poniedziałek, 2 lutego 2015

1.29

W nocy od razu poczułam nieobecność Niall’a przy swoim boku. Otworzyłam oczy i powitała mnie ciemność, było jej aż za nadto. Część łóżka, po której leżał Niall była rozkopana.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i zapaliłam lampkę stojącą na szafce nocnej. Przetarłam oczy i przeciągnęłam, jednocześnie zerkając na zegarek. Czy on już miał w zwyczaju wstawać o trzeciej rano? Po niechętnym wstaniu z łóżka założyłam na siebie bieliznę ( pierwszy raz od wielu dni ), swoje leginsy, za dużą bluzę i skarpetki wraz ze znoszonymi conversami, gdyż było dosyć chłodno, w zwyczaju wyszłabym w samej koszulce Niall’a i na bosaka. Co mnie zbiło z tropu? Głucha cisza. Rozejrzałam się po długim korytarzu. Nikogo w nim nie było. To mnie jeszcze bardziej zmartwiło. Zawahałam się przed pójściem na dół. Zazwyczaj Niall był w swoim gabinecie, albo grał gdzieś w zaciszu kojące melodie na gitarze. W końcu po cichu zeszłam na dół co chwilę rozglądając się wokół własnej osi.

- Niall? – powiedziałam trochę głośniej, niż zamierzałam, lecz i tak odpowiedziała mi cisza. Zadrżałam, bynajmniej nie zimna. Gdy chciałam chwycić po komórkę Niall’a, która leżała na blacie kuchennym, usłyszałam cichy męski śmiech za swoimi plecami. Zamarłam. Zrobiło mi się sucho w gardle i nie byłam w stanie nic powiedzieć.
- Twój Niall jest chwilowo niedostępny – napastnik ma głos niski i mam ciarki na całym ciele ze strachu. – Tak jak i ty – po tych słowach przyłożył mi białą szmatkę do ust. Zaczęłam się z nim szarpać i jakkolwiek go uderzyć. Machałam swoimi kończynami i głową, by odsunąć się od tajemniczej szmatki, która pachniała niezbyt urzekająco. Po kilku sekundach poczułam jak moje ciało słabnie w jego uścisku, a moje oczy robią się ciężkie, aż w końcu powieki opadają, a ja tracę przytomność.

