- Usiłuję Ci
powiedzieć, że znaczysz więcej, a ty pierdolisz takie bzdury?
- Jakie bz… co? –
otwieram lekko usta ze zdziwienia.
- Niall, o czym ty mówisz? – pytam cicho, a moje serce o
mało co nie wyskakuje mi z piersi. Czy on faktycznie był świadomy tego, co
mówił? Czy robił mnie w konia?
- Jesteś moja i nikt inny nie może Cię posiąść – mówi pewnym
głosem, ściskając moją talię, jednocześnie swoją miednicą napierając jeszcze
mocniej na moją. Wyprostowałam się z lekko otwartymi ustami, bo to było strasznie
przyjemne!
- Możemy normalnie porozmawiać, a nie nawzajem doprowadzać
do ekstazy? Bo prędzej dojdę, nim odpowiem na Twoje pytania…
Boże, czy naprawdę to
powiedziałam?!
- Jesteś blisko? Podniecają Cię nasze pieszczoty? – pyta
mnie zmysłowym głosem, przenosząc swoją dłoń z mojego tyłka, wprost na
kobiecość. Zadrżałam z przyjemności, jaką mi dawał jego dotyk.
A nawet jeszcze nie
zaczął mnie pieścić! To chore!
Ale jakże zajebiste…
- Niall… - sapnęłam, gdy jego jeden z palców wkradł się w między
moje fałdki i nacisnął na moją łechtaczkę.
- Uwielbiam Cię tam dotykać, wiesz? Jesteś dla mnie zawsze
taka wilgotna… i taka dobra… - jego usta spoczęły na moich, delikatnie je
całując, a palcem doprowadzał mnie na skraj szaleństwa. – Powiedz, że jesteś
moja, chcę to od Ciebie usłyszeć, maleńka…. – do mojej słodkiej tortury dołożył
kolejny palec. Jęknęłam głośno, przybliżając bezwstydnie biodra do swojego,
upragnionego celu. – Powiedz mi! Wtedy pozwolę Ci dojść! – szepcze w moje
wargi, przejeżdżając po nich językiem.
- Niall! – stęknęłam, wbijając palce w jego wargi. Syknął
pojedynczo, skręcając palce we mnie. – Mój Boże… - moja głowa opadła na jego
ramię, którą chwilę później podniósł wolną dłonią i trzymał mocno za podbródek.
Byłam poniekąd uwięziona w jego sidłach.
- Powiedz – warknął, a jego wzrok świdrował moją twarz z
lekkim, ironicznym uśmiechem i wbił we mnie palce tak, że załkałam z
przyjemności i…
- Tak, jestem Twoja! – krzyknęłam i bez jego pozwolenia,
doszłam, zalewając jego palce swoimi sokami, a on trzymał mnie szamoczącą się,
nie mogąc znieść przyjemności, która ogarnęła mnie z dużą siłą.
- O tak, Cassie… Poczuj to… - szepcze z przejęciem, wciąż
pracując swoimi palcami we mnie.
- Niall! – jęknęłam głośno, gdy doszłam po raz drugi chwilę
później. Ten orgazm był zdecydowanie większy i bardziej paraliżujący.
- Cassie, cholera! – wpił się w wargami w moje, zostawiając
moją clitoris w spokoju. – Doprowadzasz mnie do szaleństwa! – mówił między
pocałunkami.
Na tym się nie skończyło.
***
- Gdzie mnie zabierasz? – zapytałam, wsiadając do auta
następnego dnia przed południem, a on na miejscu kierowcy, odpalając od razu
auto.
- Na małe zakupy – oświadczył z tajemniczym uśmiechem, na co
się lekko zmartwiłam.
- Chyba nie zabierasz mnie do sex shopu? Jakoś nie marzy mi
się patrzenie na sztuczne kutasy – rzekłam z powagą, na co się krótko zaśmiał.
- Nie musisz, masz swojego, bez żadnych plastików –
zarumieniłam się lekko i spojrzałam się za okno, ukrywając ten fakt. – Mam
nadzieję, że kiedyś się troszkę nim zajmiesz…
- Musimy o tym gadać? – spytałam, niemal piskliwym głosem.
Niall zaśmiał się ponownie.
- Zawstydzam Cię?
- Tak, właśnie tak! – sama parskam śmiechem.
