Do domu wróciłam całkowicie otępiała. Nie wiedziałam jak
zareagować… Będę miała dzieci… Nie dziecko, a dwójkę dzieci. Zostałam rzucona
na głęboką wodę. Teraz stawiałam sobie główne pytanie :
Jak ja do cholery powiem to Niall’owi? Jak on to przyjmie?
Czy po tym wszystkim będzie na to gotowy? Miałam mieszane uczucia i… bałam się.
Zwłaszcza jego reakcji. Znałam Niall’a zbyt dobrze. Mógł wybuchnąć złością,
zbyć mnie śmiechem lub cieszyć się razem ze mną, co było moim marzeniem. Widziałam
Niall’a w roli ojca.
Ale nie wiem czy Niall
siebie tak spostrzegał.
- Jak zakupy? – spytał mnie Niall, odrywając się od robienia
pompek. Niall powoli wracał do formy. Uwielbiał się zmęczyć, spocić, a ja
napawałam tym oczy. Szczególnie wtedy, gdy jego mięśnie były napięte i pokryte
potem.
- Nie było nic ciekawego, Don się obkupiła – parsknęłam
śmiechem, siadając na łóżku.
Spokój Cassie, musisz
być opanowana. O wszystkim powiesz mu w swoim czasie.
- Wyglądasz na zmęczoną – stwierdził, kucając między moimi
nogami.
Och Niall, gdybyś
tylko wiedział dlaczego…
- Bo jestem – uśmiechnęłam się słabo.
- Kąpiel? – pokiwałam ochoczo głową. – Chodź – Niall wplątał
palce w moje obie dłonie i zaprowadził do łazienki. Posadził mnie na sedesie,
po czym nachylił się nad skandalicznie dużą białą wanną i odkręcił kurek z
wodą. Po pomieszczeniu rozniósł się odgłos uderzanej wody o ściany wanny. Niall
klęknął między moimi nogami i spojrzał na mnie z uśmiechem. – Wyglądasz tak
uroczo, gdy jesteś śpiąca.
- Przy Tobie sen zawsze odchodzi na drugi plan, Horan –
powiedziałam, puszczając mu oczko.
Dobrze Ci idzie,
Cassie. Bądź sobą.
- Przy mnie? No coś ty – prychnął, wywracając oczami.
- Takie niewiniątko – parsknęłam śmiechem, głaszcząc dłonią
jego policzek.
- Pierwszy raz mamy spokój – odparł przebiegając dłońmi po
moich udach. Zadrżałam, rumieniąc się lekko. – I chciałbym go dobrze
wykorzystać.
- Noc dopiero się zaczęła – powiedziałam, przekrzywiając
głowę i patrząc na niego z zadziornym uśmiechem.
- I to mi się podoba – mruknął z aprobatą, biorąc moje usta
w lekkim pocałunku. Uśmiechnęłam się delikatnie i objęłam go rękoma w szyi.
Niall wstał jednocześnie pociągając mnie za sobą i przyciągnął mnie do swojej
klatki piersiowej. Nasze wargi prowadziły przyjemną i nieśpieszną zabawę.
Języki pieściły się nawzajem, wzbudzały seksualną frustracją, a dłońmi
błądziliśmy po swoich rozgrzanych ciałach. Raptownie zapomniałam o wszystkim,
co mnie tego dnia trapiło.
Był tylko Niall.
- Och Cassie – jęknął w moje wargi, przenosząc swoje dłonie
pod moją bluzkę, którą podwinął do góry i definitywnie się jej pozbył. Chwilę
później tuż obok niej leżały moje leginsy. Zostałam w samej bieliźnie.
Ukradkiem zerknęłam na brzuch, który nadal był płaski. Powróciłam wzrokiem na
twarz Niall’a i przyłapałam go na zachłannym pożeraniu oczami mojego biustu i
pozostałych części ciała.
- Nie ładnie jest tak bezczelnie obczajać kobietę, Horan –
zganiłam go, rozpinając jego spodnie i bez wahania zsunęłam je z jego umięśnionych
nóg.
- Ja mogę wszystko, maleńka – puścił mi oczko i rozpiął mój
stanik, a zębami zsunął ramiączka z moich ramion.
- Władczo – skomentowałam, strzepując z siebie stanik. Oczy
Niall’a jak zwykle rozbłysły ogniem na ich widok.
Już bałam się pomyśleć
co będzie działo się z moimi cyckami podczas ciąży.