***
Budzę się, mając nadzieję, że był to tylko ten jeden ze snów, który wydaje się tak realny, że dostaje się dreszczy na całym ciele. Jednak po otworzeniu oczu zobaczyłam, że byłam w zupełnie innym miejscu. Pomieszczenie wyglądało… dość przyzwoicie, ale ja starałam się wbić do swojego umysłu, że było ono obskurne i obrzydliwe. Ściany były pomalowane na głęboką czerwień, a ściany pokryte czarnym dywanem. Po obu stronach pokoju stały dwa niezbyt duże łóżka pokryte białą, szpitalną kołdrą. Z trudem rozejrzałam się po reszcie pokoju. Moja głowa była strasznie ociężała i musiałam wytężyć wzrok by cokolwiek zobaczyć. Chciałam się podnieść, lecz moje ręce napotkały na swojej drodze przeszkodę. Siedziałam na ziemi, a ręce były przyczepione do kajdan, których łańcuchy były przymocowane do ścian. Szarpnęłam nimi mocniej, a potem i jeszcze raz i kolejny, z co raz to większą determinacją.
- Gdzie ja jestem? – wyszeptałam sama do siebie, co raz bardziej się bojąc. Nie wiedziałam co się działo, nie wiedziałam gdzie był Niall i po co tu byłam! Raptownie gałka w drzwiach przekręciła się, a ja ponownie zapadłam w „sen”, mając nadzieję, że uda mi się nie zmierzyć z napastnikiem twarzą w twarz.
- Nadal nieprzytomna? – zapytał jakiś facet, ochrypłym głosem. Po tonie mogłam stwierdzić, że głos należał do mężczyzny w średnim wieku.
- Ile żeś ty tego wylał na tę szmatę Bill? To już piąta godzina – zaśmiał się drwiąco drugi głos. To było ich dwóch?!
- Musimy ją jakoś ocucić - powiedział Bill, ten pierwszy mężczyzna i usłyszałam jak wchodzi do pokoju i znika prawdopodobnie w łazience. Ten drugi nie opuścił pokoju, a ja czułam na sobie jego ciekawski wzrok. Trudno było mi się powstrzymać od jakiegokolwiek ruchu.
W pewnym momencie poczułam jak spora ilość wrzątku została na mnie wylana. 
Otworzyłam oczy z głośnym krzykiem, szarpiąc za łańcuchy. Moja wewnętrzna ja już się poddała, padając na kolana i wybuchając płaczem. Sama miałam na to ogromną ochotę.
- Wiedziałem, że jest już przytomna – powiedział Bill, uśmiechając się chytrze. Tak jak podejrzewałam Bill miał na oko trzydzieści lat i wyglądał… nie obijając w bawełnę, bardzo atrakcyjnie. I go znałam, lecz nie wiedziałam skąd. – Znowu się spotykamy Cassie.
- Kim jesteś? – zapytałam cicho, z trudem na niego patrząc. Nie lubiłam gdy mężczyzna tak na mnie patrzył. Mógł to robić tylko Niall. – Gdzie jest…
- Wszystko w swoim czasie, maleńka – jego uśmiech się powiększył. Przełknęłam głośno ślinę i gdy tylko zaczął robić w moją stronę pewne kroki, robiłam wszystko by wyszarpać się z łańcuchów i znaleźć jak najdalej od niego. – To nic nie da. Pewnie domyślasz dlaczego tu jesteś?
- Nie – uśmiechnęłam się z pogardą, po czym wywróciłam oczami.
- Jak Horan z Tobą wytrzymuje, to ja nie mam pieprzonego pojęcia – Bill kucnął przede mną i wolną ręką dotknął moich niebieskich włosów. Wstrzymałam oddech. – Nadal ten kolor… Gdyby nie one, straciłabyś swoją wyrazistość skarbie.
- Pierdol się – splunęłam. Twarz Bill’a stężała.
- Wcale, a wcale nie tęskniłem za Twoim ciętym językiem.
- I wzajemnie, złamany chuju.
- Nie radziłbym Ci tak mnie nazywać, gdy jesteś niedysponowana do obrony – w jego oczach zamajaczyła się tajemnicza iskierka. Tym razem to ja stężałam. – Chociaż chciałbym zobaczyć Horana, który nie może tej dziwce pomóc.
- Nie jestem dziwką – zmrużyłam oczy.
- Niby po co Derec trzymał Cię pod swoim dachem? Byś się puszczała – wykrzywił twarz w gorzkim uśmiechu.
- Prędzej dostałby w pysk, niż by mnie dotknął – prychnęłam.
- Domyślam się, że Horan wziął Cię porządnie w obroty. Żadna laska od niego nie wychodzi porządnie zerżnięta – zakpił. Pewnie kiedyś tak było. Nie skomentowałam jego słów, bo wzmianka o samym Niall’u powodowała, że zaczęłam za nim tęsknić. – Chętnie sprawdziłbym ile te Twoje usteczka potrafią wnieść korzyści, ale zostawię to na później – zamarłam, słysząc te słowa. – Ale najpierw trzeba z Ciebie jakoś wydusić to, gdzie jest Derec.
O cholera.
- Nie wiem gdzie jest – powiedziałam cicho.
- Tak jasne – wywrócił oczami. Byłam aż tak słabym kłamcą? – Patrick, zabierz ją do jego pokoju i przymocuj do kajdan – moje oczy wyszły na wierzch, a ciałem zawładnęła panika. Jego pokoju? Czy był tam Niall? Co oni będą mi robić?
- Ręce i nogi? – zapytał ten drugi. Widać było jego minie, że aż rwał się do tego.
- I bez bluzy, zadowolony? – zaśmiał się Bill, a ja miałam ochotę się rozpłakać.
- Gdzie mnie zabieracie? – zapytałam z trudem powstrzymując łzy, które cisnęły mi się do oczu. Nie mogłam być słaba, nie w tej chwili. Musiałam być silna i walczyć.
- Nazwij to miejsce jak chcesz, ale stamtąd już nie wyjdziesz żywa.

