W nocy od razu poczułam nieobecność Niall’a przy swoim boku.
Otworzyłam oczy i powitała mnie ciemność, było jej aż za nadto. Część łóżka, po
której leżał Niall była rozkopana.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i
zapaliłam lampkę stojącą na szafce nocnej. Przetarłam oczy i przeciągnęłam,
jednocześnie zerkając na zegarek. Czy on już miał w zwyczaju wstawać o trzeciej
rano? Po niechętnym wstaniu z łóżka założyłam na siebie bieliznę ( pierwszy raz
od wielu dni ), swoje leginsy, za dużą bluzę i skarpetki wraz ze znoszonymi
conversami, gdyż było dosyć chłodno, w zwyczaju wyszłabym w samej koszulce
Niall’a i na bosaka. Co mnie zbiło z tropu? Głucha cisza. Rozejrzałam się po
długim korytarzu. Nikogo w nim nie było. To mnie jeszcze bardziej zmartwiło. Zawahałam
się przed pójściem na dół. Zazwyczaj Niall był w swoim gabinecie, albo grał
gdzieś w zaciszu kojące melodie na gitarze. W końcu po cichu zeszłam na dół co
chwilę rozglądając się wokół własnej osi.
- Niall? – powiedziałam trochę głośniej, niż zamierzałam,
lecz i tak odpowiedziała mi cisza. Zadrżałam, bynajmniej nie zimna. Gdy
chciałam chwycić po komórkę Niall’a, która leżała na blacie kuchennym,
usłyszałam cichy męski śmiech za swoimi plecami. Zamarłam. Zrobiło mi się sucho
w gardle i nie byłam w stanie nic powiedzieć.
- Twój Niall jest chwilowo niedostępny – napastnik ma głos
niski i mam ciarki na całym ciele ze strachu. – Tak jak i ty – po tych słowach
przyłożył mi białą szmatkę do ust. Zaczęłam się z nim szarpać i jakkolwiek go
uderzyć. Machałam swoimi kończynami i głową, by odsunąć się od tajemniczej
szmatki, która pachniała niezbyt urzekająco. Po kilku sekundach poczułam jak
moje ciało słabnie w jego uścisku, a moje oczy robią się ciężkie, aż w końcu
powieki opadają, a ja tracę przytomność.
***
Budzę się, mając nadzieję, że był to tylko ten jeden ze
snów, który wydaje się tak realny, że dostaje się dreszczy na całym ciele.
Jednak po otworzeniu oczu zobaczyłam, że byłam w zupełnie innym miejscu.
Pomieszczenie wyglądało… dość przyzwoicie, ale ja starałam się wbić do swojego
umysłu, że było ono obskurne i obrzydliwe. Ściany były pomalowane na głęboką
czerwień, a ściany pokryte czarnym dywanem. Po obu stronach pokoju stały dwa
niezbyt duże łóżka pokryte białą, szpitalną kołdrą. Z trudem rozejrzałam się po
reszcie pokoju. Moja głowa była strasznie ociężała i musiałam wytężyć wzrok by
cokolwiek zobaczyć. Chciałam się podnieść, lecz moje ręce napotkały na swojej
drodze przeszkodę. Siedziałam na ziemi, a ręce były przyczepione do kajdan,
których łańcuchy były przymocowane do ścian. Szarpnęłam nimi mocniej, a potem i
jeszcze raz i kolejny, z co raz to większą determinacją.
- Gdzie ja jestem? – wyszeptałam sama do siebie, co raz
bardziej się bojąc. Nie wiedziałam co się działo, nie wiedziałam gdzie był
Niall i po co tu byłam! Raptownie gałka w drzwiach przekręciła się, a ja
ponownie zapadłam w „sen”, mając nadzieję, że uda mi się nie zmierzyć z
napastnikiem twarzą w twarz.
- Nadal nieprzytomna? – zapytał jakiś facet, ochrypłym
głosem. Po tonie mogłam stwierdzić, że głos należał do mężczyzny w średnim
wieku.
- Ile żeś ty tego wylał na tę szmatę Bill? To już piąta
godzina – zaśmiał się drwiąco drugi głos. To było ich dwóch?!
- Musimy ją jakoś ocucić - powiedział Bill, ten pierwszy
mężczyzna i usłyszałam jak wchodzi do pokoju i znika prawdopodobnie w łazience.