- Ale podoba Ci się tak prowadzę Cię do orgazmu, prawda?
Lubisz to – Niall przygryzł zmysłowo wargę i jedna jego dłoń wylądowała na moim
lewym udzie. Zadrżałam. – O tak, jak najbardziej to lubisz. Pragniesz bym
sprawiał Ci przyjemności, maleńka?
- Może patrz na drogę? – pytam ze ściśniętym gardłem.
- Spokojnie, nie spowoduję wypadku – uśmiechnął się
zadziornie, ale widząc moją lekko przestraszoną minę, siadł prosto, kładąc obie
dłonie na kierownicy i skupił się na drodze. Odetchnęłam w duchu.
- Po co znowu zabierasz mnie do sklepów? Chyba kupiłeś mi
wszystkie potrzebne do życia rzeczy?
- Zabieram Cię do sklepu jednej z moich asystentek – odparł
bezpłciowo.
- I co z tego? – prychnęłam.
O tak, dawna ja
powracała.
- I to z tego, że prowadzi sklep z moją ulubioną odzieżą –
po tych słowach, spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
- Chyba nie zamierzasz wybierać mi bielizny i mnie w nią
ubierać? – mówię ostro.
- A co ty myślałaś? W tej kwestii mam najwięcej do
powiedzenia – odpowiedział mi tym samym tonem, uciszając do końca jazdy.
Zatrzymaliśmy się pod Triumphem w samym centrum Londynu. Każdy z przechodniów
zerkał w naszą stronę, gdy wysiadaliśmy z auta. No tak : Niall był bardzo znany
w Wielkiej Brytanii : bardzo dobry biznesman, niewiarygodnie przystojny,
cholernie seksowny, w łóżku bezbłędny… Na samą myśl o tym, co wyprawia swoimi
palcami robię się mokra!
- Panie Horan! – na wejściu powitała nas wysoka brunetka.
Może i nie była zbyt urodziwa z twarzy, ale jej nogi… nawet ja poczułam kompleksy,
bo byłam niska i niezbyt szczupła.
- Dzień dobry Panno Johanson – przywitał ją Niall po
„szefowsku”.
- Co Pana sprowadza do naszego sklepu?
Halo, czy ja jestem do
chuja niewidzialna czy jak?!
- Chciałbym abyś wybrała kilka ładnych i dosyć odważnych zestawów
dla Panny Anderwood – powiedział, obejmując mnie przez chwilę ramieniem w
talii, a potem popchnął mnie delikatnie w stronę dziewczyny. – Dam wam chwilę.
Potem chcę zobaczyć efekty waszych poszukiwań.
- Postaram się aby się Panu wszystko spodobało – dziewczyna
chwyciła mnie entuzjastycznie za ramię i poprowadziła w głąb sklepu. – A niech
mnie, sam Niall Horan zabrał Cię na zakupy! Wiesz, ile dziewczyn chciałoby być
na Twoim miejscu?
Gdybyś tylko
wiedziała, że preferuje BDSM i dominacje… szybciutko zmieniłabyś zdanie na jego
temat.
- Pewnie tak – zignorowałam swoje natrętne myśli.
- Na pewno! Gdyby to tak mnie tu przyprowadził… Wydałabym
cały jego dorobek!
Co za suka!
- Dobra, czego szukamy? – zapytała po chwili, zatrzymując
się ze mną na dziale z bardzo drogą bielizną.
- Naprawdę? – wskazuję na stanik, który no co jak co, ale
był piękny, ale 500 funtów?!
- Jesteśmy jednym z droższych sklepów w Wielkiej Brytanii.
Jeśli naszą bieliznę ma sama Kate Upton, to coś jednak znaczy – uśmiechnęła się
szelmowsko. – W czym Pani…
- Jestem Cassie, nie nazywaj mnie Panią – parsknęłam,
oglądając z niechęcią bieliznę, którą mi pokazywała. Kilka rzeczy wpadło mi w
oko, lecz tego nie pokazywałam. Nie miałam zamiaru tego przymierzać i tym
bardziej pokazywać się w tym Niallowi, którego wzrok czułam na swojej dupie.
Spojrzałam na niego przelotnie. Miałam nadzieję, że może podrywa jakąś
ekspedientkę albo klientkę, ale on był skupiony na mnie. Zarumieniłam się
lekko, odwracając wzrok.