- Bo to ja – warknął i zrobił coś, czego w ogóle się po nim
nie spodziewałam. Przerzucił mnie przez swoje ramię niczym worek ziemniaków po
czym wrzucił do wanny, w której wylądowałam z głośnym hukiem. Woda rozprysła
wokół nas, która w większości wylądowała na mnie.
- Nie wierzę, że to zrobiłeś! – pisnęłam
- Mmm, mokra cipka – syknął, a ja oblałam się rumieńcem
słysząc te słowa. Uwielbiałam gdy był zboczony, ale zazwyczaj mnie też tym
krępował. Moje podbrzusze zacisnęło się, a piersi stały się twarde. Niall
uśmiechnął się zadziornie widząc moją reakcję i zdjął z siebie koszulkę, potem
i bokserki. Jego członek stał na baczność, twardy jak stal. Przygryzłam dolną
wargę, przyłapując się na przypatrywaniu jego penisowi o kilka sekund za długo.
Odwróciłam speszona wzrok i przeniosłam go na twarz Niall’a, z której nie
schodził szeroki i pewny uśmiech. Niall nie spuszczając oczu z mojego ciała
wszedł do wanny, siadając naprzeciwko mnie. – Powiedz mi… Pieściłaś się kiedyś?
Kurwa, kłamać czy nie?
Pokiwałam niepewnie głową i odrzuciłam swoje włosy do tyłu.
- Na oczach Dereca? – zapytał, a jego ton stał się niższy.
- Kazał mi – szepnęłam.
- No tak, bo to Derec – westchnął Niall. – Okay, więc… czas
trochę na zabawy w stylu Horana.
Jasna cholera.
- Nazwijmy to… kto dojdzie pierwszy? – parsknął śmiechem.
- Bardzo kreatywnie – skwitowałam.
- Nie pyskuj – uśmiechnął się zadziornie. – Jeśli ty dzięki
moim słowom dojdziesz pierwsza porządnie Cię wypieprzę, bez żadnych skrupułów…
tak jak to moja maleńka Cassie lubi.
- A jeśli ja wygram?
- Zrobimy co tylko zechcesz – odparł, wsuwając rękę między
moje zaciśnięte uda. Rozsunęłam je powoli, spoglądając na Niall’a spod swoich
rzęs. – Pupa do góry, trzeba się tego pozbyć – oczywiście mówił o mojej
bieliźnie, którą jeszcze miałam na sobie. Uniosłam swoje biodra, by Niall mógł
zwinnie pozbyć się moich skąpych fig. Gdy to zrobił rzucił je na stertę naszych
ubrań na podłodze. Z ciężkim oddech oparłam głowę o ścianę, rozstawiając swoje
nogi tak szeroko, na ile pozwalała mi wanna. Niall oblizał dolną wargę, bez
skrępowana wbijając wzrok w moją kobiecość. Zadrżałam przez moc jego
spojrzenia. – Pokaż mi jak się zaspokajasz… Chcę to zobaczyć – mruknął. Swoją
prawą ręką przebiegłam po ciele, kładąc ją na piersi na końcu jej wędrówki. Niall
również wygodnie się ułożył, a jedna z jego dłoni zaczęła sunąć po jego
sterczącym członku. Starałam się na to nie patrzeć i skupiłam się na adorowaniu
go wzrokiem. Ze słodkim uśmiechem położyłam swoją rękę na udzie, niedaleko centrum.
– Zwlekasz – stwierdził niskim głosem zwalniając swoje ruchy.
- Im wolniej tym lepszy ma się orgazm – zauważyłam.
- Wolniej czy szybciej i tak krzyczysz – uśmiechnął się
złośliwie.
- Ja krzyczę? A słyszysz swoje zwierzęce ryki gdy
dochodzisz? – spytałam go, palcami przebiegając po swojej łechtaczce.
Zachłysnęłam się powietrzem, przymykając delikatnie oczy. – Albo gdy tryskasz
we mnie?
- Nic nie przebija momentu, gdy zaciskasz się na mnie, a
Twoje głośne jęki roznoszą się po pokoju – odparł. Moje podbrzusze zacisnęło
się jeszcze bardziej, niż chwilę temu. Moja dłoń automatycznie przyśpieszyła,
podjudzając łechtaczkę i pieszcząc ją. – Uwielbiam całować Twoje piersi, ssać
sutki, które są zawsze dla mnie sterczące i gotowe.