Ten drugi nie opuścił pokoju, a ja czułam na sobie jego ciekawski wzrok. Trudno
było mi się powstrzymać od jakiegokolwiek ruchu.
W pewnym momencie poczułam jak spora ilość wrzątku została
na mnie wylana.
Otworzyłam oczy z głośnym krzykiem, szarpiąc za łańcuchy. Moja
wewnętrzna ja już się poddała, padając na kolana i wybuchając płaczem. Sama
miałam na to ogromną ochotę.
- Wiedziałem, że jest już przytomna – powiedział Bill,
uśmiechając się chytrze. Tak jak podejrzewałam Bill miał na oko trzydzieści lat
i wyglądał… nie obijając w bawełnę, bardzo atrakcyjnie. I go znałam, lecz nie
wiedziałam skąd. – Znowu się spotykamy Cassie.
- Kim jesteś? – zapytałam cicho, z trudem na niego patrząc.
Nie lubiłam gdy mężczyzna tak na mnie patrzył. Mógł to robić tylko Niall. –
Gdzie jest…
- Wszystko w swoim czasie, maleńka – jego uśmiech się
powiększył. Przełknęłam głośno ślinę i gdy tylko zaczął robić w moją stronę
pewne kroki, robiłam wszystko by wyszarpać się z łańcuchów i znaleźć jak
najdalej od niego. – To nic nie da. Pewnie domyślasz dlaczego tu jesteś?
- Nie – uśmiechnęłam się z pogardą, po czym wywróciłam
oczami.
- Jak Horan z Tobą wytrzymuje, to ja nie mam pieprzonego
pojęcia – Bill kucnął przede mną i wolną ręką dotknął moich niebieskich włosów.
Wstrzymałam oddech. – Nadal ten kolor… Gdyby nie one, straciłabyś swoją
wyrazistość skarbie.
- Pierdol się – splunęłam. Twarz Bill’a stężała.
- Wcale, a wcale nie tęskniłem za Twoim ciętym językiem.
- I wzajemnie, złamany chuju.
- Nie radziłbym Ci tak mnie nazywać, gdy jesteś
niedysponowana do obrony – w jego oczach zamajaczyła się tajemnicza iskierka.
Tym razem to ja stężałam. – Chociaż chciałbym zobaczyć Horana, który nie może
tej dziwce pomóc.
- Nie jestem dziwką – zmrużyłam oczy.
- Niby po co Derec trzymał Cię pod swoim dachem? Byś się
puszczała – wykrzywił twarz w gorzkim uśmiechu.
- Prędzej dostałby w pysk, niż by mnie dotknął – prychnęłam.
- Domyślam się, że Horan wziął Cię porządnie w obroty. Żadna
laska od niego nie wychodzi porządnie zerżnięta – zakpił. Pewnie kiedyś tak
było. Nie skomentowałam jego słów, bo wzmianka o samym Niall’u powodowała, że
zaczęłam za nim tęsknić. – Chętnie sprawdziłbym ile te Twoje usteczka potrafią
wnieść korzyści, ale zostawię to na później – zamarłam, słysząc te słowa. – Ale
najpierw trzeba z Ciebie jakoś wydusić to, gdzie jest Derec.
O cholera.
- Nie wiem gdzie jest – powiedziałam cicho.
- Tak jasne – wywrócił oczami. Byłam aż tak słabym kłamcą? –
Patrick, zabierz ją do jego pokoju i przymocuj do kajdan – moje oczy wyszły na
wierzch, a ciałem zawładnęła panika. Jego pokoju? Czy był tam Niall? Co oni
będą mi robić?
- Ręce i nogi? – zapytał ten drugi. Widać było jego minie,
że aż rwał się do tego.
- I bez bluzy, zadowolony? – zaśmiał się Bill, a ja miałam
ochotę się rozpłakać.
- Gdzie mnie zabieracie? – zapytałam z trudem powstrzymując
łzy, które cisnęły mi się do oczu. Nie mogłam być słaba, nie w tej chwili.
Musiałam być silna i walczyć.
- Nazwij to miejsce jak chcesz, ale stamtąd już nie
wyjdziesz żywa.
- Zostaw mnie! – krzyknęłam, gdy brudne i duże łapska
Patrick’a próbowały się pozbyć mojej bluzy. Tylko mi brakowało tego, bym była w
samych leginsach i staniku przy nim i tym drugim pierdolniętym czubem! W
dodatku w tak podejrzanym miejscu!