- W porządku Cassie… Więc, w czym gustujesz?
- Koronka – palnęłam bezmyślnie, a w myślach kopnęłam się w
dupę.
- Świetnie! Rano dostaliśmy świeżą dostawę od Victoria’s
Secrets, powinno Ci się spodobać, zaraz wracam – i truchtem zniknęła między
półkami. W tym samym czasie poczułam czyjąś dużą dłoń w dole moich pleców.
Wyprostowałam się jak struna i odwróciłam w stronę Niall’a.
- Jesteś szalony jeśli myślałeś, że pozwolę Ci kupić
cokolwiek z tego sklepu – niemal warknęłam, czując na sobie wzrok wścibskich
kobiet.
- Nie wyjdziemy stąd dopóki nie zobaczę się w przynajmniej
kilku kompletach – odparł dobitnie, przenosząc wzrok na bieliznę za mną. – Hm…
To by Ci pasowało na dzisiejszy wieczór… - Niall dotyka dłonią satynowego
kompletu.
- Co? Wieczór? – marszczę brwi z konsternacją.
- Tak, dzisiaj wprowadzimy kilka nowości. Czas urozmaicić
nasze współżycie, Panno Anderwood.
- A co jeśli nie chcę?
- Naprawdę mnie to nie obchodzi – widzę w jego oczach, że
cierpliwość powoli spadała do zera. Z cichym westchnięciem powracam do
oglądania bielizną. – Przymierz to – Niall wpycha mi do rąk kilka sekund
później łososiowy komplet składający się ze stanika, dosyć przyzwoitego,
oczywiście z koronki i figi, które… jezu, gdzie one miały materiał?
Jednak bez słowa przyjęłam to, a potem i następne trzy
komplety, które dla mnie wybrał, a potem jeszcze rzeczy, które przyniosła mi
asystentka Niall’a.
- Życzą sobie Państwo przymierzalnię normalną czy…
- Prywatną, Panno Johanson – powiedział Niall, nim zdążyłam
otworzyć usta. Powstrzymałam się z trudem od zgryźliwego komentarza i
ruszyliśmy za dziewczyną, która wprowadziła nas do przymierzalni. Była ona
zdecydowanie bardziej ekskluzywna i bardziej dostojna, od tych normalnych. No i
była ona jedna, co oznaczało pewnie, że takich klientów jak Niall nie mieli
zbyt wielu.
- W razie, czego jestem na sklepie – odparła przed wyjściem,
a gdy zostałam sam na sam z Niallem, zrobiło się…
dziwnie.
- Może byś się odwrócił? – zapytałam, niezbyt uprzejmym
tonem.
- Chcę oglądać to, co moje – rzekł z zawadiackim uśmiechem
- Ale…
- Cassie, wydziałem Cię już nago, czego się tu krępować? –
chłopak podchodzi do mnie powoli i przyciąga do siebie, gdy jestem na
wyciągnięcie jego ręki. Bielizna, którą miałam w rękach ląduje na małym
stoliczku obok nas, a ja nie widzę, nic prócz jego pięknych, błękitnych oczu. –
Mam Cię rozebrać czy sama to zrobisz? – nie odpowiedziałam mu, lecz
uśmiechnęłam lekko i kusząco.
Jeśli on czerpał
przyjemność z naszego, małego układziku, to czemu ja bym nie mogła?
- Sam sobie odpowiedz na to pytanie – przygryzłam dolną
wargę i figlarnie położyłam dłoń na jego kroczu, ściskając pojedynczo. Niall
wziął głębszy oddech, ale widziałam, że mu się podobało. Niall zdarł ze mnie
płaszcz, który miałam na sobie i położył go na oparciu fotela, na którym po
chwili usiadł. Spojrzałam na niego zdezorientowana. – Co ty robisz?
- Rozbierz się dla mnie – rozsiadł się wygodnie w siedzisku,
zakładając nogę na nogę. Zauważyłam również, że spodnie w okolicach, gdzie
znajdowała się jego męskość, była uwypuklona.
- Co?
- Nie słyszałeś? Rozbieraj się, tylko zmysłowo i powoli.
Chcę widzieć wszystko, całą Ciebie.