- Zostaw mnie! – krzyknęłam, gdy brudne i duże łapska Patrick’a próbowały się pozbyć mojej bluzy. Tylko mi brakowało tego, bym była w samych leginsach i staniku przy nim i tym drugim pierdolniętym czubem! W dodatku w tak podejrzanym miejscu!
- Zamknij się w końcu do jasnej kurwy! – wrzasnął, a jego oszpecona bliznami twarz wykrzywiła się we wściekłości. – Podnieś te cholerne ręce do góry, albo tego pożałujesz.
- Możesz mnie cmoknąć, chuju – syknęłam. Wtedy jego dłoń zaciśnięta w pięść śmignęła mi przed oczami, a ja poczułam ogromny ból w prawym policzku. Z piskiem padłam na podłogę, dodatkowo uderzając w nią mocno głową. Jęknęłam płaczliwie, nie mając siły na resztę walki.
- Teraz będziesz robiła co Ci karzę? – z niechęcią lekko pokiwałam głową i nieudolnie próbowałam podnieść się z ziemi. – Ja pierdole – usłyszałam jak Patrick głośno wzdycha z roztargnieniem. Nie minęła chwila, a podniósł mnie na nogi, na których ledwo byłam w stanie się utrzymać. Uderzenie było naprawdę mocne i ostro odczuwałam jego skutki. Patrick z bezuczuciową miną pozbył się mojej bluzy. Nie umknęło mi to, że jego oczy na moment się rozszerzyły się na widok mojego biustu. Gdybym była w miarę przytomna, za pewne oblałabym się rumieńcem, ale mój mózg pracował z opóźnieniem. Następnie przymocował mnie on do kajdan, które zwisały z sufitu, a gdy moje ręce były już zakute, zajął się nogami. Wisiałam na nich jak szmaciana lalka, choć i tak nie byłam w stanie poruszyć żadną kończyną. Patrick stanął przede mną i dokładnie obejrzał moje ciało. – Gdybyś była grzeczna i posłuszna nam, nie doszłoby do tego.
- Wal się – odparłam cicho.
- Błędna odpowiedź – pokręcił głową.
- Wiesz, że mnie to gówno obchodzi? – parsknęłam ironicznie śmiechem. – I jeśli jeszcze raz spojrzysz na moje cycki, uwierz mi, gdy moje ręce będą na wolności, Twoje jaja będą gorzko tego żałować.
- Póki co, jesteś skrępowana skarbie, a ja mogę robić wszystko co mi się żywnie podoba – uśmiechnął się dziko i jego dłoń przebiegła po moim brzuchu. Automatycznie zesztywniałam.
Nie, nie… Tylko mnie nie dotykaj!
- Coś ty taka sztywna skarbie? Zabawimy się trochę później, radzę Ci się przygotować.
- To ty się przygotuj na to, że niedługo stracisz swojego chuja – posłałam mu sztuczny pogardliwy uśmiech.
- Jeszcze się tego przekonamy – warknął i wyszedł z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Od razu zaczęłam szukać czegoś, czym mogłabym się uwolnić. Pokój był niezbyt duży, miał tylko jedno małe okno tuż przy suficie i łóżko, już nie takie ładne jakie było w poprzednim pokoju. Zero drogi ucieczki. W dodatku miałam nie byłam zdolna do ruchu. Po prostu świetnie! Warknęłam z irytacją i w tym samym momencie do pokoju wszedł Bill z skórzanym pasem i biczem w dłoni. Zadrżałam głęboko, nie chcąc nawet myśleć jak on mógł to na mnie wykorzystać.
- Hm, cycki masz absolutnie perfekcyjnie, tak jak sobie wyobrażałem – zacmokał z aprobatą. Wyobraził? Na jakiego perwersa trafiłam?! Bill podszedł do mnie i bez mojej zgody ścisnął je, a ja zaszamotałam się pod nim, czując obrzydzenie z jego poczynań. – W dodatku naturalne, kurwa mać – mrugnął do mnie. – Ale to dopiero później… Teraz przyszedł czas na prawdziwą zabawę – uśmiechnął się tajemniczo i odłożył bicz na ziemię, trzymając w dłoni tylko pas. Zbladłam. – Jeśli chcesz zobaczyć Cię ze swoim chłopakiem, musisz… przeżyć – uśmiechnął się i jednocześnie cisnął pasem, który z trzaskiem obił się o mój brzuch. Mój wrzask wydobył się ze spierzchniętych warg i ogromny ból zawładnął moim ciałem. – Hmm, podoba Ci się? Aż krzyczysz – jego śmiech… wstrząsnęły mną ogromne dreszcze. To był najbardziej przerażający odgłos jaki w życiu słyszałam. Był szaleńcem. Nie zdążyłam pomyśleć o tym głębiej bo poczułam na swoich udach kolejne trzy uderzenia. Gardło bolało mnie od ciągłego krzyku. Moje ciało było ociężałe, rozpalone od ciosów pasa i napięte. Po kolejnych takich jego poczynaniach, nie miałam siły już unieść głowy, która pulsowała z bólu. Potraktował mnie gorzej niż szmatę. Inne dziewczyny, z którymi mieszkałam w Rezydencji Dereca uwielbiały tego typu rzeczy. Zbicie pasem? Normalka.
Ale nie u mnie. I nie przez kogoś takiego jak Bill.
- Czy będziesz już grzeczna maleńka? – zapytał, rzucając pas na ziemię i uniósł brutalnie mój podbródek do góry, bym na niego patrzyła. – Twoja twarzyczka już nie jest tak piękna… Twój Niall nie będzie zachwycona, gdy Cię ujrzy.
- Pierdol się – parsknęłam ironicznie.
- Błąd, suko – i uderzył mnie w twarz z taką siłą, że kompletnie straciłam świadomość.