- Zamknij się w końcu do jasnej kurwy! – wrzasnął, a jego
oszpecona bliznami twarz wykrzywiła się we wściekłości. – Podnieś te cholerne
ręce do góry, albo tego pożałujesz.
- Możesz mnie cmoknąć, chuju – syknęłam. Wtedy jego dłoń
zaciśnięta w pięść śmignęła mi przed oczami, a ja poczułam ogromny ból w prawym
policzku. Z piskiem padłam na podłogę, dodatkowo uderzając w nią mocno głową.
Jęknęłam płaczliwie, nie mając siły na resztę walki.
- Teraz będziesz robiła co Ci karzę? – z niechęcią lekko
pokiwałam głową i nieudolnie próbowałam podnieść się z ziemi. – Ja pierdole –
usłyszałam jak Patrick głośno wzdycha z roztargnieniem. Nie minęła chwila, a
podniósł mnie na nogi, na których ledwo byłam w stanie się utrzymać. Uderzenie
było naprawdę mocne i ostro odczuwałam jego skutki. Patrick z bezuczuciową miną
pozbył się mojej bluzy. Nie umknęło mi to, że jego oczy na moment się
rozszerzyły się na widok mojego biustu. Gdybym była w miarę przytomna, za pewne
oblałabym się rumieńcem, ale mój mózg pracował z opóźnieniem. Następnie
przymocował mnie on do kajdan, które zwisały z sufitu, a gdy moje ręce były już
zakute, zajął się nogami. Wisiałam na nich jak szmaciana lalka, choć i tak nie
byłam w stanie poruszyć żadną kończyną. Patrick stanął przede mną i dokładnie
obejrzał moje ciało. – Gdybyś była grzeczna i posłuszna nam, nie doszłoby do
tego.
- Wal się – odparłam cicho.
- Błędna odpowiedź – pokręcił głową.
- Wiesz, że mnie to gówno obchodzi? – parsknęłam ironicznie
śmiechem. – I jeśli jeszcze raz spojrzysz na moje cycki, uwierz mi, gdy moje
ręce będą na wolności, Twoje jaja będą gorzko tego żałować.
- Póki co, jesteś skrępowana skarbie, a ja mogę robić
wszystko co mi się żywnie podoba – uśmiechnął się dziko i jego dłoń przebiegła
po moim brzuchu. Automatycznie zesztywniałam.
Nie, nie… Tylko mnie
nie dotykaj!
- Coś ty taka sztywna skarbie? Zabawimy się trochę później,
radzę Ci się przygotować.
- To ty się przygotuj na to, że niedługo stracisz swojego
chuja – posłałam mu sztuczny pogardliwy uśmiech.
- Jeszcze się tego przekonamy – warknął i wyszedł z pokoju,
trzaskając za sobą drzwiami. Od razu zaczęłam szukać czegoś, czym mogłabym się
uwolnić. Pokój był niezbyt duży, miał tylko jedno małe okno tuż przy suficie i
łóżko, już nie takie ładne jakie było w poprzednim pokoju. Zero drogi ucieczki.
W dodatku miałam nie byłam zdolna do ruchu. Po prostu świetnie! Warknęłam z
irytacją i w tym samym momencie do pokoju wszedł Bill z skórzanym pasem i
biczem w dłoni. Zadrżałam głęboko, nie chcąc nawet myśleć jak on mógł to na
mnie wykorzystać.
- Hm, cycki masz absolutnie perfekcyjnie, tak jak sobie
wyobrażałem – zacmokał z aprobatą. Wyobraził? Na jakiego perwersa trafiłam?!
Bill podszedł do mnie i bez mojej zgody ścisnął je, a ja zaszamotałam się pod
nim, czując obrzydzenie z jego poczynań. – W dodatku naturalne, kurwa mać –
mrugnął do mnie. – Ale to dopiero później… Teraz przyszedł czas na prawdziwą
zabawę – uśmiechnął się tajemniczo i odłożył bicz na ziemię, trzymając w dłoni
tylko pas. Zbladłam. – Jeśli chcesz zobaczyć Cię ze swoim chłopakiem, musisz…
przeżyć – uśmiechnął się i jednocześnie cisnął pasem, który z trzaskiem obił
się o mój brzuch. Mój wrzask wydobył się ze spierzchniętych warg i ogromny ból
zawładnął moim ciałem. – Hmm, podoba Ci się? Aż krzyczysz – jego śmiech…
wstrząsnęły mną ogromne dreszcze. To był najbardziej przerażający odgłos jaki w
życiu słyszałam. Był szaleńcem. Nie zdążyłam pomyśleć o tym głębiej bo poczułam
na swoich udach kolejne trzy uderzenia. Gardło bolało mnie od ciągłego krzyku.