- Niall – sapnęłam cicho, wyginając się w lekki łuk.
- A moment, gdy docieram do Twojej małej… słodkiej
kobiecości jest najlepszy jaki miałem w życiu – mówił dalej. Zauważyłam, że
jego dłoń również poruszała się dwa razy szybciej.
- Czuję to samo, gdy mogę ssać Twojego penisa – powiedziałam
zachrypniętym głosem, z trudem powstrzymując się od granicy, gdzie nie miałabym
już odwrotu. – To jest tak lizanie świętego Grala wśród kutasów, Niall.
- Cassie, cholera… - warknął. – Nawet nie wiesz jak bardzo
chciałbym Cię teraz przepieprzyć… Twoja cipka błagała by o więcej z każdym
orgazmem… i nie miałaby dość.
- Niall! – nie udało mi się już powstrzymać głośnego jęku.
Moje palce ślizgały się w wilgoci i pragnęłam, by Niall wszystko zakończył.
No i dał mi mocny
orgazm tak przy okazji.
- Niall, proszę… - patrzę na niego pod osłoną namiętności.
- O co maleńka? – syknął głosem pełnym pożądania.
- Weź mnie – wystękałam. Na odzew nie musiałam długo czekać.
Niall znalazł się nade mną w szybkim tempie i niemal od razu wszedł w moją
kobiecość. Krzyknęłam cicho, przygryzając mocno dolną wargę, prawie do krwi.
- Cassie, kurwa! Jesteś taka idealna! – wyszeptał w moje
wargi, które gorączkowo całował. W takim samym rytmie wbijał się we mnie biodrami.
To było nie do zniesienia. Chwyciłam się jego bicepsów i zatopiłam w nich mocno
palce. – Jesteś blisko?
- Tak! – wydyszałam drżąc z nadchodzącej przyjemności.
- Pulsujesz – syknął, dłonią odnajdując moją łechtaczkę. Ze
stłumionym wrzaskiem doszłam, zaciskając się na jego penisie i wariując z
rozkoszy. Łechtaczka bolała mnie przez ogromną przyjemność. Wiłam się w jego
ramionach. Niall osiągnął szczyt w tym samym momencie co ja, a nasze soki
podniecenia zmieszały się ze sobą.
- Więc… Kto wygrał? – zapytałam z małą zadyszką.
- Chyba nagroda uszczęśliwiła nas oboje – stwierdził.
***
~ Niall’s P.O.V ~
Cassie zasnęła dość wcześnie tego dnia. Wcześniej
wspominała, że była zmęczona. Gdy spała wyglądała jeszcze bardziej urzekająco i
uroczo.
- Niall? – usłyszałem cichy szept. Podniosłem głowę i
spojrzałem na Donatellę, której głowa wystawała pomiędzy drzwiami, a framugą.
- Co? – spytałem bezgłośnie.
- Jesteś potrzebny pilnie na dole, to ważne – odparła. Z
westchnięciem wstałem bezszelestnie z łóżka. Wziąłem swoje dresy z fotela i je
założyłem.
- Oby to było warte zachodu – powiedziałem, wychodząc z
sypialni i zbiegłem na dół. Chłopacy o dziwo byli ubrani, a nasza broń leżała
na jadalnym stole. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Zayn’a. – Co się dzieje,
do cholery?
- Zlokalizowaliśmy Bill’a. Ukrywa się w starych magazynach
na obrzeżach Bradford. Mamy niewiele czasu…
- Chwila! – przerwałem mu ostro. – Jedziemy teraz?
- Nie ma na co czekać – powiedział Liam, ładując colta.
- Kto zostanie z dziewczynami?
- Ja – odezwał się Harry, opierając się o ścianę i
wszystkiemu przyglądał się z boku. – Idź się ogarnij.
- Ale…
- Już – warknął. Westchnąłem i wróciłem na górę. Cassie
nadal była pogrążona we śnie. Na chwilę przysiadłem tuż obok niej i musnąłem dłonią
jej policzki. Na moje nieszczęście obudziła się.
- Co się dzieje? – pomrugała kilka razy powiekami i ziewnęła
cicho.
- Chłopacy namierzyli Bill’a – powiedziałem cicho, głaszcząc
lekko jej policzek.
- I co w związku z tym? – spytała ponownie.
- Zaraz jedziemy – mruknąłem. Poczułem jak Cassie zamiera.
- Niall, tylko nie to… - wyszeptała drżącym głosem.