***
Do świata żywych sprowadziły mnie dziwne muśnięcia czegoś mokrego. Przeczuwałam najgorsze : że Bill albo jego koleżka zaczynają się do mnie dobierać. Otworzyłam otępiała oczy i rozejrzałam nerwowo wokół siebie. Naprzeciwko mnie siedziała dziewczyna, gdzieś w moim wieku. Wyglądała… może nie najbardziej naturalnie, bo jej mocny makijaż ją postarzał, ale patrzyła na mnie normalnie. Bez mordu w oczach. Lecz i tak odsunęłam się od niej na tyle, ile pozwalało mi obolałe ciało.
- Spokojnie – odparła cicho i uśmiechając delikatnie. – Nie zrobię Ci krzywdy.
- I mam Ci uwierzyć? – syknęłam, próbując podnieść się do pozycji siedzącej. Gdyby nie pomoc dziewczyny, nigdy bym tego nie zrobiła.
- Cassie, prawda? – niepewnie pokiwałam głową. – Jestem Donatella, ale mów mi Don, bo Donatella brzmi jak jakiś tani serek do jedzenia.
- Trochę – zaśmiałam się słabo i od razu tego pożałowałam, bo zabolała mnie szczęka.
- Co Ci ten Bill zrobił… - jej twarz wykrzywiła się w smutku.
- Co ja tu robię? – zapytałam, oglądając pokój, w którym byłam. Był niewielki, ale przytulny. Zaskoczyły mnie ciepłe kolory i dużo światła.
- Bill przyniósł Cię tu. Byłaś nieprzytomna. Miałam się Tobą zaopiekować, dopóki on nie wróci. No i będziemy dzielić ten pokój, jeśli oczywiście będziesz mu posłuszna.
- Kim dla niego jesteś?
- Siostrą – mruknęła zawstydzona.
O kurwa, to siostra tego popierdoleńca!
- Nie przypominasz go – stwierdziłam.
- Bo nigdy nie byłam jak on – rzekła, maczając coś w wodzie. Okazała się to być jasnoróżowa szmatka, którą wcześniej musiała wycierać moją twarz. – I nie popieram tego, co Ci zrobił.
- Mieszkasz tu z tymi… pozostałymi – pokiwała głową. – Chyba nie jesteś… - nie musiałam dokańczać. Od razu Donatella spuściła wzrok na swoje ręce.
- Jestem Patrick’a, tak jakby – szepnęła, ponownie przykładając szmatkę do mojej opuchniętej twarzy. – Jesteś nieźle poobijana.
- Patrick też jest taki wobec Ciebie?
- Czasami – wzruszyła ramionami.
- I pozwalasz mu na to? – zdziwiłam się.
- Muszę – uśmiechnęła się słabo. – Mieszkam tu, oni mnie utrzymują.
- Nie myślałaś o ucieczce?
- Żeby to raz! Ale każde próby kończyły się fiaskiem i dodatkowymi siniakami. W końcu odpuściłam – odparła zrezygnowana.
- Jeśli uda mi się stąd uciec…
- Nie uda – pokręciła głową. Zatkało mnie.
- Jak to?
- Myślisz, że Bill jest głupi i daruje Ci to, że przez Ciebie Derec zniknął? Bill to dupek, masochista Cassie… On nie pozwoli Ci odejść.
- Zobaczysz, uciekniemy stąd – starałam się ją przekonać, ale to tak jak mówienie do ściany.
- Straciłam tą nadzieję już trzy lata temu, Cassie – ponownie posłała mi słaby uśmiech.
- Mój chłopak tu jest, jego przyjaciele pewnie nas już szukają…
- Od Billa nie uciekniesz – zaoponowała po raz kolejny.
- Nie mam siły się kłócić… Wszystko cholernie mnie boli – jęknęłam, z powrotem kładąc się na plecy.