Moje ciało było ociężałe, rozpalone od ciosów pasa i napięte. Po kolejnych
takich jego poczynaniach, nie miałam siły już unieść głowy, która pulsowała z
bólu. Potraktował mnie gorzej niż szmatę. Inne dziewczyny, z którymi mieszkałam
w Rezydencji Dereca uwielbiały tego typu rzeczy. Zbicie pasem? Normalka.
Ale nie u mnie. I nie
przez kogoś takiego jak Bill.
- Czy będziesz już grzeczna maleńka? – zapytał, rzucając pas
na ziemię i uniósł brutalnie mój podbródek do góry, bym na niego patrzyła. –
Twoja twarzyczka już nie jest tak piękna… Twój Niall nie będzie zachwycona, gdy
Cię ujrzy.
- Pierdol się – parsknęłam ironicznie.
- Błąd, suko – i uderzył mnie w twarz z taką siłą, że
kompletnie straciłam świadomość.
***
Do świata żywych sprowadziły mnie dziwne muśnięcia czegoś
mokrego. Przeczuwałam najgorsze : że Bill albo jego koleżka zaczynają się do
mnie dobierać. Otworzyłam otępiała oczy i rozejrzałam nerwowo wokół siebie.
Naprzeciwko mnie siedziała dziewczyna, gdzieś w moim wieku. Wyglądała… może nie
najbardziej naturalnie, bo jej mocny makijaż ją postarzał, ale patrzyła na mnie
normalnie. Bez mordu w oczach. Lecz i tak odsunęłam się od niej na tyle, ile
pozwalało mi obolałe ciało.
- Spokojnie – odparła cicho i uśmiechając delikatnie. – Nie
zrobię Ci krzywdy.
- I mam Ci uwierzyć? – syknęłam, próbując podnieść się do
pozycji siedzącej. Gdyby nie pomoc dziewczyny, nigdy bym tego nie zrobiła.
- Cassie, prawda? – niepewnie pokiwałam głową. – Jestem
Donatella, ale mów mi Don, bo Donatella brzmi jak jakiś tani serek do jedzenia.
- Trochę – zaśmiałam się słabo i od razu tego pożałowałam,
bo zabolała mnie szczęka.
- Co Ci ten Bill zrobił… - jej twarz wykrzywiła się w
smutku.
- Co ja tu robię? – zapytałam, oglądając pokój, w którym
byłam. Był niewielki, ale przytulny. Zaskoczyły mnie ciepłe kolory i dużo
światła.
- Bill przyniósł Cię tu. Byłaś nieprzytomna. Miałam się Tobą
zaopiekować, dopóki on nie wróci. No i będziemy dzielić ten pokój, jeśli
oczywiście będziesz mu posłuszna.
- Kim dla niego jesteś?
- Siostrą – mruknęła zawstydzona.
O kurwa, to siostra
tego popierdoleńca!
- Nie przypominasz go – stwierdziłam.
- Bo nigdy nie byłam jak on – rzekła, maczając coś w wodzie.
Okazała się to być jasnoróżowa szmatka, którą wcześniej musiała wycierać moją
twarz. – I nie popieram tego, co Ci zrobił.
- Mieszkasz tu z tymi… pozostałymi – pokiwała głową. – Chyba
nie jesteś… - nie musiałam dokańczać. Od razu Donatella spuściła wzrok na swoje
ręce.
- Jestem Patrick’a, tak jakby – szepnęła, ponownie
przykładając szmatkę do mojej opuchniętej twarzy. – Jesteś nieźle poobijana.
- Patrick też jest taki wobec Ciebie?
- Czasami – wzruszyła ramionami.
- I pozwalasz mu na to? – zdziwiłam się.
- Muszę – uśmiechnęła się słabo. – Mieszkam tu, oni mnie
utrzymują.
- Nie myślałaś o ucieczce?
- Żeby to raz! Ale każde próby kończyły się fiaskiem i
dodatkowymi siniakami. W końcu odpuściłam – odparła zrezygnowana.
- Jeśli uda mi się stąd uciec…
- Nie uda – pokręciła głową. Zatkało mnie.
