręką go tam dotykać –
szepnęłam, zawstydzona. Niall mógł mnie wziąć za jakąś dziewczynkę pedofila czy
coś.
- Kiedy odkryłaś, że to było złe?
- Gdy miałam szesnaście lat. Wtedy dojrzewałam i na lekcjach
z psychologiem dowiedziałam się o takim czymś. Przez wiele lat byłam dotykana
przez własnego ojca tam, gdzie ty to robiłeś… i
nie mogę tego zrozumieć. Jak mój rodziciel mógł czerpać przyjemność z
takiego czegoś?! – zachlipałam pod koniec, dławiąc się łzami. Niall
automatycznie objął mnie i scałowywał moje łzy muśnięciami ust.
- Był skurwielem, Cassie. Nie warto płakać za kimś takim,
jak on.
- Nie płaczę za nim, tylko przez niego. To on zraził mnie do
męskiego dotyku, Niall. Dlatego tak bardzo nie chciałam na początku, byś mnie
dotykał. Bałam się, że ty też zrobisz mi krzywdę – mówiłam z trudem, wtulona
policzkiem w jego masywną szyję.
- Nadal się boisz? – spytał z niepokojem.
- Nie – odpowiedziałam natychmiast, kręcąc głową. – Wszystko
zmieniło się, gdy przestałeś patrzeć na mnie jak na dziwkę.
- Nigdy tak na Ciebie nie patrzyłem, Cassie. Może tak kiedyś
myślałem, ale nigdy nie mogłem na Ciebie spojrzeć jak na jakąś szmatę –
powiedział ze szczerością, całując mnie w czubek głowy.
- Miło jest mi to słyszeć – uśmiechnęłam się delikatnie,
przez co on też się uśmiechnął.
- Lubię to, gdy się przeze mnie uśmiechasz, wiesz? Jesteś
wtedy taka słodka i jeszcze bardziej bezbronna – zaśmialiśmy się głośno, przez
woda wokół nas poruszyła się.
- Jak myślisz, ile ta miła atmosfera może potrwać? Bo nic
nigdy nie trwa wiecznie – rzekłam, bawiąc się jego mięśniami na brzuchu.
Rozbawiło go to przez chwilę, potem na powrót spoważniał.
- Postaram się, by nic nie odbiło się na Tobie. Tutaj jesteś
bezpieczna, obiecuję Ci to – mruknął. – Chcę byś była szczęśliwa przy mnie.
- I jestem – posłałam mu kolejny ciepły uśmiech.
- Tyle musiałem na Ciebie czekać, Cassie – odparł, dotykając
mojego policzka.
- Masz mnie – wymamrotałam.
- Przepraszam Cię za wszystko, co Ci zrobiłem… Nie wiem
dlaczego to zrobiłem…
- Och, przestań ciągle przepraszać, Niall. Nie lubię litości
– powiedziałam, przytulając się do niego mocniej. – Lubię Cię pewnego siebie,
ale jednocześnie i słodkiego i troszczącego się o mnie.
- Jakiego jeszcze? – jego kąciki ust delikatnie podniosły
się do góry.
- Lubię Cię, gdy mnie dominujesz – odparłam mniej śmielej,
spuszczając głowę. Jego palce automatycznie chwyciły go i podniosły do góry.
- Nie masz się czego wstydzić, maleńka. Wiele z moich… -
przerwał, bo wiedział, że mogłam się speszyć.
- Spokojnie, nie obchodzą mnie Twoje byłe uległe – odparłam
zgodnie z prawdą. Owszem, interesowało mnie jego dawne życie i zamierzałam o
nie wypytać go któregoś dnia, ale jego uległe gówno mnie obchodziły. Gdyby
któraś z nich teraz weszłaby mi w drogę…
- Więc, wiele z moich uległych zaczynały to lubić po którymś
razie, ale… ja nie chciałbym, abyś ty była jedną z nich.
- Dlaczego? – zaciekawił mnie.
- Bo ty za wiele dla mnie znaczysz, a one były… nikim –
odparł beznamiętnie. – One chciały bym robił im krzywdę, bo inaczej by nie
doszły. Ja nie muszę stosować takich metod u Ciebie – przygryzł dolną wargę. –
Od początku nie widziałem Cię w tej roli, choć bardzo tego chciałem.
- A gdybym poprosiła Cię, by choć raz…
- Nie – przerwał mi napiętym jak struna głosem. – Nie chcę
Cię krzywdzić.
- Wiem, ale… ufam Ci, Niall. Myślę, że dam sobie radę.
- Ale ja mogę stracić nad sobą panowanie. Mogę być…
gwałtowny.
- Widziałam Cię w najwyższym stadium gwałtowności, Niall.
Poradzę sobie – zapewniłam go.
- Cassie, nie chcę byś zmuszała się…
- Niall, chcę tego – podniosłam się do góry by być z nim na
równi.
- Nie chcę Cię skrzywdzić.
- Nie skrzywdzisz. Poradzimy sobie – złączyłam nasze wargi
na chwilę w całość.
- Ale zapomnij, że dzisiaj dam Ci się namówić. Jeśli już :
wezmę Cię w chwili, w której najmniej się tego spodziewasz – zauważyłam w jego
oczach tajemniczy błysk. – I dzisiaj chcę Cię kochać i chcę, by był to nasz
dzień, skarbie.
- Kocham Cię, Niall – szepnęłam w jego usta.
- Jak widać, nie tylko mi podoba
się mówienie tych słów – uśmiechnęliśmy się promiennie do siebie jak małe
dzieci i gorąco pocałowaliśmy, chłonąc tę chwilę w jak największych ilościach.
****************************
No to takie rzeczy się dzieją ^^ :D Jak się podobał rozdział? Co myślicie o prośbie Cassie, by Niall ją zdominował, tak jak jego uległe? Czy obojgu im to wyjdzie na dobre, czy powstaną zgrzyty w ich związku?
Kochani! Nowy blog tuż tuż, a ja mam dla was ANKIETĘ na głównej stronie bloga! Są tam trzy propozycje i to wy zdecydujecie, jak będzie się nazywał mój nowy blog! Do dzieła!
29 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!!! :* <3
Komentujcie <3
K.