- Cassie…
- Nie! – krzyknęła, a po jej twarzy zaczęły ciec łzy.
Natychmiast porwałem ją w ramiona, mocno otaczając ją rękoma.
- Cśś…
- Nie chcę abyś szedł Niall – wychlipała w moją pierś. – Nie
wytrzymam jeśli stanie się coś i Tobie.
- Nic mi nie będzie, maleńka – powiedziałem cicho. Aż mnie
serce bolało na widok jej takiej zrozpaczonej. Nie chciałem jej zostawiać.
Wszystko było takie… świeże. Bycie samej jej nie służyło. Potrzebowała mnie.
- On Cię skrzywdzi… Nie chcę abyś zginął – sapnęła
płaczliwie, zaciskając swoje drobne dłonie na mojej koszulce.
- Cśś, wrócę cały i zdrowy – odparłem i cmoknąłem ją w
czubek głowy, z niechęcią puszczając. W szybkim tempie ubrałem się, nie
zapominając o kamizelce kuloodpornej. Wiedziałem, że Bill będzie próbował mnie
załatwić. Musiałem być i na to gotowy. Cassie siedziała na łóżku, zalewając się
łzami. Próbowałem być twardy i sam się nie popłakać. Musiałem się w miarę
trzymać do końca akcji. Nie mogłem okazać słabości. – Cassie, spójrz na mnie –
poprosiłem łagodnie. Cassie popatrzyła na mnie szklistymi oczami. – To jest już
ostatni raz gdy biorę udział w tego rodzaju akcjach. Nigdy nie zrezygnuje z
gangu i jego interesów, ale… potem będę wyłącznie Twój i tylko Twój.
- Tylko do mnie wróć, tyle chcę – mruknęła podnosząc się
delikatnie do góry i złożyła na moich ustach czuły pocałunek. Odwzajemniłem go
krótko. Z ciężkim oddech oderwałem się od niego i nie odwracając się wyszedłem
z pokoju. Wiedziałem, że gdybym spojrzał na nią ponownie, nigdzie bym nie
poszedł.
- Gotowy? – zapytał mnie Zayn, który jako jedyny tkwił w
salonie. Harry i Donatella siedzieli na kanapie i cicho ze sobą rozmawiali.
- Gotowy – potwierdziłem biorąc od niego broń, którą dla
mnie przygotował. – Idź do Cassie, Don – odparłem do dziewczyny, która oderwała
się od konwersacji z Harrym.
- W porządku – kiwnęła głową i pobiegła na górę.
- Będziemy w kontakcie – powiedziałem do Harrego.
- Jasne szefie – zadrwił śpiącym tonem. Wywróciłem oczami i
zacząłem kierować się z Zayn’em do wyjścia. Gdy już byłem na schodach werandy
usłyszałem jej głos.
- Niall! – odwróciłem się machinalnie i ujrzałem Cassie, już
trochę w lepszym stanie, lecz nadal nie był dla mnie zadowalający. – Weź to –
wyciągnęła rękę w moją stronę z jakąś kartką. Zmarszczyłem brwi.
- Co to jest? – zapytałem pełen konsternacji.
- Zobacz dopiero w aucie – powiedziała z lekkim uśmiechem.
Wziąłem od niej kartkę i ostatni raz pocałowałem. Każde muśnięcie jej ust mogło
być moim ostatnim.
- Kocham Cię skarbie – mruknąłem, a po skończonym całusie
cmoknąłem ją w czubek nosa.
- Ja Ciebie bardziej – odparła i odsunęła się ode mnie na
kilka kroków. Z wahaniem odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do auta.
- Masz do czego wracać stary, lepiej się postaraj – rzekł
Louis, odpalając silnik naszego Vana.
- Wiem – westchnąłem i spojrzałem ukradkiem na dłoń, w
której trzymałem tajemniczą kartkę.
- Co to jest? – zapytał Lou patrząc na to samo co ja.
- Nie wiem, Cassie dała mi to przed chwilą – powiedziałem
cicho i rozwinąłem ową rzecz. Było to zdjęcie. Z początku nie wiedziałem co ono
oznaczało… Potem jednak ogarnąłem swoje myśli i doszło to do mnie. Moje serce
przyśpieszyło.
- I co? – dopytywał się Lou.
kocham to <3 szkoda ze niedlugo konczysz to opowiadanie :(
OdpowiedzUsuńubostwiam !!!! <3 *.*
OdpowiedzUsuń