- Jak to?
- Myślisz, że Bill jest głupi i daruje Ci to, że przez
Ciebie Derec zniknął? Bill to dupek, masochista Cassie… On nie pozwoli Ci
odejść.
- Zobaczysz, uciekniemy stąd – starałam się ją przekonać,
ale to tak jak mówienie do ściany.
- Straciłam tą nadzieję już trzy lata temu, Cassie –
ponownie posłała mi słaby uśmiech.
- Mój chłopak tu jest, jego przyjaciele pewnie nas już
szukają…
- Od Billa nie uciekniesz – zaoponowała po raz kolejny.
- Nie mam siły się kłócić… Wszystko cholernie mnie boli –
jęknęłam, z powrotem kładąc się na plecy.
********************************
No to mamy coś nowego :D w kolejnych rozdziałach będzie jeszcze gorzej, pewnie mnie za to zabijecie :D
33 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ !! <3
Komentujcie <3
K.
Biedna Cassie!
OdpowiedzUsuńCudo <3
Tak mi jej szkoda ;(
OdpowiedzUsuńZajebisty!
OdpowiedzUsuńŻal mi Cassie. Biedna!
Neeeeext!
zajebisty <3 czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńfajny~Liwia ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Zajebisty! Czekam na nn! ♥♥✌
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak to opisać. Podoba mi się ten rozdział bo masz dar i umiesz to opisać ; ;* nie mogę się doczekać jak to się dalej potoczy, czyli w skrócie czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńomg
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedlugo bedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego bloga <3:) x / Emily
OdpowiedzUsuńjuz sie nie moge doczekac nastepnego <3 zajebiste jak zwykle *.*
OdpowiedzUsuńi love it <3 *.* !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam <3 !
Biedna Cassie :(
OdpowiedzUsuńAle rozdzial swietny:*
Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę :D<3@Maliczeg ♡
OdpowiedzUsuńkocham cie ale to co zrobillas jest zle
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńBiedna Cassie
Yhym...Jak ja kocham czytać twe dzieła nie mają one odpowiedniego określenia są zbyt,,,ZAJEBISTE <3
OdpowiedzUsuńBoże nie wiem co napisać czekam na dalsze rozdziały
OdpowiedzUsuńBoski <3 Kocham czytać tego bloga <3 Błagam napisz szybko następny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńSuper^^
OdpowiedzUsuńCudowne !! :* Next szybkoo!!
OdpowiedzUsuńZabije cie dopiero wtedy, kiedy nie dodasz rozdziału ! :D OMG. Ale mi się podoba ! :3
OdpowiedzUsuńJezzu boski !! Jeny boję się :O niech ona już będzie z Niallem bo takie emocje to nie dla mne :"( czekam na next !! ❤❤
OdpowiedzUsuńKurwa!!!!! Ja.... Nwm co powiedzieć, jedyne co przychodzi mi do głowy to: CUDOWNY ROZDZIAŁ czekam na next :*
OdpowiedzUsuńNatalia :* :*
Next i to szybko! tylko niech Niall przeżyje!!
OdpowiedzUsuńBoże jesteś niesamowita .Next Next <3
OdpowiedzUsuńNext <3
OdpowiedzUsuńJeju jaki boski blog <3 Czekam na Next <3
OdpowiedzUsuńKocham cię <3 szybko Next <3
OdpowiedzUsuńNext <3
OdpowiedzUsuńcud miód malina <3 Next
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię <3 Masz zajebisty talent <3 Czekam na dalsze rudziały <3
OdpowiedzUsuńCudowny nic dodać nić ująć :) Pisz szybko następny rozdział bo już nie mogę się doczekać :P
OdpowiedzUsuńKiedy next i co z Niall'em!????
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle rozdział świetny,tylko napisałas że bill to masochista nie chodziło ci raczej o sadystę? bo masochiście sprawia przyjemność robienie krzywdy sobie a sadyście robienie krzywdy komuś ;)
OdpowiedzUsuńNO KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ !!!!! ZARAZ TAM DO CIEBIE PÓJDĘ <3
OdpowiedzUsuńprzeczytałam te wszystkie rozdziały w kilka godzi Ijusz się doczekać nie mogę pisze szybko następne rozdział
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :) czekam na następne <3
OdpowiedzUsuńOMG świetny <3 pisz szybko nexta :*
OdpowiedzUsuń