 

********************************

No to mamy coś nowego :D w kolejnych rozdziałach będzie jeszcze gorzej, pewnie mnie za to zabijecie :D


33 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ !! <3



Komentujcie <3


K.


40 komentarzy:

  1. Zajebisty!
    Żal mi Cassie. Biedna!
    Neeeeext!

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny~Liwia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Zajebisty! Czekam na nn! ♥♥✌

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam pojęcia jak to opisać. Podoba mi się ten rozdział bo masz dar i umiesz to opisać ; ;* nie mogę się doczekać jak to się dalej potoczy, czyli w skrócie czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedlugo bedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego bloga <3:) x / Emily

    OdpowiedzUsuń
  6. juz sie nie moge doczekac nastepnego <3 zajebiste jak zwykle *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. i love it <3 *.* !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
    Kocham i pozdrawiam <3 !

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedna Cassie :(
    Ale rozdzial swietny:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę :D<3@Maliczeg ♡

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham cie ale to co zrobillas jest zle

    OdpowiedzUsuń
  12. Yhym...Jak ja kocham czytać twe dzieła nie mają one odpowiedniego określenia są zbyt,,,ZAJEBISTE <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże nie wiem co napisać czekam na dalsze rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski <3 Kocham czytać tego bloga <3 Błagam napisz szybko następny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  15. Zabije cie dopiero wtedy, kiedy nie dodasz rozdziału ! :D OMG. Ale mi się podoba ! :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezzu boski !! Jeny boję się :O niech ona już będzie z Niallem bo takie emocje to nie dla mne :"( czekam na next !! ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurwa!!!!! Ja.... Nwm co powiedzieć, jedyne co przychodzi mi do głowy to: CUDOWNY ROZDZIAŁ czekam na next :*
    Natalia :* :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Next i to szybko! tylko niech Niall przeżyje!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Boże jesteś niesamowita .Next Next <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeju jaki boski blog <3 Czekam na Next <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham cię <3 szybko Next <3

    OdpowiedzUsuń
  22. cud miód malina <3 Next

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam cię <3 Masz zajebisty talent <3 Czekam na dalsze rudziały <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowny nic dodać nić ująć :) Pisz szybko następny rozdział bo już nie mogę się doczekać :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Kiedy next i co z Niall'em!????

    OdpowiedzUsuń
  26. rozdział jak zwykle rozdział świetny,tylko napisałas że bill to masochista nie chodziło ci raczej o sadystę? bo masochiście sprawia przyjemność robienie krzywdy sobie a sadyście robienie krzywdy komuś ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. NO KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ !!!!! ZARAZ TAM DO CIEBIE PÓJDĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  28. przeczytałam te wszystkie rozdziały w kilka godzi Ijusz się doczekać nie mogę pisze szybko następne rozdział

    OdpowiedzUsuń
  29. Cudowny rozdział :) czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń
  30. OMG świetny <3 pisz szybko nexta :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do dalszej pracy <3 Lov yaa <3